Ludzie mają płytkie pojęcie o definicji sharentingu, kojarzy się jednoznacznie negatywnie - mówił Tomasz Woźniakowski w debacie "Sharenting po polsku" w TVN24+. Prezes Zarządu Fundacji "Dzieci są z Nami" wskazał, że "sharenting obejmuje też informacje z życia dziecka i rodzicielstwa". W jego przekonaniu "to nie jest takie proste, żeby w 100 procentach uchronić wizerunek dziecka". - Nawet przestępcy, którzy ukrywają się przed wymiarem sprawiedliwości, nie wytrzymują tego długoterminowo. Dziecko też w tym życiu społecznym musi uczestniczyć - stwierdził. Monika Rosa (KO) odparła, że "każde dziecko ma prawo do ochrony swojego wizerunku, prywatności i nawet najbardziej mądra dwulatka czy 10-latek nie da świadomej zgody na umieszczenie zdjęcia w internecie". Podkreśliła, że "świat internetu jest światem bez zasad, nie ma żadnych reguł, a służy do tego, żeby giganty cyfrowe wykorzystywały nas wszystkich". Zaznaczyła również, że "są ludzie, którzy czyhają na zdjęcia naszych dzieci i karmią nimi fora pedofilskie". Jak wskazała, "wzrost materiałów przedstawiających krzywdzenie seksualne dziecka jest zatrważający - w Polsce to jest około 1800 procent więcej takich materiałów w latach 2019-2023 i pewnie nie są to pełne dane". Bartek Dajnowski wspomniał, że "rzeczywistość jest bardziej skomplikowana". Zwrócił przy tym uwagę, że "były sytuacje, gdzie dzieci pozywały rodziców, bo ci nie chcieli zdjąć zdjęć z internetu", ale "jest też 11-letni reporter, który chce się rozwijać, być dziennikarzem w tak młodym wieku". Beata Broniek ("Cyfrowa Mama") wytłumaczyła, iż "rodzice nie mają świadomości, że może jedno zdjęcie nie będzie miało jakiegoś znaczenia, ale jeśli ktoś zacznie szperać na stronach placówek, bliskich, to zbudują większy obraz informacji o dziecku". Przewodnicząca sejmowej komisji dzieci i młodzieży Monika Rosa zapowiedziała, że jesienią złoży projekt ustawy ograniczający udostępnianie wizerunku dzieci do 13. roku życia w sieci przez miedzy innymi placówki oświaty, klubiki, baseny.