Film jeden na milion. Alice Diop tworzy zupełnie nowy język opowiadania jednostkowej tragedii o ogromnej sile rażenia. Oddaje głos tym, którzy na co dzień są niesłyszani. Pokazuje krok po kroku, jak ekstremalna samotność prowadzi do obłędu i na skraj rozpaczy.
Alice Diop ponad dekadę temu pewnie wkroczyła do grona najbardziej cenionych twórców francuskiego kina dokumentalnego. Z wybitną uważnością przyglądała się grupom społecznie marginalizowanym. W końcu z takiej też się wywodzi. Jako jedno z pięciorga dzieci senegalskich imigrantów wychowywała się w Aulnay-sous-Bois, miejscowości zaliczanej do przedmieść Paryża. Diop jest absolwentką historii kolonializmu w Afryce na Sorbonne Universite, socjologii wizualnej Universite d’Evry oraz dokumentalistyki w prestiżowej szkole filmowej Femis. Zdobyte w trakcie studiów doświadczenia wykorzystuje w swojej twórczości.
Międzynarodowy rozgłos zdobyła dokumentem "Śmierć Dantona", w którym przygląda się czarnemu mężczyźnie z paryskich przedmieść. Szuka on ucieczki z rzeczywistości przepełnionej przemocą, próbując swoich sił na studiach aktorskich w jednej z najbardziej prestiżowych szkół teatralnych we Francji. Swoją pozycję umocniła w 2016 roku dokumentem "W pogotowiu".
Diop przyglądała się w 2016 roku procesowi sądowemu Fabienne Kabou, pochodzącej z Senegalu francuskiej studentki, która skazana została za zabójstwo swojej 15-miesięcznej córki. Kobieta stanęła przed sądem po tym, jak okazało się, że w 2013 roku zostawiła swoją córkę na brzegu morza. Sprawa ta stała się inspiracją do dramatu sądowego "Saint Omer", którego światowa premiera odbyła się w ramach ubiegłorocznego Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Pełnometrażowy debiut fabularny Diop doceniony został drugą co do ważności nagrodą - Wielką Nagrodą Jury. Sama Diop odebrała również Lwa Przyszłości - Nagrodę Luigiego De Laurentiisa za najlepszy debiutancki film fabularny prezentowany podczas weneckiego festiwalu.
"Saint Omer" - film jeden na milion
Głównymi bohaterkami "Saint Omer" są Rama (Kayije Kagame) - wykładowczyni i pisarka oraz Laurence Coly (Guslagie Malanda) - wzorowana na Kabou postać oskarżonej. Diop nie koncentruje się na samym zabójstwie i winie Coly. Wykorzystuje podobieństwo losów Ramy i Coly, by skupić się na doświadczeniach kobiet "niewidzialnych" dla społeczeństwa. Imigrantek i drugiego pokolenia imigrantów, w szczególności córek z małżeństw mieszanych - osoby białej i czarnej - które niejednokrotnie nie mogą odnaleźć siebie i swojej tożsamości na styku dwóch kultur, dwóch odległych od siebie światów. Diop nie tłumaczy, nie usprawiedliwia czynu Coly. Jej bohaterka już na samym początku procesu oświadcza, że ma nadzieję, iż postępowanie pozwoli jej samej zrozumieć, dlaczego zabiła swoją córkę.
"Saint Omer" jest jednym z najbardziej niedocenionych tytułów 2022 roku, który zasługuje na znacznie większą uwagę i docenienie. W swoim wyjątkowym dziele - filmie jednym na milion - Diop tworzy zupełnie nowy język opowiadania jednostkowej tragedii o ogromnej sile rażenia. W jaki sposób? Na cały przebieg procesu sądowego patrzymy jako przypadkowi obserwatorzy, a jednocześnie przysłuchujemy się kolejnym zeznaniom z perspektywy emocji i doświadczeń Ramy. Wykładowczyni i pisarka przyjechała do Saint Omer w poszukiwaniu materiału do książki. Nie była jednak gotowa na to, co usłyszy i jaki wpływ na nią samą będzie mieć historia Coly. Poruszające na wskroś, nawiązujące do barokowych mistrzów malarstwa zdjęcia Claire Mathon i montaż Amrity David nadają całej fabule atmosferę bliskości. A wszystko to opowiedziane bardzo spokojnymi, długimi ujęciami, które podsycają poczucie napięcia. Diop w niezwykle przemyślany sposób utrzymuje skrajne emocje do końca, by wreszcie uderzyć w widzów i widzki piosenką niezapomnianej Niny Simone "Little Girl Blue".
Francuska filmowczyni w wytrawny sposób wykorzystuje proces Coly, by zaprezentować całą paletę protekcjonalnych, ubliżających wręcz stereotypów i form marginalizacji osób imigranckiego pochodzenia, przede wszystkim czarnych kobiet. Oddaje głos tym, którzy na co dzień są niesłyszani. Pokazuje krok po kroku, jak ekstremalna samotność prowadzi do obłędu i na skraj rozpaczy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty