Jeśli Sejm zdecyduje o skierowaniu projektów ustaw w sprawie aborcji do komisji nadzwyczajnej, to ta komisja zostanie powołana jeszcze w piątek - poinformował w środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Komisja ma liczyć 27 członków: 11 z PiS, 9 z KO, po 2 z PL2050 i PSL i Lewicy oraz 1 z Konfederacji.
Sejm, który w środę rozpoczyna posiedzenie, w czwartek zajmie się czterema projektami dotyczącymi przepisów aborcyjnych; projekty złożyły: KO, Lewica i Trzecia Droga.
Powołanie komisji
Hołownia zapowiedział na konferencji przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu, że jeżeli pojawią w czasie prac nad tymi projektami wnioski o ich odrzucenie w pierwszym czytaniu, to głosowania nad tymi wnioskami odbędą się w piątek. Dodał, że jeżeli Sejm zdecyduje o skierowaniu tych projektów do komisji nadzwyczajnej, to Sejm jeszcze w piątek tę komisję powoła.
Marszałek Sejmu przekazał, że kluby parlamentarne zostały poinformowane, że będą miały czas do czwartku, do godz. 18, aby zaproponować kandydatury na członków tej nadzwyczajnej komisji.
- Jeżeli taka będzie decyzja Sejmu wyrażona w czasie głosowań w piątek, to od razu w czasie głosowań w piątek ta komisja zostanie powołana - zadeklarował Hołownia.
"Sondażowa procedura"
Marszałek Sejmu poinformował, że prezydium Sejmu na jego wniosek zdecydowało, że komisja będzie liczyła 27 członków.
Hołownia stwierdził, że parytet - zgodnie z zasadą wyznaczania parytetów przyjętą w Sejmie, jeśli chodzi o liczebność komisji - następujący: PiS - 11 członków, KO - 9, PL2050-TD - 2, PSL-TD - 2, Lewica - 2, Konfederacja - 1 poseł.
Zaznaczył, że komisja jeszcze nie jest powołana, "więc to jest w pewnym sensie sondażowa procedura".
Zapytany, czy jest szansa, że wszystkie cztery projekty trafią do komisji, Hołownia zaznaczył, że "od początku byłem uczciwy i mówiłem, że nie ma żadnej gwarancji". - To jest zawsze osobiste głosowanie posła i zawsze jego osobista decyzja - dodał.
- Pewnie część z państwa pamięta różne głosowania projektów aborcyjnych, które miały miejsce na tej sali w poprzednich latach. Wiecie, że były uzgodnienia, umowy, a nagle w dyskusji, przed samym głosowaniem, padało jedno słowo, jedno sformułowanie, które sprawiało, że wynik głosowania, który był uzgodniony, kompletnie się zmieniał - powiedział marszałek Sejmu.
Zaznaczył jednak, że ma pewność, iż "zrobiliśmy wszystko od strony organizacyjnej, żeby zmaksymalizować prawdopodobieństwo, że tak się właśnie stanie". Wskazał także, że "przed 7 marca nie mieliśmy tak jednoznacznych deklaracji, choćby z trzech ważnych ugrupować sceny polityczne, dzisiaj mamy".
- Dzisiaj nie tylko Polska 2050 i Koalicja Obywatelska mówi, że zagłosuje za tym, ale mówi to też Lewica, a to nie było jeszcze tak tydzień czy dwa tygodnie temu – dodał.
Dopytywany o stanowisko PSL w tej sprawie, Hołownia przekazał, że usłyszał od Władysława Kosiniaka-Kamysza, iż jako klub "postarają się zrobić wszystko, aby wszystkie te ustawy przeszły". - Z ich strony mamy deklaracje dobrej woli i ja tę deklarację biorę na poważnie - dodał. Zastrzegł jednocześnie, że "jest to materia, w której może wydarzyć się wszystko". Hołownia wyraził nadzieję, że "będziemy wszyscy odpowiedzialni".
Hołownia przekazał także, że tej sprawie nie odbyło się spotkanie czterech liderów, ani nie spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem. - To rzecz, która różni koalicjantów. Nie ma koalicji 15 października w tej kwestii, jest w innych kwestiach. Nie jesteśmy jednością światopoglądów. Pytanie, czy dzisiaj damy świadectwo, że potrafimy mimo tych różnic rozmawiać w taki sposób, aby załatwiać sprawy – powiedział.
Źródło: PAP