Za decyzją Trybunału Konstytucyjnego stoją dramaty kobiet i ich rodzin. Także tych kobiet, które były już umówione na terminację ciąży z powodu nieuleczalnych wad płodu, a okazało się, że to od środy jest niemożliwe. O dramatycznej sytuacji, w jakiej zostały postawione kobiety, rozmawiała Monika Celej. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W środę w Dzienniku Ustaw i Monitorze Polskim został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku w sprawie aborcji i jego uzasadnienie. Chociaż opozycja i wielu konstytucjonalistów twierdzi, że skład Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej został obsadzony nieprawidłowo, wielu lekarzy odwołało zabiegi przeprowadzenia terminacji ciąży.
Osoby, które leżą w szpitalu, mogły nie mieć świadomości tego, co się wydarzyło – zwraca uwagę członkini Aborcyjnego Dream Teamu i Aborcji Bez Granic Justyna Wydrzyńska. – Informacja o tym, że zabiegi nie są możliwe do wykonywania, mogła do nich nie dotrzeć. Ten szok przyszedł w czwartek – dodała.
Przedstawicielka Kobiet w Sieci mówi, że odebrała wiele telefonów od zrozpaczonych kobiet. – W trakcie jednej z rozmów telefonicznych usłyszałyśmy, że osoba rano została poinformowana o tym, że zabieg nie może być wykonany – relacjonowała.
"Była to chyba najtragiczniejsza noc w moim życiu"
- To były telefony nie tylko od kobiet, ale także od lekarzy ginekologów, bo wiedzieli, że coś się zadziało, że orzeczenie tego pseudotrybunału zostało ogłoszone – mówi Krystyna Kacpura z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – W związku z tym kobiety przerażone w strasznym stanie, nawet trudno się z nimi rozmawiało, pytały, co one teraz mają zrobić, gdzie mają pójść – dodaje.
- Była to chyba najtragiczniejsza noc w moim życiu – przyznała Krystyna Kacpura. – Musiałam się pokazać jako ta najsilniejsza i która posiada jakąś wiedzę, która może coś poradzić lekarzom, jak i kobietom – mówi.
"Powiedziała, że ona nie jest w stanie żyć dłużej z takim ciężarem psychicznym"
Opowiada, że od dzwoniących kobiet słyszy przerażenie, potworny lęk i wewnętrzny bunt. – Ta przerażona kobieta, która miała wyznaczony termin zabiegu na dzisiaj, powiedziała, że ona nie jest w stanie żyć dłużej z takim ciężarem psychicznym – mówi. Tłumaczy, że w tym przypadku stwierdzono wszystkimi badaniami genetycznymi jednoznaczne wady letalne płodu.
- Kobieta jest w bardzo trudnym stanie psychicznym. Rozmawiał ze mną również jej mąż i mówił, że mają jeszcze dwójkę dzieci, kobieta ma 35 lat. Ona mnie błagała, żeby coś jej wskazać. Ona mogłaby zakończyć tę ciążę, bo cierpi cała rodzina – stwierdziła Krystyna Kacpura.
"Boję, że znajdą się lekarze, którzy będą żądać niesamowicie dużych pieniędzy"
Justyna Wydrzyńska mówi, że dzwonią do niej partnerzy kobiet, matki dorosłych kobiet, które przebywają teraz w szpitalach. – W ich imieniu pytają o możliwości. To nie są łatwe rozmowy. To są rozmowy, które wymagają od nas tego, żeby nie wchodzić w te historie, bo gdybyśmy to robiły, same potrzebowałybyśmy pomocy psychologicznej – przyznała.
- Dostałam pytanie, czy nie znam lekarza, który zrobi to prywatnie. Ja się tego boję, że znajdą się lekarze, którzy będą chcieli robić zabiegi w ramach jakiejkolwiek praktyki, żądając za to niesamowicie dużych pieniędzy – dodała Justyna Wydrzyńska.
Źródło: TVN24