Wyobraźnia nie sięgała do takiej sytuacji, jaką mamy dzisiaj. W sensie pozytywnym, że jest to wolna Polska - powiedziała w programie "Tak jest" Janina Jankowska, dziennikarka, uczestniczka wydarzeń w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Działacz opozycji w PRL Jan Lityński przyznał, że Porozumienia Sierpniowe to był "akt, w którym po raz pierwszy komuniści uznali, że nie są przedstawicielstwem narodu".
40 lat temu, w 1980 roku podpisane zostały Porozumienia Sierpniowe, które stanowiły wyłom w systemie politycznym bloku komunistycznego. Doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych niezależnej od władz legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku.
"Wyobraźnia nie sięgała do takiej sytuacji, jaką mamy dzisiaj"
- Wyobraźnia nie sięgała do takiej sytuacji, jaką mamy dzisiaj - powiedziała w programie "Tak jest" Janina Jankowska, dziennikarka, uczestniczka wydarzeń w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. - W sensie pozytywnym, że jest to wolna Polska - sprecyzowała. - Tylko to, jak my jako Polacy nią zarządzamy- i to ludzie, którzy wyrośli z tego samego korzenia, z tej samej tradycji, z tego samego ruchu - jak dzisiaj wobec siebie się wzajemnie komunikują, a w zasadzie jest brak tej komunikacji, to to było chyba niewyobrażalne - dodała.
Jankowska przyznała, że "konsekwencje tego wydarzenia, podpisania umów, całego ruchu 'Solidarności', były ogromne nie tylko dla Polski, ale dla całej Europy".
- Jest satysfakcja, że uczestniczyło się w bardzo ważnym momencie historycznym o bardzo ważnych pozytywnych konsekwencjach, natomiast jest ogromny smutek, kiedy się patrzy na kolegów, którzy jakoś są widoczni i decydują o losach kraju, jak oni się podzielili - powiedziała publicystka.
Lityński: był to akt, w którym po raz pierwszy komuniści uznali, że nie są przedstawicielstwem narodu
Działacz opozycji w PRL Jan Lityński mówił, że "na pewno nie oczekiwał tego, co jest teraz". - Na pewno nie oczekiwałem, że Andrzej Gwiazda, z którym się przyjaźniłem, będzie twierdził, że KOR (Komitet Obrony Robotników - red.), ruch, w którym razem uczestniczyliśmy, w większości składał się z agentów - mówił Lityński.
- Nie oczekiwałem też tego, że Jarosław Kaczyński, który nie był specjalnie aktywny w opozycji, ale był w niej niewątpliwie, będzie oceniał, że on stoi tam, gdzie stała Solidarność, a my, jego przeciwnicy wówczas polityczni, stajemy tam, gdzie stało ZOMO. Tego nie oczekiwałem - stwierdził gość programu "Tak jest".
Jan Lityński ocenił, że podpisanie porozumienia w sierpniu 1980 roku było "momentem wielkim". - Co prawda nie można było oczekiwać, że system komunistyczny od razu padnie, ale był to akt, w którym po raz pierwszy komuniści uznali, że nie są przedstawicielstwem narodu - tłumaczył. - Że przedstawicielstwem narodu jest komitet strajkowy, jest Lech Wałęsa i jego współpracownicy - dodał.
"My, jako dziennikarze, też byliśmy częścią tego wszystkiego, co tam się działo"
Jan Lityński opowiadał, jak został zatrzymany przez władzę w dniu strajku. - Najpierw wozili nas po komendach przez 10 dni, a dostaliśmy sankcje prokuratorskie. Już nie pamiętam, jaki był zarzut, ale chyba obalenie ustroju siłą - mówił.
Janina Jankowska podkreśliła, że "my, jako dziennikarze, też byliśmy częścią tego wszystkiego, co tam się działo". Przyznała, że jako dziennikarka Polskiego Radia nie otrzymała zgody na wyjazd w sierpniu 1980 do Gdańska, a mimo to tam pojechała. - Strajkujący uważali, że my (dziennikarze państwowych mediów - red.) jesteśmy tymi, którzy nie mówią prawdy, ponieważ w radiu, w telewizji czy w pismach słyszy się o przerwach w pracy, a jednocześnie dziennikarze znaleźli się na terenie stoczni. Ja musiałam udawać, że nie jestem z Polskiego Radia, bo by mnie nie wpuścili, tylko powiedziałam, że jestem z "Literatury" - opowiadała.
- Na początku ja byłam pierwszą dziennikarką radiową, która była na terenie i jeszcze się do tego nie przyznawała - dodała.
- Oczywiście, kiedy myśmy napisali do komitetu strajkowego protest, że my tu oto jesteśmy i nasze materiały nie są publikowane, wtedy dopiero nas zaakceptowano, bo strajkujący chcieli nas wyrzucić - opisywała Janina Jankowska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24