Główna ulica Warszawy z symbolu wielkomiejskości przekształciła się w galerię wandali i dowód ich bezkarności. Pseudograffiti, bazgroły, bohomazy i tagi straszą na ścianach parterów większości budynków. - Liczba i nachalność tych dewastacji poraża - słyszymy na Marszałkowskiej.
"Ruch jak na Marszałkowskiej". Choć dziś nie jest to najbardziej ruchliwa ulica w Warszawie, powiedzenie to weszło na stałe do języka. Marszałkowska to niemal synonim centrum Warszawy. Choć wciąż jeździ nią wiele aut, to inne składowe wielkomiejskości gdzieś straciła. Nie imponuje bogactwem, nie przyciąga elegancją, nie zaraża energią. Handel wyssały centra handlowe i sklepy internetowe. W jego miejsce pojawiła się gastronomia, ale i ta coraz chętniej gromadzi się pod jednym dachem food courtów. Najdłużej walczył odcinek Marszałkowskiej od placu Konstytucji do placu Unii Lubelskiej. Choć i on wygląda coraz gorzej.
Pod arkadami wymazany każdy kawałek ściany
Pod adresem Marszałkowska 34/50 znajduje się jeden z najbardziej charakterystycznych budynków osiedla MDM. Rząd stylizowanych na antyczne kolumn, na początku i końcu budynku socrealistyczne płaskorzeźby. W parterze jest życie: galeria prowadzona przez Mazowiecki Instytut Kultury, sklep z eleganckimi ubraniami i szkoła społeczna.
Wandali to nie powstrzymało, nie oszczędzili żadnej kolumny, żadnego kawałka ściany. Od bazgrołów można dostać oczopląsu. Bohomazy kontrastują szczególnie z witrynami wspomnianego sklepu z odzieżą, stanowiąc żałosną oprawę reklam luksusowych marek: Bugatti czy Pierre Cardin. Bardziej konweniują z naklejkami "likwidacja sklepu", które niedawno pojawiły się na szybach.
Dlaczego właściciel nieruchomości dopuścił do takiej dewastacji?
- W budynku funkcjonuje wspólnota mieszkaniowa z udziałem 67,26 procent miasta stołecznego Warszawy. Arkady i elewacje są częścią wspólną nieruchomości. Remont, konserwacja oraz czyszczenie to zadania wspólnoty. Nie mamy wiedzy o planach remontowych wspólnoty - odpowiada Mateusz Węgrzyn, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Śródmieście. - Dla porównania - własnością miasta, w administrowaniu Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, są tarasy i kolumny (ale już nie elewacje) przy przeciwległym budynku Marszałkowska 45/49. ZGN stara się je oczyszczać z graffiti na bieżąco – zauważa. I ma rację. Bliźniacza kolumnada po drugiej stronie ulicy jest czysta.
"Liczba i nachalność tych dewastacji poraża"
Radosław Lenkiewicz, członek zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej, jednocześnie administrator Marszałkowskiej 34/50, mówi nam, że usuwanie bazgrołów to "walka z wiatrakami".
- Liczba i nachalność tych dewastacji poraża, a usuwanie ich na bieżąco przewyższa możliwości finansowe wspólnoty. Oczywiście planujemy rozpoczęcie prac remontowych elewacji w tym albo przyszłym roku, ale kompleksowy remont wymaga poniesienia bardzo dużych nakładów, rzędu kilku milionów złotych. Środki są od pewnego czasu gromadzone przez wspólnotę, zamierzamy też wystąpić o dotację do urzędu miasta - tłumaczy Lenkiewicz.
Zastrzega, że remont zacznie się od górnej części, nad tarasem, w kolejnych etapach prace będą schodzić na parter. - Liczymy, że może wcześniej uda się nam uzyskać dodatkową dotację od miasta stołecznego Warszawy na usunięcie graffiti, wówczas jest szansa, że elewacje w parterze uda się wyczyścić jeszcze pod koniec tego albo na początku przyszłego roku - dodaje.
Wspólnota rozważa zainstalowanie monitoringu, o ile stołeczny konserwator zabytków nie będzie miał nic przeciwko. - Myślimy też o powłoce antygraffiti, problem w tym, że w przypadku piaskowca ma bardzo niską skuteczność, a kosztuje bardzo dużo i trzeba ją później regularnie odnawiać, co naraża właścicieli lokali na kolejne koszty. I tu też nie mamy pewności, czy konserwator się na nią zgodzi - zastrzega.
Zrujnowana kamienica przy "zbawiksie"
Kawałek dalej plac Zbawiciela. Do ogólnie schludnej całości nie przystaje XIX-wieczna kamienica z tabliczką Marszałkowska 41, szczelnie pokryta pseudograffiti. W ruinę popada od lat 90. W 2012 roku wykwaterował ją nadzór budowlany, a 11 lat później miasto sprzedało nieruchomość firmie Cristallum 66. To spółka powiązana z Tomaszem Niewiadomskim, fotografem i przedsiębiorcą, właścicielem "Przekroju". Jakie ma plany wobec budynku?
- Kamienica będzie odrestaurowana, fasada odtworzona w przedwojennym stylu, ma wyglądać tak, jak na samym początku - deklaruje Marta Wardin, reprezentująca Tomasza Niewiadomskiego. Zapewnia, że choć tego nie widać, procesy trwają, inwestor czeka na wydanie warunków zabudowy. - Możemy powiedzieć, że znajdą się tam lokale usługowe. Prace potrwają pewnie kilka lat. Na razie nie ma konkretnego harmonogramu - dodaje Wardin.
"Pomazane fasady zachęcają do dalszej dewastacji"
Problem dostrzegła niedawno radna Śródmieścia Anna Folta (klub Razem i Miasto Jest Nasze).
"Elewacje budynków w Śródmieściu są zdewastowane przez pseudografficiarzy. Wandale szczególnie upodobali sobie ul. Marszałkowską. Skalę problemu nietrudno zauważyć, spacerując Marszałkowską, zwłaszcza na południowym jej odcinku od Centrum do pl. Unii Lubelskiej. Rejon ten mieszkańcy nierzadko określają mianem 'slumsów'. Pomazane fasady straszą wyglądem i zachęcają do dalszej dewastacji. Odbija się to negatywnie nie tylko na estetyce ul. Marszałkowskiej, ale także na kondycji przedsiębiorców wynajmujących lokale w tym rejonie. Zdewastowana elewacja nie zachęca klientów do odwiedzenia ich sklepów i punktów usługowych. W konsekwencji reprezentacyjne rejony Śródmieścia pustoszeją, a ich degradacja postępuje" - diagnozowała w interpelacji Folta.
Opisane zjawisko obrazuje sytuacja Marszałkowskiej 28. W centralnej części ogromnego budynku znajduje się kino Luna, które zamknięto w wakacje ubiegłego roku. Wejście dosłownie zabito dechami, co natychmiast przyciągnęło wandali. Bohomazami natychmiast pokryły się ściany po obu stronach wejścia. W marcu odświeżona Luna wznowiła działalność, ale elewacji nie odnowiono. Mazowiecki Instytut Kultury, który zarządza kinem, nie ma na to wpływu, bo choć w ciągu kilku lat zamierza przeprowadzić remont generalny, to za fasadę nie odpowiada. Nadzieję daje deklaracja administracji.
- Wspólnota Mieszkaniowa Marszałkowska 28 przygotowuje się do remontu elewacji i w tym celu uzyskała już pozwolenie na budowę. Obecnie czynione są działania mające na celu uzyskanie dotacji, gdyż koszt remontu jest bardzo wysoki. Wydawanie środków finansowych na usuwanie graffiti jest w takiej sytuacji niezasadne. Problem jest też w tym, że dolne kondygnacje wykonane są z piaskowca, który nie daje się łatwo zabezpieczyć przed chuligaństwem zwanym graffiti, a wszelkie prace muszą posiadać zgodę konserwatora zabytków – wyjaśnia Włodzimierz Ślązek, administrator nieruchomości.
Ale już zarządzający przylegającym budynkiem pod numerem 28A, gdzie fasada jest równie odstręczająca, nie miał dla nas dobrych informacji. - Na chwilę obecną nie planujemy remontu elewacji z uwagi na brak środków finansowych - odpowiada na pytanie o plany remontowe Robert Papiernik.
Opuszczony szpital
Kierujemy się dalej w stronę placu Unii Lubelskiej, mijamy Trasę Łazienkowską. Po lewej stronie w oczy rzuca się duży budynek, którego parter, łącznie z oknami, pokrywają bazgroły. Nad wejściem napis "Kliniczny Szpital Okulistyczny", ale należący do Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego obiekt ewidentnie jest opuszczony. Uczelnia swoją działalność koncentruje w kampusie na Ochocie. Co z nieruchomością w Śródmieściu?
- Budynek przy ulicy Marszałkowskiej był przekazany przez WUM na potrzeby Samodzielnego Publicznego Klinicznego Szpitala Okulistycznego WUM na czas remontu budynku przy ulicy Sierakowskiego. Prace adaptacyjne przy Marszałkowskiej na potrzeby szpitala okulistycznego zakończyły się w październiku 2020 roku. W 2024 roku Szpital Okulistyczny powrócił do swojej wyremontowanej siedziby przy ulicy Sierakowskiego - informuje Anna Stasiak z biura komunikacji i promocji WUM. Zapytana o przyszłość obiektu dodaje: - Prowadzimy rozmowy z naszymi podmiotami leczniczymi na temat zagospodarowania nieruchomości dla celów leczniczych.
Marszałkowska 24/26 byłaby zapewne łakomym kąskiem dla deweloperów, ale plan miejscowy przewiduje dla tej nieruchomości funkcję ochrony zdrowia. Pusty i zaniedbany przez kilka lat stał również sąsiedni budynek z wejściem od Litewskiej. On również należy do WUM i uczelnia zagospodarowała go na swoje potrzeby. Efektowny gmach z szarej cegły i klinkierem w parterze przeszedł generalny remont i jest dowodem na to, że "da się".
Nie ma chętnych na dotacje
Miasto zapewnia, że stara się przeciwdziałać dewastacjom w ramach kampanii "Stop bazgrołom". - Opiera się na działaniach edukacyjnych i informacyjnych, między innymi lekcjach dla dzieci w szkołach i spotkaniach z artystami ulicznymi, które mają uświadamiać szkodliwość pseudograffiti w przestrzeni miejskiej, a także na szkoleniach dotyczących sposobów usuwania uszkodzeń elewacji i zapobiegania im - zwraca uwagę Mateusz Węgrzyn.
W Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków uruchomiono też program, który umożliwia zdobycie dotacji na usuwanie bazgrołów z zabytkowych budynków albo refundację nakładów już po wykonaniu prac. Nabór wniosków trwa ciągle. Niestety, jak słyszymy, zainteresowanie programem jest "skromne".
- W sumie od końca zeszłego roku złożono cztery wnioski, z czego jeden dostał dotację, a pozostałe wymagają korekty - przyznaje Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków. Dlaczego właściciele nie garną się do składania wniosków? - Istnienie tego programu nie przebiło się do świadomości zarządzających wspólnotami. Zachęcam do udziału, nabór trwa non stop. Mamy na to zarezerwowane pół miliona złotych w skali roku. Oferujemy bardzo konkretne wsparcie - pokrycie połowy kosztów usunięcia graffiti - reklamuje program Krasucki.
Przyznaje rację naszym rozmówcom, mówiącym, że z zabezpieczaniem i czyszczeniem piaskowca jest problem. - Powierzchnia antygraffiti jest nieprzepuszczalna, a piaskowiec jest porowaty i musi oddychać. Do czyszczenia nie można użyć piaskarki, bo zniszczy kamień. Są metody chemiczne oraz laserowe, te drugie są na szczęście coraz tańsze - twierdzi stołeczny konserwator.
Policja: zdarzenia incydentalne
Na koniec warto zadać pytanie: jak to możliwe, że w centrum Warszawy, które nigdy nie zasypia, które obserwują setki kamer monitoringu i patrolują stale dziesiątki policjantów, wandale mogą się czuć tak bezkarnie? Z wyliczeń przedstawionych nam przez Komendę Rejonową Policji Warszawa I, której rejon działań obejmuje Śródmieście, wynika, że obecnie toczą sią 43 sprawy z paragrafu 63a Kodeksu wykroczeń.
Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.Art. 63a. [Bezprawne ogłoszenia] §1Kodeks wykroczeń
- Dodatkowo prowadzone jest sześć postępowań przygotowawczych dotyczących uszkodzenia mienia poprzez naniesienie "graffiti" na elewacje budynków, z czego trzy postępowania dotyczą uszkodzenia mienia infrastruktury budynków chronionych Ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami - wyjaśnia mł. asp. Jakub Pacyniak, oficer prasowy śródmiejskiej policji. I dodaje, że przez pierwsze trzy miesiące tego roku (dane do 24 marca) policjanci ze Śródmieścia pięciokrotnie interweniowali w sprawie pseudograffiti i zatrzymali jedną osobę.
- Zdarzenia o takim charakterze przy ulicy Marszałkowskiej mają charakter incydentalny - podsumowuje Pacyniak. Mury mówią co innego.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl