Wody Polskie sprawdzą, dlaczego doszło do zalania Nysy. "Tam nie powinno do niczego dojść"

Nysa po przejściu fali powodziowej, wtorek 17 września
Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska przed sejmową komisją o zalaniu Nysy
Źródło: TVN24

- Będzie dokonana pełna analiza, dlaczego doszło do zalania Nysy, choć z dokumentacji, jaką posiadamy, wynika, że tam nie powinno do niczego dojść - zapowiedziała w piątek prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska. Dodała, że ekspertyz wymaga również kwestia, "skąd jeszcze pojawiła się woda".

Podczas obrad sejmowej komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska była pytana, dlaczego doszło do zalania Nysy. Zapowiedziała przeprowadzenie analizy, ponieważ z posiadanej przez Wody Polskie dokumentacji wynika, że woda powinna była utrzymać się w korycie rzeki.

- To, co wynika z planów zarządzania ryzykiem powodziowym i map ryzyka powodziowego, jak również z pozwolenia wodnoprawnego wydanego dla zbiornika Nysy: maksymalny, dopuszczalny zrzut, kiedy woda powinna się utrzymać w korycie, wynosi 1400 metrów sześciennych na sekundę, a najwyższy zrzut jaki był, to było 1000 metrów sześciennych na sekundę - podkreśliła podczas posiedzenia komisji Kopczyńska.

"Skąd jeszcze pojawiła się woda"

- Na pytanie, dlaczego w Nysie stało się to, co się stało, nie jestem w stanie dziś udzielić odpowiedzi. To będzie wymagało ekspertyzy, ponieważ z wszelkiej dokumentacji, jaką posiadamy, wynika, że tam nie powinno do niczego dojść - zaznaczyła.

- Czy nawet pomimo zerwania tamy w Stroniu Śląskim? - dopytywał wicemarszałek Sejmu, poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. "Tak" - odpowiedziała prezes Wód Polskich, zastrzegając, że to trzeba zbadać i nie chciałaby ferować żadnych wyroków.

- Mogła się np. pojawić woda opadowa z miasta - potworne opady. To wymaga ekspertyz hydrologa, skąd jeszcze pojawiła się woda i co sprawiło, że koryto nie mogło utrzymać tej ilości wody, którą powinno utrzymać, co wynika ze wszystkich modeli, którymi dysponujemy dla tego obiektu (zbiornik retencyjny Nysa - red.) - podkreśliła prezes.

Dodała, że analiza obejmuje też stan wałów przeciwpowodziowych, które według planów powinny być przygotowane na przyjęcie takiego poziomu wody.

Nysa po przejściu fali powodziowej. Wtorek, 17 września
Nysa po przejściu fali powodziowej. Wtorek, 17 września
Źródło: Sławek Pabian / PAP

- One też były przygotowane na przyjęcie takiej wody i utrzymanie jej w korycie. To wszystko jest ze sobą zsynchronizowane; nie ma możliwości, żeby zrobić wały, które nie odpowiadają instrukcji gospodarowania dla obiektu. To są dokumenty wzajemnie powiązane - zaznaczyła .

Kopczyńska poinformowała, że zbiorniki retencyjne Topola, Kozielno, Otmuchów i Nysa miały w sumie 178 mln m sześc. zabezpieczonej rezerwy powodziowej. - Przez cały okres trwania zjawiska (wezbrania wód - red.) wykorzystano z tego około 155 milionów metrów sześciennych. W związku z czym nadal istniała wyższa rezerwa 23 mln m sześc., które nie zostały wykorzystane, a były w dyspozycji tych zbiorników - zwróciła uwagę, dodając, że nie było więc konieczności zwiększania rezerwy zbiorników. Kopczyńska zastrzegła jednak, że rezerwa dotyczy wszystkich zbiorników, które znajdują się w układzie kaskadowym i "nie rozkłada się idealnie na każdy zbiornik".

Bosak pytał, "gdzie jest miejsce na czynnik ludzki" i kto "w sytuacji ekstraordynaryjnej" podejmuje decyzje o odstąpieniu od instrukcji i modeli po to, żeby ratować konkretne miasta?

- Jeśli chodzi o taką decyzję, zapada ona w centrum ochrony przeciwpowodziowej, które jest zlokalizowane w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej (RZGW) i odpowiada za to dyrektor centrum, który może być jednocześnie dyrektorem miejscowego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. On podejmuje decyzje - wskazała Kopczyńska.

Miasto zostało "odcięte od świata"

15 września, podczas powodzi, po zwiększeniu zrzutu wody z Jeziora Nyskiego do Nysy Kłodzkiej woda zalewała ulice miasta, wdarła się też do szpitala powiatowego w Nysie. Nieprzejezdne były oba mosty, a według lokalnych mediów miasto zostało "odcięte od świata". Burmistrz Nysy wezwał mieszkańców do samoewakuacji. W specjalnym komunikacie wyjaśnił, że z powodu pęknięcia tamy w Stroniu Śląskim zrzut wody z Jeziora Nyskiego zwiększy się z 600 do tysiąca metrów sześciennych wody na sekundę.

Walka o utrzymanie wału w Nysie wzdłuż ulicy Wyspiańskiego trwała od poniedziałku, 16 września br. Po otrzymaniu informacji o jego rozmyciu burmistrz ogłosił natychmiastową ewakuację mieszkańców 44-tysięcznego miasta. By ułatwić naprawę wału i usprawnić ewakuację ludności z zagrożonych zalaniem terenów, decyzją Wód Polskich zmniejszono zrzut wody ze zbiornika w Nysie z tysiąca do 800 metrów sześciennych na sekundę.

Zniszczony szpital w Nysie (18.09.2024)
Zniszczony szpital w Nysie (18.09.2024)
Źródło: TVN24

Akcja charytatywna "Fundacja TVN dla szpitala w Nysie"

Fundacja TVN zorganizowała akcję pomocową dla zniszczonego przez powódź szpitala powiatowego w Nysie. Chce pomóc dotkniętym przez powódź mieszkańcom powiatu nyskiego, którzy będą potrzebować również szpitalnej opieki medycznej. Placówka otrzyma na początek kwotę pół miliona złotych.

Jak wpłacić darowiznę:

·      SMS na nr 7356 o treści POMAGAM (koszt 3,69 zł z VAT)

·      Blik nr 509 559 966

·      Wpłata online

·      Nr konta bankowego: 25 1140 1010 0000 2581 1800 1001 (z dopiskiem "POWÓDŹ")

CZYTAJ TEŻ: Akcja Fundacji TVN dla szpitala w Nysie. Są pierwsze decyzje o zakupie sprzętu

Czytaj także: