Przewrotna, nieoczywista opowieść o relacji ojciec-syn. Jednocześnie reżyser James Morosini zastanawia się, jak daleko może się posunąć człowiek, kierujący się dobrem kogoś bliskiego. Sięga po wątek poczucia ogromnego osamotnienia, które budzi rozpaczliwą potrzebę kontaktu z innymi ludźmi zderzoną z obezwładniającą bezradnością.
"Catfishing" odnosi się do działań osoby, która tworzy fałszywą postać w portalach społecznościowych. Za pomocą fałszywych tożsamości uderza się celowo w konkretne osoby. Dlaczego? Najczęściej chodzi o pozyskanie wrażliwych danych bądź po prostu nękanie. Amerykański aktor, reżyser i scenarzysta James Morosini w swoim najnowszym filmie "I Love My Dad" pokazuje nieco inne oblicze catfishingu. 32-latek znany między innymi z ról w serialach "American Horror Story" czy "Życie seksualne studentek", zachwycił swoją drugą pełnometrażową fabułą podczas South by Southwest Film Festiwal (SXSW) w ubiegłym roku. "I Love My Dad" otrzymało Wielką Nagrodę Jury dla filmu fabularnego oraz nagrodę publiczności.
"I Love My Dad" jest przewrotną, nieoczywistą opowieścią o relacji ojciec-syn. Franklin (w tej roli błyskotliwy Morosini) po próbie samobójczej i terapii w jednej z klinik postanawia zerwać wszelkie kontakty z ojcem Chuckiem (zachwycający Patton Oswalt) i zablokować go w portalach społecznościowych. Chuck, który martwi się o syna, nie potrafi odnaleźć się w tej sytuacji i desperacko szuka możliwości, aby być na bieżąco z tym, co dzieje się u Franklina. Decyduje się na założenie fikcyjnego profilu na Facebooku jako Becca (zachwycająca Claudia Sulewski). Chuck nie przewidział w swoim planie tego, że syn zakocha się w fikcyjnej dziewczynie. Być może ten krótki opis sprawia wrażenie historii absurdalnej. Całkowicie to rozumiem. Jednak niektóre jej fragmenty zdarzyły się naprawdę w życiu Morosiniego, którego ojciec w pewnym momencie ich życia podszywał się pod fałszywą kobietę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ WYWIAD TVN24.PL Z JAMESEM MOROSINIM: "KAŻDY Z NAS TWORZY FAŁSZYWE PROFILE W SIECI"
Chociaż "I Love My Dad" promowany jest jako komedia, typową komedią nie jest, chociaż wypełniony jest bardzo czarnym humorem. Sam Morosini stwierdził w wywiadzie, że zależało mu na przemyceniu elementów horroru społecznego czy thrillera. W efekcie stworzył niezwykle poruszający, inteligentny film, który można interpretować na wiele sposobów. Największą siłą tej przewrotnej i zaskakującej fabuły jest szczerość i uczciwość emocjonalna. Morosini wspólnie z resztą obsady podjęli ogromne ryzyko. Jego efektem mogła być kompletna klapa, z której pewnie przez długi czas filmowiec by się nie otrząsnął bądź rewelacyjny film. Na szczęście dla nas - widzów i widzek - wyszło świetnie.
Mało tego. Morosiniemu udało się w wyważony, bardzo trafny i przystępny sposób poruszyć kilka istotnych kwestii, za pomocą równie ważnych pytań, a nie prostych odpowiedzi. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się obraz ciekawej, z pozoru nietypowej relacji rodzic - dziecko. Jednocześnie filmowiec zastanawia się, jak daleko może posunąć się człowiek, kierujący się dobrem kogoś bliskiego. Przygląda się również pułapkom, jakie można napotkać w codziennym, być może nieco bezrefleksyjnym korzystaniu z portali społecznościowych.
I w końcu: Morosini sięga po wątek poczucia ogromnego osamotnienia, które budzi rozpaczliwą wręcz potrzebę kontaktu z innymi ludźmi, zderzoną z obezwładniającą bezradnością. "I Love My Dad" jest dowodem na to, że mądre komediodramaty wcale nie muszą być przytłaczające, intelektualnie hermetyczne, a dobra rozrywka w kinie nie wyklucza emocjonalnie dojrzałych treści.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "WYBÓR WRONY". NAJLEPSZE ZAGRANICZNE PREMIERY KINOWE 2023 R.
Autorka/Autor: Tomasz-Marcin Wrona
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Aurora Films