Ewakuował około 50 osób, a sam ruszył gasić pożar. Gdy dowiedział się, że w płonącym gabinecie może ktoś przebywać, wybił dziurę w drzwiach. Mowa o dzielnicowym z podbiałostockich Zaścianek, który będąc na urlopie w Giżycku (woj. warmińsko-mazurskie), poszedł z dzieckiem do przychodni.
Dzielnicowy z posterunku w Zaściankach pod Białymstokiem był akurat na urlopie w Giżycku. Przyszedł z chorym dzieckiem do przychodni, gdy usłyszał kobietę, która krzyczała, że wybuch pożar.
"Drzwi do gabinetu, z którego wydobywał się dym, były zamknięte. Policjant przez okno zobaczył płomienie sięgające sufitu, a z pomieszczenia wydobywał się gęsty dym, który wypełniał cały korytarz" - czytamy w komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Opuścił budynek dopiero po tym jak sprawdził, czy nikogo w nim nie ma
Mundurowy, wskazując kierunek wyjścia, kazał wszystkim opuścić budynek. Sam chwycił natomiast za gaśnicę, a gdy dowiedział się, że w płonącym gabinecie może się ktoś znajdować, wybił dziurę w drzwiach.
"Na szczęście nikogo tam nie było. Przez dziurę w drzwiach funkcjonariusz ugasił pożar. Pomimo dużego zadymienia, sprawdził, czy wszyscy opuścili budynek. Dopiero wtedy sam z niego wyszedł" - głosi komunikat.
Burmistrzyni: takie zachowanie to wzór do naśladowania
Już na zewnątrz mężczyzna opowiedział policjantom, którzy przybyli na miejsce szczegóły tego zdarzenia. Spaleniu uległo tylko pomieszczenie, gdzie znajdowały się urządzenia do badania słuchu.
Policjantowi dziękowała Ewa Ostrowska, burmistrzyni Giżycka. Powiedziała, że takie zachowanie stanowi wzór do naśladowania dla każdego mieszkańca.
"Mężczyzna bez chwili wahania wszczął alarm i ewakuował z budynku około 50 osób, a następnie wyważył drzwi do gabinetu, wszedł do zadymionego pomieszczenia i ugasił ogień dostępnymi na miejscu gaśnicami" – czytamy w poście na profilu facebookowym Urzędu Miasta Giżycko.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok