Chciałbym zaapelować do wszystkich zainteresowanych stron, żeby ponad podziałami włączyli się w swojego rodzaju lobbing na rzecz naszych poszkodowanych gmin - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki, odnosząc się do walki ze skutkami wrześniowej powodzi. Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołaz, mówił, że "wąskim gardłem" w jego mieście jest niewystarczająca ilość pracowników socjalnych.
Dwa miesiące po powodzi, która dotknęła południowo-zachodnią Polskę, w "Faktach po Faktach" w TVN24 rozmawiali burmistrzowie miast znajdujących się w gronie tych, które ucierpiały wtedy najbardziej - Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju oraz Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołaz. Mówili między innymi o procedurach związanych ze składaniem wniosków o odszkodowanie i wypłatami zasiłków dla poszkodowanych.
Burmistrz Lądka-Zdroju: musieliśmy czekać na pomoc specjalistów od szacowania szkód
Tomasz Nowicki mówił, że w przypadku jego miasta problemem przy wypłacie odszkodowań do 200 tysięcy złotych był brak specjalistów od szacowania szkód. - My, mieszkańcy małej gminy, jaką jest Lądek-Zdrój, nie mamy fachowców z uprawnieniami, którzy mogli oszacować te szkody. W związku z czym bardzo szybko poprosiliśmy o pomoc fachowców, którzy mogliby do naszej gminy przyjechać i wspomóc urzędników w szacowaniu szkód - tłumaczył.
Burmistrz dodał, że taką pomoc udało się otrzymać. - W dwóch rzutach pojawili się u nas fachowcy z izb inżynieryjnych. I oni w bardzo krótkim czasie - bo byli u nas dwukrotnie, raz przez trzy dni, a drugim razem przez dwa dni, pracując od wczesnych godzin porannych do bardzo późnych godzin nocnych, (...) - prowadzili pracę w terenie - mówił dalej Nowicki.
Burmistrz Lądka-Zdroju apeluje: nie zapominajcie o nas
- Chciałbym tutaj również zaapelować do wszystkich zainteresowanych stron, wszystkich parlamentarzystów, żeby ponad podziałami włączyli się w swojego rodzaju lobbing na rzecz naszych poszkodowanych gmin. Myślę, że też jest dobry czas, żeby pomyśleć o zawiązaniu stowarzyszenia gmin poszkodowanych przez powódź, ponieważ obawiamy się, że za jakiś czas będzie zanikać zainteresowanie naszymi terenami - mówił burmistrz Lądka-Zdroju. - To będzie dla nas okres bardzo trudny - dodał.
- Chcielibyśmy, żeby to zainteresowanie trwało, żeby inwestowano u nas, żebyśmy nie tylko mocowali się z bieżącymi skutkami powodzi, próbując odbudować czy infrastrukturę, czy poszczególne domostwa, (...)l żeby o nas nie zapominać - kontynuował.
- Nawet jak zostaną wypłacane środki do 200 tysięcy, nawet jak będą celowe ulgi na rozwój, żeby traktować nasze gminy priorytetowo w takim ułożeniu polityki w przyszłych latach czy rozwiązaniach systemowych, z których my moglibyśmy nadal korzystać - dodał.
Burmistrz Głuchołaz: wąskim gardłem jest brak rąk do pracy
Paweł Szymkowicz mówił, że w przypadku zarządzanych przez niego Głuchołaz "celem numer jeden" jeżeli chodzi o walkę ze skutkami powodzi jest wypłata zasiłków.
- Takim wąskim gardłem, z którym zmagamy się w gminie Głuchołazy przy wypłacie tych dużych zasiłków, jest brak rąk do pracy. Proszę pamiętać, że wywiady środowiskowe i później sporządzenie decyzji może wykonać tylko i wyłącznie pracownik socjalny. Pracowników administracyjnych w OPS-ie (Ośrodku Pomocy Społecznej - red.) mamy ponad czterdzieści osób, natomiast pracowników socjalnych zaledwie dwanaścioro - mówił dalej.
- Od kilkunastu dni mamy wsparcie z Ośrodków Pomocy Społecznej z terenu województwa opolskiego. Oczywiście z tych gmin nieco dalszych, bo sąsiedzi mają podobne problemy jak i ja. Mam dobrą wiadomość dla mieszkańców gminy Głuchołazy - dzisiaj wieczorem przyjechały pierwsze osoby z Sopotu, jutro będziemy przyjmować pracowników z Gdyni - przekazał burmistrz Głuchołaz. Dodał, że ci pracownicy będą pomagali w wypełnianiu wniosków i szacowaniu szkód.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24