Taki punkt figurował na wszystkich zaproszeniach, które do mnie trafiały w czasach, kiedy sprawowałem średniowysokie funkcje na froncie ideologicznym PRL.
Wokół nas dzieje się tyle ważnych spraw, że trudno wybrać. Więc nie wybieram, tylko po kolei. Po pierwsze umarła matka mojej żony, czyli teściowa. Jest bardzo dużo dowcipów o teściowych, ale żaden do mojej Teściowej nie pasuje. Bo moja Teściowa była prawdziwą Ślązaczką. "R" - wymawiała chrapliwie, z niemiecka, ale Niemców nie lubiła. Mówiła, że nie wiemy, do czego są zdolni. W czasie wojny mieszkała w Katowicach i była obywatelką Reichu. Nigdy nie dowiedziałem się, jakiej kategorii. Gestapo wsadziło ją do więzienia we Wrocławiu, gdzie przesiedziała blisko rok.
Część rodziny mojej Teściowej po wojnie wyjechała do Niemiec, ale ona z matką i dwiema siostrami została. Po jakimś czasie, jako ofiara prześladowań hitlerowskich, zasłużyła sobie na kartę kombatanta i wyższą emeryturę. Do mojej teściowej określenie "ukryta opcja niemiecka" pasuje jak ulał. Dodać trzeba "opcja" nieprzekupna.
Mimo hołdowniczych listów od Premiera Morawieckiego, dziękującego mojej Teściowej za to, że "położyła na szali własne życie i zdrowie", wolała Tuska od Prezesa, który szczuje dalej, a moja teściowa, choć miałaby liczne powody, by szczucie polubić, bardzo szczucia nie lubiła. Tak bardzo, że 1 października, mimo sędziwego wieku, pojawiła się w okolicach Hali Mirowskiej w Warszawie, na wózku inwalidzkim, z napisem na kawałku kartonu: "Mam 102 lata i muszę dożyć końca PiS-u". Wygląda na to, że takie życzenie zaczyna się spełniać, jednak Prezes nie zamierza łatwo oddać pola i szczuje dalej.
I to jest drugi punkt mego wystąpienia: ocena sytuacji bieżącej. Uważam ją za niesłychanie niebezpieczną. Rozumiem, że jest się z czego cieszyć, sam się cieszę, ale namawiam do analizowania ruchów i słów Prezesa. Otóż wcale nie uważam, że Prezes stracił kontakt z rzeczywistością. PiS przegrał wybory do Sejmu i Prezes był oszołomiony. Szybko jednak przypomniał sobie, że jego partia uzyskała najlepszy wynik i tym wynikiem pocieszał swoich zdezorientowanych kolegów i oni tę melodię podchwycili. Minęło kilka dni, Prezes przyjął do wiadomości przegraną i krok po kroku zaczął prezentować plan odzyskania władzy. Nie jest to plan dla zadowolonych z życia wykształciuchów, ale dla średniozamożnego Polaka w wieku 45+. Jest to plan dla Polaka uważającego się za patriotę i z tej racji deklarującego gotowość, by w odpowiednim momencie poświęcić życie za ojczyznę. To do niego mówił Prezes, a jego słowa wypowiedziane w sali Sokoła w Krakowie: "jak się walczy o niepodległość ojczyzny, to każda cena jest do zapłacenia" i "pamiętajcie Państwo, że umierać za ojczyznę to rzecz piękna" zyskały entuzjastyczny aplauz słuchaczy. Tu wtrącę nieco złośliwie, że o ile wiem, to ani Prezes, ani inni ludzie ważni w PiS, choćby z powodu wieku, nie mają pojęcia o ginięciu za ojczyznę, bo wszyscy urodzili się po wojnie. Z tego między innymi powodu z patriotycznych wezwań czynią pusty frazes, łatwo i bez zastanowienia przechodzący im przez gardło, a polityczni rywale to zwykli zdrajcy, obcy agenci, zasługujący na unicestwienie.
Kaczyński zapatrzył się na Trumpa. Mam wrażenie, że chciałby w Polsce obejrzeć powtórkę ataku na Kapitol. W Waszyngtonie siedzibę Kongresu demolowali ubrani w skóry przebierańcy; mogę sobie wyobrazić, jakie mundury przywdzieją polskie grupy rekonstrukcyjne, wezwane do patriotycznego czynu przez Prezesa, na dodatek straszone przez rządową propagandę Niemcami i Tuskiem. Nota bene propagandę podobną do używanej pod koniec 1981 roku do mobilizacji aktywu partyjnego przeciw Solidarności.
Nie chcę nikomu odbierać radości zwycięstwa. Wiem, snuję tu ponure wizje starca pesymisty. Jestem jednak przekonany, że w obecnej sytuacji użyteczna jest także postawa Kasandry.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Źródło: tvn24.pl
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24