Tak odpowiadali politycy PiS i PO pytani, czy dojdzie do rozwiązania parlamentu 7 września - pisze "Gazeta Wyborcza". "Taka była umowa" - powiedział premier Jarosław Kaczyński na konferencji w Warszawie. Odniósł się do porozumienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego z szefem PO Donaldem Tuskiem.
Premier podkreślił, że jeśli SLD poprze wniosek, Sejm zostanie rozwiązany, a - jak dodał - nawet przy sprzeciwie Sojuszu można doprowadzić do wyborów przez dymisję rządu i przejście procedury trzech kroków, czyli trzech prób powołania nowego rządu. A bez PO żaden rząd opozycji nie powstanie. "To decyzja PO: awantury, kompromitacja parlamentaryzmu czy wybory. Donald Tusk za to odpowiada" - powiedział premier. Zaatakował też opozycję - za to, że "uprawia niebywałą wręcz destrukcję".
PO odpowiada, że chce wyborów, i zapewnia, że wszyscy jej posłowie poprą wniosek o skrócenie kadencji. Dlaczego więc wybory są na 99, a nie 100 proc.? - wyjaśnia gazeta. Według niej, krążyły wczoraj różne plotki. Jedna - że PiS myśli o ożywieniu koalicji. "Jeśli PiS zgodzi się na komisję śledczą i zmianę premiera, to czemu nie" - odpowiadali politycy LPR i Samoobrony.
"Przychodzą do nas ważni posłowie PiS i przekonują, że warto jeszcze pomyśleć o koalicji, żeby nie dopuścić do rządów postkomunistów i liberałów. My na to, że możemy pomyśleć, ale pod warunkiem że w koalicji byłaby Samoobrona" - mówi poseł Ligi.
"Zmiana premiera nie wchodzi w grę. Nasz warunek to usunięcie się w cień Romana Giertycha i Andrzeja Leppera" - mówi na to jeden z liderów PiS. I daje do zrozumienia, że sygnały o możliwości powrotu do koalicji to tylko wiadomość dla SLD, która ma dodatkowo zachęcić Sojusz do poparcia wniosku o samorozwiązanie.
Inna plotka - że PiS rozmawia z PSL. Ludowcy - choć wzmocnieni wczoraj dwoma posłami dotąd niezrzeszonymi - nie dadzą PiS większości, ale przy rozłamie w Samoobronie i zmianie stanowiska LPR jakąś większość rząd by znalazł. PSL miałby dostać tekę wicepremiera dla Waldemara Pawlaka i Ministerstwo Gospodarki.
Jak jest? Na 100 proc. nie wiadomo. Jeden z posłów PiS mówi "GW": "Wybory będą, bo chce ich prezes. Nawet jeśli ktoś by przyniósł mu nową koalicję na tacy, prezes nie uwierzy, że będzie stabilna".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"