Zamiast wiosennej zieleni była wypalona gleba, a zamiast mokradeł i torfowisk sucha i popękana ziemia. Rośliny wymierają, a ptaki odlatują. Tak wygląda susza w Biebrzańskim Parku Narodowym. Jakie przełożenie ma ta sytuacja na resztę Polski i o czym to świadczy? - pytała Maga Łucyan w programie "Rozmowy o końcu świata" w TVN24. - To jest region, który w ciągu ostatnich 2-3 lat zaczął wysychać. Gdy mieliśmy nie tak dawno powódź w Kotlinie Kłodzkiej, to jednocześnie w tamtym regionie była właśnie susza. Opady tam nie docierają i to kolejny przykład tego, w jakich czasach dzisiaj żyjemy - komentował doktor Sebastian Szklarek (ekohydrolog). Katarzyna Czupryniak (ekspertka ds. ochrony ekosystemów wodnych fundacji WWF) wyjaśniła, że takie susze, jak ta w Biebrzańskim Parku Narodowym, to duży problem. - Tracimy bioróżnorodność i przez to, że nasza przyroda ubożeje, środowisko staje się mniej odporne na wszelkie zmiany, które w nie uderzają. Duża różnorodność zapewnia to, że ekosystemy będą stabilne - mówiła Czupryniak. Podkreśliła, że bogate ekosystemy nie tylko zapewniają dobrostan psychiczny ludziom, ale również zapewniają nam jedzenie na stołach. - Dzięki temu, że jest bogactwo gatunkowe, że żyją zapylacze mamy później plony - tłumaczyła Czupryniak. Według Grzegorza Walijewskiego (synoptyk i hydrolog IMGW) "susza pozostanie z nami na długo". - Tych opadów tak naprawdę brakuje od kilkunastu lat. Jeśli przeanalizujemy dane z ostatnich 15 lat, to można powiedzieć, że jeden rok był w ogóle bez opadów. Tak się nazbierało przez te lata - powiedział Walijewski. Dodał, że "jeżeli w ogóle opady się pojawiały, to w formie bardzo skumulowanej i intensywnej". - Liczba dni bez opadów drastycznie wzrasta - zaznaczył Walijewski.