Jeszcze przez kilka dni zakłady bukmacherskie będą przyjmować zakłady polityczne związane z wyborami.
Według gazety, np. za złotówkę postawioną na Zytę Gilowską zarobisz 5 zł, premier Kaczyński gwarantuje ci 3,60 zł, Donald Tusk 1,15 zł, a Waldy Dzikowski - 1,05 zł. Na wyborach można zrobić interes. Tak przynajmniej przekonują firmy bukmacherskie, zachęcając do obstawiania wyników najbliższych wyborów parlamentarnych.
O tym, jak grać żeby wygrać, "SE" rozmawia z Wojciechem Sodzawicznym, głównym bukmacherem firmy Profesjonał.
Kto jest faworytem bukmacherów w zbliżających się wyborach parlamentarnych?
"Typy są zmienne. Od trzech tygodni przyjmujemy zakłady czy wybory wygra PO, czy PiS. Na początku był remis, po czym ludzie zaczęli częściej stawiać na PiS. Wczoraj rano znów mieliśmy remis, a po południu na czoło wysunęła się Platforma".
Ludzie interesują się wyborami?
"Początkowo chętnych było niewielu. Sytuację zmieniła pierwsza debata. Czym bliżej wyborów, tym liczba zakładów wzrasta".
Gracze mogą liczyć na wygraną?
"Oczywiście. Wczoraj o 15.00 za 10 zł postawionych na PiS można było wygrać 18,20 zł. Taka sama kwota postawiona na PO to szansa wygrania 17 zł.
Więc jak grać, żeby wygrać?
"Wystarczy trafnie wytypować wynik wyborów, frekwencję albo wygraną polityka. Można obstawić jedną z tych rzeczy, wtedy wygrana jest mniejsza. Można też połączyć kilka zakładów na jednym kuponie - trudniej trafić, ale za to można więcej wygrać".
Jakie pieniądze ludzie obstawiają?
"Są to kwoty od kilku złotych do nawet tysiąca złotych".
Pan obstawia?
Źródło: "Super Express"