Wiceminister cyfryzacji Paweł Olszewski poinformował, że poprzedni szef tego resortu udzielił dwóch dotacji dla NASK na walkę z dezinformacją, ale realizacja zadań - jak ocenił - nie do końca skupiała się na tym, na czym powinna. Działania zmierzały raczej w kierunku analizy politycznej na przykład o charakterze kampanijnym - powiedział.
Sejmowa Komisja Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii zapoznała się w środę z informacją na temat działania systemu do walki z dezinformacją. Wiceminister cyfryzacji Paweł Olszewski przekazał, że poprzedni minister cyfryzacji udzielił dwóch dotacji celowych dla NASK na walkę z fake newsami i dezinformacją.
- Pierwsza dotacja miała na celu walkę z dezinformacją związaną bezpośrednio z COVID-19. Następnie została poszerzona, również o walkę z dezinformacją w kontekście wojny na Ukrainie - wyjaśnił Olszewski.
Poinformował, że wykorzystano do tego narzędzia analityczne, analizy przekazów medialnych, przekazów w mediach społecznościowych, ale również elementy AI. - Na te dwie dotacje na rok 2022 i 2023 łącznie przeznaczono około 19 milionów złotych - podał Olszewski.
NASK i badanie sentymentu do PiS
Ocenił, że realizacja tych zadań "nie do końca skupiała się na tym, na czym powinna". - Nie do końca była to walka z dezinformacją, a systemy i sposoby wykorzystywania tych narzędzi i środków - w moim przekonaniu - też nie zawsze zasadne, zmierzały bardziej do analizy politycznej, wewnątrzkrajowej, bardzo często o charakterze kampanijnym i z dezinformacją niewiele miało to wspólnego - powiedział.
Dodał, że wiele z tych analiz było bieżącymi tematami kampanijnymi. - Badano również w tych analizach sentyment do PiS. Bynajmniej w moim przekonaniu nie jest to walka z dezinformacją - podkreślił.
- Tak, potwierdzam, że istniał specjalny zespół, w dużej mierze złożony z wyselekcjonowanych osób, powiązanych personalnie i partyjnie z ówcześnie rządzącymi. Tak, mogę potwierdzić, że te informacje były przekazywane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - stwierdził Olszewski.
Olszewski: państwo robili to za publiczne pieniądze
W trakcie obrad wybrany w środę na zastępcę przewodniczącego komisji były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński (PiS) pytał m.in., jaki procent z tych analiz to były tematy ocenianie jako kampanijne, kiedy badano sentyment do PiS. Zapytał też, ile osób było powiązanych partyjnie i czy NASK przetwarza dane pracowników dotyczące ich przynależności politycznej.
Cieszyński poprosił o podanie przykładów, kiedy praca działu przeciwdziałającego dezinformacji w NASK była wykorzystywana do kampanii wyborczej oraz czy zostało to zgłoszone do PKW jako nielegalne finansowanie kampanii wyborczej. - Prosiłbym o konkrety - zaznaczył.
- To pan powinien wiedzieć i odpowiedzieć, w jakim celu były badane sentymenty w stosunku do PiS, w jakim celu była badana bieżąca sytuacja polityczna. Państwo robili to za publiczne pieniądze - odparł Olszewski.
Dodał, że nie zgłosił tego do PKW, ale są inne instytucje, które zostały poinformowane i zajmują się tą kwestią. Stwierdził, że tych analiz było bardzo wiele i niebawem opinia publiczna zostanie o wszystkim poinformowana.
Napieralski: kolejna afera po Pegasusie
Zastępca przewodniczącego komisji Grzegorz Napieralski (KO) stwierdził z kolei, "że po Pegasusie i po kolejnym programie szpiegującym i inwigilującym wszystkich, jest kolejna tego typu afera".
- To składa się w jedną całość, działania PiS jako partii, która absolutnie chciała nas wszystkich inwigilować, mieć pełną wiedzę, co się dzieje, również taką wiedzę, która jest wiedzą dotyczącą działania polityków i polityczek, również Polek i Polaków - mówił Napieralski.
Były wiceminister cyfryzacji Janusz Cieszyński zapewnił, że nie zlecił żadnej analizy o charakterze politycznym do realizacji przez NASK. - Został zbudowany zespół, którego zadaniem była walka z dezinformacją. Zespół, który zrealizował całe mnóstwo merytorycznych działań, docenianych także przez merytorycznych partnerów - przekonywał.
- Chciałbym wierzyć, że z powodu jakiegoś niezrozumienia tej tematyki robi się z tego coś, co państwo jako aktywni politycy oceniacie jako skandal na miarę Pegasusa. Absolutnie nic takiego w ministerstwie się nie działo i proszę ministra Olszewskiego o to, żeby przeprowadził dogłębny audyt i przedstawił opinii publicznej wszystkie fakty na ten temat - odpowiadał Cieszyński.
GW: NASK przed wyborami sprawdzał, co Polacy piszą o córce Morawieckiego
W drugiej połowie lutego "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że powołany do walki z rosyjską dezinformacją zespół w państwowym NASK przed wyborami sprawdzał np., co Polacy piszą w Internecie o tym, że Mateusz Morawiecki wysłał córkę do prywatnej szkoły albo jak reagują na aferę wizową.
Dziennik informował, że Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa - Państwowy Instytut Badawczy (NASK) jest finansowaną przez państwo instytucją zajmującą się bezpieczeństwem w Internecie. W 2022 r. powstał tam Dział Przeciwdziałania Dezinformacji (DPD). "Na półtora roku jego działania przeznaczono blisko 19 mln zł" - wskazała gazeta, dodając, że dziennikarze dotarli do raportów DPD z 2023 r.
"Wynika z nich, że zespół, który miał przeciwdziałać dezinformacji, 5 września zajmował się tematem ‘Nauka w szkołach prywatnych’ w kontekście informacji, że premier Mateusz Morawiecki posłał córkę do prywatnej szkoły. Zaś 7 września sprawdzał, co Polacy piszą nt. cudzoziemców w Polsce po tym, jak wyszła na jaw afera wizowa w MSZ. Zaś 8 września na tapecie miał ceny mieszkań, gdy media pisały, że ich ceny wciąż rosną" - podała "Gazeta Wyborcza".
Według dziennika w opublikowanych w sierpniu, wrześniu i październiku 2023 r. raportach, a więc tuż przed wyborami, DPD w ogóle nie skupiał się na dezinformacji, ale na tematach ważnych dla władzy PiS.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jacek Turczyk/PAP