2,5-tysięczna wieś Bakinskaja w Kraju Krasnodarskim. W tym miejscu, według doniesień niezależnych rosyjskich mediów, są masowo chowani najemnicy Grupy Wagnera, którzy giną w walkach w Ukrainie. Wieś jest położona w pobliżu znanego na Kaukazie Południowym kurortu balneologicznego Goriaczij Klucz. Władze tego miasteczka uznały, że "wagnerowcy" powinni być grzebani gdzie indziej i zakazały pochówków. Jewgienij Prigożyn postawił jednak na swoim.
Rosyjska sekcja Radia Swoboda zacytowała szefa administracji kurortu Goriaczij Klucz Siergieja Biełopolskiego, który w sobotę napisał na kanale Telegram, że "z szacunkiem traktuje najemników Grupy Wagnera, ale nie może nie słuchać głosu opinii publicznej, która uważa, że ich miejscowość nie powinna być masowym miejscem pochówku".
"Jestem pewien, że w regionie (Kraju Krasnodarskim - red.) jest wystarczająco dużo rejonów, które nie są miejscowościami wypoczynkowymi, gdzie można chować poległych" - napisał Biełopolski.
Kaplica przy drodze federalnej Don
40-tysięczny Goriaczij Klucz jest znanym i najstarszym (otwartym jeszcze w 1864 roku) kurortem balneologicznym na Kaukazie Południowym. Grupa Wagnera i jej twórca - prokremlowski, objęty zachodnimi sankcjami biznesmen Jewgienij Prigożyn - pięć lat temu postawili przy wjeździe do tego miasta pokaźną kaplicę. Powstała przy drodze federalnej Don.
"Baza szkoleniowa Grupy Wagnera na poligonie w Mołkino oddalona jest od kaplicy niecałe 20 kilometrów. Kaplica jest otoczona wysokim ogrodzeniem. Nie można tam wejść bez 'pozwolenia szefostwa', strażnicy nikogo nie wpuszczają" - informowała wcześniej o tym miejscu rosyjska sekcja BBC.
Kaplica miała upamiętniać najemników Grupy Wagnera, którzy walczyli w Syrii.
2,5-tysięczna wieś Bakinskaja znajduje się w pobliżu poligonu Mołkino. W tym miejscu, tuż obok miejscowego cmentarza, grzebano najemników Grupy Wagnera, którzy "deklarowali chęć", by w razie śmierci pochowano ich nieopodal kaplicy, albo nie mieli żadnych krewnych i nie było wiadomo, gdzie mogą zostać pochowani.
Cmentarz "wagnerowców" rozrastał się w szybkim tempie. Działacz społeczny z Kraju Krasnodarskiego Witalij Wotanowski mówił niezależnym dziennikarzom, że znajduje się tam ponad 400 grobów. Na niektórych mogiłach nie ma tabliczek.
Reakcja Prigożyna
Po decyzji władz Goriaczego Klucza w sprawie zakazu pochówków najemników Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oznajmił, że zwrócił się do prokuratora generalnego Igora Krasnowa. Prigożyn dowodził, że Siergiej Biełopolski swoimi działaniami "dyskredytuje uczestników specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie (propagandowy termin inwazji zbrojnej - red.)". Odgrażał się, że przywiezie ciała zabitych do domu urzędnika.
Prigożyn mówił również, że mimo zakazu, zaplanowane pogrzeby najemników się odbędą. Na rosyjskich portalach społecznościowych pojawił się natomiast film z groźbami pod adresem władz kurortu, na którym uzbrojeni mężczyźni twierdzili, że są one "gorsze od nazistów".
W niedzielę rosyjska sekcja BBC podała, że na cmentarzu we wsi Bakinskaja zostali pochowani kolejni najemnicy Grupy Wagnera. Prigożyna przy tym nie było.
BBC przypomniała, że najemnicy Grupy Wagnera ponoszą ciężkie straty w walkach o Bachmut w obwodzie donieckim. Według szacunków amerykańskiego wywiadu formacja ta straciła w Ukrainie ponad dziewięć tysięcy osób - podała BBC.
Źródło: Radio Swoboda, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Reuters