Premier najpierw bardzo powściągliwie odnosił się do doniesień o domniemanych fałszerstwach wyborczych, ale swoimi ostatnimi wypowiedziami wykonał "skręt" w stronę narracji Romana Giertycha, jakoby do fałszerstw dochodziło na masową skalę - zauważyła w "Tak jest" w TVN24 Marzena Tabor-Olszewska, zastępczyni redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej". Pytana, czy może to być oznaką "rozgrywania" kwestii wyniku wyborów, zakładającego podział ról między Donaldem Tuskiem a Romanem Giertychem, odpowiedziała: "Mam nadzieję, że nie i że premier myśli swoją głową i pozostaje w tym myśleniu niezłomny". - Myślę, że ten skręt ma zadowolić najbardziej zaciętych wyborców Platformy Obywatelskiej, którzy odczuwają niedosyt po przegranych wyborach prezydenckich - dodała. - Pytanie, czy premier kontroluje ten przekaz, mający zadośćuczynić wyborcom za poczucie porażki, czy, jak niektórzy mówią, jest to już kurs na przetrwanie w opozycji po kolejnych wyborach parlamentarnych, z poparciem na poziomie dwudziestu kilku procent - zastanawiał się z kolei dr hab. Łukasz Młyńczyk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. W jego opinii, premier może prowadzić wyrafinowaną grę z elektoratem, ale może też działać doraźnie, wedle zasady: "podgrzewajmy atmosferę i zobaczymy, co z tego będzie". Goście Marcina Zaborskiego zastanawiali się też, czy i w jakim stopniu możliwa będzie współpraca rządu Donalda Tuska z Karolem Nawrockim jako prezydentem, również w kontekście rozpadu Trzeciej Drogi. - Ta koalicja trochę kruszeje, właśnie w momencie, gdy trzeba zewrzeć szyki - zauważyła Marzena Tabor-Olszewska.