Pytania o habilitację wiceministra zdrowia. "Schudłem prawie 10 kilo"

Wiceminister zdrowia Marek Kos przedstawił założenia projektu nowej listy leków refundowanych
Nowa lista leków refundowanych. Wiceminister zdrowia Marek Kos przedstawił założenia projektu
Źródło: TVN24

Wiceminister zdrowia Marek Kos (PSL) nie odpowiada na pytania dziennikarzy dotyczące jego szybkiej habilitacji. Gazeta Wyborcza zarzuca ministrowi, że w procesie pojawiły się nieprawidłowości. Kos stwierdził między innymi, że publikacje gazety są "niesprawiedliwe" oraz że ze stresu stracił 10 kilogramów.

Gazeta Wyborcza ujawniła w lutym, że kariera naukowa wiceministra zdrowia Marka Kosa (PSL) przyspieszyła od kiedy dostał ministerialną tekę. W ciągu roku opublikował 10 artykułów w indeksowanych czasopismach, a wcześniej przez 20 lat od obrony doktoratu nie publikował nic w czasopismach indeksowanych. Złożył też wniosek o nadanie mu stopnia doktora habilitowanego, do którego podstawą były cztery artykuły opublikowane między sierpniem a listopadem ubiegłego roku. Rada Doskonałości Naukowej skierowała jego wniosek do Uniwersytetu Medycznego w Lublinie po dwóch dniach od jego złożenia, a w grudniu wyznaczono recenzentów. Kolokwium habilitacyjne odbyło się 11 lutego, a tytuł nadano Kosowi już dwa dni później - pisze Gazeta Wyborcza.

Sprzeczność dotycząca badań

Kos twierdził, że sam wymyślił badania opisane w swoich artykułach, jak również opracował metodologię i rekrutował pacjentów. Dziennikarze Gazety Wyborczej udowodnili jednak, że nie było to możliwe. Kos zareagował na te doniesienia. Wyjaśniał w wywiadach między innymi, że nie rekrutował osobiście pacjentów, a robił to na podstawie dokumentacji medycznej, jednak w autoreferacie załączonym do wniosku o przyznanie mu tytułu używał sformułowania, że jego wkład polegał między innymi na rekrutacji pacjentów.

Jak pisze Gazeta Wyborcza, Kos zapytany o tę sprzeczność nie odpowiedział dziennikarzom gazety, ale w wywiadzie dla Rynku Zdrowia stwierdził, że "użył takiego sformułowania, ale widzi, że mogło być ono mylące". "Chodziło nie o aktywną rekrutację do badań klinicznych, lecz o systematyczne gromadzenie danych pacjentów. Dziś użyłbym bardziej precyzyjnego określenia, na przykład 'kwalifikacja do analizy danych' lub 'opracowanie bazy pacjentów'" - stwierdził.

Gazeta Wyborcza zauważa jednak, że Kos w jednym z artykułów mówi o badaniach fizykalnych i rozmowach z pacjentami. Dodatkowo w badaniach naukowych, w których kwalifikuje się pacjentów na podstawie dokumentacji, nie jest wymagana ich świadoma zgoda, a w swoich artykułach Kos wspominał o podpisywaniu przez pacjentów zgody na udział. Tłumaczeń ministra nie potwierdzają też uchwały Komisji Bioetycznej dotyczące badań związanych z artykułami Kosa.

Brak odpowiedzi ministra

Kos nie odpowiada na pytania Wyborczej. Po ponad dwóch tygodniach od ich wysłania odpisało, jak pisze Wyborcza, Biuro Komunikacji Ministerstwa Zdrowia. W mailu miało jednak nie być odpowiedzi na pytania, a link do wywiadu w Polityce Zdrowotnej, który ukazał się przed wysłaniem pytań i był między innymi powodem ich zadania. Na kolejne pytania nie odpowiedział ani minister, ani Biuro - pisze Wyborcza.

W wywiadzie dla Rynku Zdrowia minister twierdził za to, że odpowiedział na pytania Gazety Wyborczej, "ale nie zawsze miał czas, by w sposób pogłębiony wyjaśnić wybrane kwestie, które wymagały dłuższej analizy". Został też zapytany, czy planuje profesurę, na co odpowiedział: "Po tym, co się medialnie wydarzyło...? W życiu się nie spodziewałem, że po tak ciężkiej pracy, po tylu godzinach i dniach, które na to poświęciłem, nie będę świętował, tylko sprawę wyjaśniał. Po doktoracie świętowałem. Teraz schudłem prawie 10 kilo. Nie ukrywam, że to wszystko jest dla mnie i niesprawiedliwe, i przygnębiające".

Sprawą zajmuje się również lubelska prokuratura, do której dotarła anonimowa informacja o podejrzeniu nieprawidłowości w trakcie postępowania habilitacyjnego ministra - pisze Wyborcza.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: