Przed stocznią Gryfia w Świnoujściu w piątek protestowali jej pracownicy, którzy twierdzą, że w środku pandemii COVID-19 zostaną bez pracy. Władze stoczni należącej do Skarbu Państwa bronią się, że sprzedają jedynie nieruchomości, a pracownikom proponują, by dojeżdżali do pracy do odległego o ponad 100 kilometrów Szczecina.
Zarząd Morskiej Stoczni Remontowej "Gryfia" poinformował, że pozbywa się swojego zakładu w Świnoujściu. Dla około 200 pracowników to jednoznaczne z likwidacją świnoujskiej stoczni i utratą przez nich pracy. Zostali poinformowani, że 17 listopada dostaną wypowiedzenia. Dlatego w piątek protestowali przed bramą zakładu.
- Przecież większość ludzie jest tu w wieku przedemerytalnym. Gdzie oni znajdą pracę? – pytał retorycznie jeden z protestujących pracowników. Anna Stawicka, przewodnicząca związków zawodowych, twierdzi, że zarobek stracą także kontrahenci i inni współpracownicy stoczni - w sumie około 1000 osób.
Mieliby dojeżdżać ponad 100 kilometrów
Firma tłumaczy się, że zaoferowała pracownikom alternatywę. "Zarząd Spółki w związku z podjętymi decyzjami o sprzedaży nieruchomości Spółki znajdującymi się w Świnoujściu oraz likwidacją Zakładu Stoczni w Świnoujściu zaproponował, aby każdy pracownik tego Zakładu w dalszym ciągu świadczył pracę na rzecz Spółki z tym, że w Zakładzie w Szczecinie. Zarząd Spółki wyraża przy tym nadzieję, że pracownicy Zakładu w Świnoujściu z tej propozycji skorzystają, w konsekwencji czego nie będzie konieczności dokonywania zwolnień" – mailowo przekazał nam zarząd spółki.
- To jest żenada, śmiechu warte. Zwalniają nas w dobie pandemii, gdy niby chroni się miejsca pracy - denerwowała się jedna z protestujących. Szczecin oddalony jest od Świnoujścia o ponad 100 kilometrów. Droga pomiędzy miastami remontowana jest od kilku lat i notorycznie tworzą się na niej korki, a ponadto, aby dojechać do Szczecina jakimkolwiek transportem najpierw trzeba skorzystać z przeprawy promowej, bo główna część Świnoujścia leży na wyspie Uznam.
Poza tym, jak przekazały nam związki zawodowe zakładu, praca w Szczecinie zaoferowana zostanie niewielkiej części pracowników, a nie wszystkim.
Jak tłumaczą przedstawiciele Gryfii, za sprzedażą świnoujskiej stoczni stoją pobudki ekonomiczne. "Działalność Zakładu w Świnoujściu w znacznym stopniu opierała się na świadczeniu usług z zakresu offshore. Wraz ze zmniejszeniem zapotrzebowania na rynku na tego typu usługi, Zakład w Świnoujściu zaczął generować poważne straty" – pisze zarząd Gryfii.
"Optymistyczne" prognozy
Dlaczego zarząd zdecydował się na taki ruch w środku pandemii, gdy pracownikom trudniej będzie znaleźć nową pracę? "Za podjęciem decyzji o wdrożeniu planu modernizacji i likwidacji zakładu w Świnoujściu oraz terminach, w jakich ma to nastąpić przemawiały względy wyłącznie natury ekonomicznej. Niestety, z przyczyn od Spółki niezależnych zbiegło się to w czasie z pandemią COVID-19".
- Najlepszym rozwiązaniem byłoby tak naprawdę zrobienie prawdziwego planu restrukturyzacji obu stoczni (red. - w Świnoujściu i Szczecinie). Jest to możliwe. Branża remontowa się w tym momencie bardzo mocno w Europie rozwija – przekonuje Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
"Pomimo aktualnej trudnej sytuacji gospodarczej w kraju i za granicą spowodowanej w znacznej mierze przez pandemię COVID-19, aktualna sytuacja Spółki daje podstawy do formułowania optymistycznych prognoz finansowych na przyszłość, zwłaszcza przy uwzględnieniu projektowanych rezultatów wdrażanego planu modernizacji" – poinformował zarząd stoczni.
Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24