Premier też tak mówił. Sławomir Nowak dodał jeszcze, że służby specjalne nie były w zakresie jego namiętności. Ładniej. Bardziej poetycko. Przesłuchanie byłego szefa gabinetu politycznego Donalda Tuska do sprawy nie wniosło nic nowego. Oprócz tego, że 14 sierpnia 2009 roku minął się z Mariuszem Kamińskim nie w drzwiach, a w korytarzu.
SPOTKANIE 14 SIERPNIA
Sprawa budziła emocje opozycji, bo Mariusz Kamiński zeznał, że wychodząc od Premiera – razem z ministrem Cichockim – minął się w drzwiach ze Sławomirem Nowakiem. Nowak zeznał, że minął się z Kamińskim nie w drzwiach, a w korytarzu, bo trzech facetów – jak mówił – w drzwiach by się nie zmieściło. Przyznał jednak, że spotkanie to dobrze pamięta: Dla mnie było to duże przeżycie. Po raz pierwszy spotkałem legendarną postać Prawa i Sprawiedliwości - Mariusza Kamińskiego i mogłem uścisnąć mu dłoń.
Tyle ironii. Ważne jest to, że Premier z szefem swojego gabinetu politycznego o temacie i przebiegu spotkania z Mariuszem Kamińskim nie rozmawiał. Sławomir Nowak zeznał, że nie ma w zwyczaju pytać przełożonego, w jakiej sprawie spotyka się z tym, z kim się spotyka. Dopytywany, czy Premier sam nie podzielił się z nim tematem rozmowy z szefem CBA, odpowiedział, że nie. Innymi słowy, Sławomir Nowak nie wiedział o tym, z czym Mariusz Kamiński przyszedł do Premiera. Nie wiedział więc o akcji CBA. Dowiedział się z mediów. Nigdy wcześniej nie miał wiedzy o jakichkolwiek nieprawidłowościach przy pracach nad ustawą hazardową.
Sławomir Nowak zeznał, że z Premierem widywał się kilka razy dziennie. Nigdy takich spotkań nie umawiał. O spotkaniu z Kamińskim wiedział, bo było w kalendarzu internetowym. Jak mówił, mógł o nim wiedzieć albo dzień przed albo w dniu spotkania. 14 sierpnia prawdopodobnie zadzwonił do sekretarki w gabinecie Premiera i poprosił, by dała mu znać, kiedy spotkanie się skończy. Miał – jak zeznał – do Premiera co najmniej dwie ważne wtedy sprawy: po pierwsze – wizytę w Afganistanie zaplanowaną na 15 sierpnia, czyli dzień następny oraz obchody rocznicy 1 września. O akcji CBA mowy nie było.
PRZECIEK?
Jeden – jak mówił Nowak – był na pewno. Ten do Rzeczpospolitej. Innego – jego zdaniem i według jego wiedzy – nie było: Znając moje otoczenie polityczne oraz standardy premiera Donalda Tuska jestem przekonany, że tu do żadnego przecieku o operacji CBA nie doszło.
Na hazardzie się nie zna, o ustawie hazardowej ani z posłem Chlebowskim ani z ministrem Drzewieckim nie rozmawiał. Mógł wiedzieć o ich spotkaniach z Premierem, bo miał dostęp do kalendarza. O szczegółach rozmów nie miał pojęcia. Dopytywany, czy zwykle nie miał wiedzy o tym, w jakiej sprawie z daną osobą spotyka się Premier odpowiedział, że miał taką wiedzę tylko wtedy, kiedy sam spotkanie współorganizował, a z tymi spotkaniami nie miał nic wspólnego.
Ryszarda Sobiesiaka ani Jana Koska nie zna. Tym bardziej – jak tłumaczył, odpowiadając na pytania posłanki Kempy – nie mogli się do niego zwracać w żadnej sprawie. Zna Marcina Rosoła. Ale nigdy – jak zeznał – nie spotykał się z nim ani nie rozmawiał na temat będący w zainteresowaniu komisji śledczej.
NOTATKA KAPICY
Mowa o notatce z 28 lipca 2008 roku. Dla Premiera. Za pośrednictwem Sławomira Nowaka. Pisze Jacek Kapica. Temat: ustawa hazardowa, z uwzględnieniem wprowadzenia dopłat. Pisałam o niej w grudniu.
Jacek Kapica o okolicznościach powstania tej notatki mówił przed komisją tak: Z wnioskiem o sporządzenie notatki zwrócił się do mnie pan minister Nowak telefonicznie, prosząc o przedstawienie informacji dotyczącej realizacji projektu ustawy, realizacji procesu legislacyjnego projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych również w kontekście wprowadzenia tam dopłat. Telefon został wykonany kilka dni wcześniej, 23 czy 25, to państwo mogą sprawdzić w billingach. Notatkę przekazałem bezzwłocznie 28 lipca.
Sławomir Nowak zeznał, że polecenie w tej sprawie wydał mu Premier. Prosił o przedstawienie mu wiedzy na temat przebiegu prac nad ustawą hazardową. Dlatego Nowak zadzwonił do wiceministra finansów z prośbą o sporządzenie notatki w tej sprawie. Jak tłumaczył, żeby mieć background merytoryczny na wszelki wypadek. Notatki Premierowi nie przekazał, bo – jak mówił – Premier potrzebował konkluzji. Dostał ją po spotkaniu 4 sierpnia 2008 roku (w gronie: Nowak, Kapica, Derdziuk, Boni). Według Nowaka, ani w notatce ani podczas spotkania nie było żadnych niepokojących informacji w temacie ustawy hazardowej, stąd przekazał Premierowi, że wszystko jest w porządku, a prace toczą się normalnie.
Pytany o to, dlaczego Premier prosił o takie informacje akurat wtedy odpowiedział, że nie ma w zwyczaju pytać przełożonego, dlaczego wydaje takie, a nie inne polecenie. Sam przełożony, czyli Premier Donald Tusk mówił przed komisją, że prosił o informacje w sprawie ustawy, bo projekt mocno atakowały media:
(…) pojawiła się znowu taka – fala może za dużo powiedziane, no nie chcę przesadzać – ale istotna, jakieś takie istotne publikacje, które kwestionowały i robiły, nazwijmy to umownie, szum wokół projektu ustawy. I to było, to była późna wiosna, może wczesne lato 2008 r. To był czas, kiedy pierwszy etap prac dobiegał końca na komitecie stałym i publikacje prasowe – jeśli dobrze pamiętam dotyczyło to głównie „Pulsu biznesu” – w sposób taki bardzo fundamentalny zaatakowały to, co się dzieje. I, i wtedy poprosiłem o informację, czy dzieje się coś niepokojącego z tą ustawą, tak jak opisują to niektóre media. Ale otrzymałem informację od ministra Kapicy, że wszystko jest, w postaci notatki, że prace biegną tak, jak miały biec, że komitet stały kończy prace i że to, co budzi z reguły największe emocje, czyli kwestie dopłat, jest utrzymane.
O przebiegu spotkania 4 sierpnia mówił: Rozmawialiśmy o tej ustawie, pytałem o co chodzi i dostałem komunikaty bardzo uspokajające, że z punktu widzenia ministra finansów wszystko jest w porządku, a prace toczą się normalnie. Wersji tego spotkania jest sporo. Jedni twierdzą, że było poświęcone notatce (jak minister Boni), inni, że to była odprawa przed Komitetem Rady Ministrów, a temat notatki pojawił się na odchodnym (jak ministrowie Kapica i Derdziuk). Sławomir Nowak mówi, że sygnały były uspokajające, a Michał Boni zeznał przed komisją, że podczas spotkania padło hasło zagrożeń dla realizacji ustawy: Spotkanie odbywało się w związku z notatką, jaką pan minister Kapica przygotował po posiedzeniu komitetu stałego Rady Ministrów z lipca 2008 r. Ta notatka, z którą zapoznałem się podczas tego spotkania 4 sierpnia, dotyczyła, zdaniem pana ministra Kapicy, zagrożeń dla realizacji tej ustawy w związku z wątpliwościami dotyczącymi tego, czy stosować dopłaty, czy nie.
Minister Nowak zeznał, że nie wie, dlaczego minister Boni użył takiego sformułowania. Wielkiego znaczenia dla sprawy to nie ma. Zastanowiło mnie coś innego. Odpowiadając na pytania o notatkę i spotkanie 4 sierpnia, Sławomir Nowak trzy razy podkreślał, że obok uspokajających sygnałów były i te mówiące o tym, że pieniądze z ustawy hazardowej miały pójść na infrastrukturę sportową w związku z Euro 2012. Oznacza to tyle, że nie tylko media zrozumiały intencje ustawy w taki oto sposób, że pieniądze z dopłat miały zasilić inwestycje związane z Euro 2012. Minister Drzewiecki tłumaczył, że dopłaty z Euro nie miały nic wspólnego. Bo Stadion Narodowy miał być budowany od początku z budżetu, a reszta – to inna niż Euro bajka. Przypomnę, że w uzasadnieniu ustawy zapis o Euro 2012 też się pojawiał. Winę za nieporozumienie - jak mówił były minister sportu - ponosi ministerstwo finansów. Pytanie tylko, dlaczego przez tyle miesięcy nikt z resortu sportu nie wnioskował o zmianę uzasadnienia. Dopiero 30 czerwca 2009 roku.
MECZ TO MECZ
Było też o meczu. 19 sierpnia 2009 roku wieczorem. Że był. Umówiony wcześniej. I w innym niż zazwyczaj składzie. Zwykle – jak zeznał Nowak – gra się toczy w gronie rządowo – parlamentarnym. Tym razem politycy Platformy grali przeciwko żołnierzom Wojska Polskiego. Ani politycy ani żołnierze o spotkaniu Premiera z Mirosławem Drzewieckim nie rozmawiali. Nie rozmawiali też o akcji CBA. Zasada jest taka – mówił Nowak – że to rekreacja i że na boisku, jak się gra, to się o pracy nie rozmawia.
Było jeszcze powodach dymisji. Choć Premier dość dokładnie je tłumaczył. Że o pomoc Nowaka w klubie prosił wtedy jeszcze wicepremier Schetyna.
Było o meczu koszykówki we Wrocławiu, na który to mecz samolotem polecieli m.in. Premier, minister Drzewiecki, minister Nowak i Marcin Rosół. 7 września 2009. Jaki to ma związek ze sprawą? Gdyby chcieli rozmawiać o akcji CBA nie musieliby razem lecieć do Wrocławia…
Było też o nagrodach dla szefów gabinetów politycznych (w kontekście opisywanych premii dla Marcina Rosoła). Nowak zeznał, że nagród nie dostawał. Na co posłanka Kempa, że może nie zasłużył…. Jaki związek ze sprawą?
Było i o tym, czym się różni Państwo od Panów. Sławomir Nowak tłumaczył posłance Kempie, że Państwo to pan i pani…
Minister Nowak pytany o sprawy, które interesują komisję, często odpowiadał: nie wiem, nie moje kompetencje, proszę pytać kogoś innego. Aż Franciszek Stefaniuk zapytał w końcu, czy Premier ministrowi Nowakowi ufał? I czy dzielił się z nim jakąś wiedzą w ogóle? Nowak odpowiedział, że nie tą, która jest w zainteresowaniu komisji. I już zupełnie na koniec. Ostatnie pytanie brzmiało: Czy pan czuje, że żyje w dzikim kraju? Pytała posłanka Kempa. Sławomir Nowak odpowiadał: Jestem posłem z Gdańska. Obdarzonym wysokim zaufaniem. Zabrzmi to piekielnie banalnie, ale kocham moje miasto i mój kraj. I cieszę się, że jestem posłem Platformy.
I tak były szef gabinetu politycznego Premiera Donalda Tuska przesłuchiwany był przez komisję hazardową 3 godziny i 16 minut. Kiedy usłyszał, że to koniec, zapytał: tak krótko? Mistrz ironii. Przesłuchanie mogło trwać pół godziny. Może godzinę. Nie dłużej. Ale... ci sami posłowie, którzy dziś narzekali, że do Nowaka pytań prawie nie było, nie tak dawno wnioskowali o wezwanie świadków, których potem odsyłali do domu bez zadania im żadnego pytania… Za to z przeprosinami. Takie tam przerzucanie się odpowiedzialnością, kto bardziej bez sensu wydłuża listę świadków.