Szpital Uniwersytecki w Krakowie to teraz szpital zakaźny, w którym personel walczy o życie i zdrowie pacjentów. Istotnym elementem przywracania pacjentów z COVID-19 do zdrowia jest profesjonalna rehabilitacja. Materiał "Czarno na białym".
Dr n. med. Konstanty Szułdrzyński ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie zwraca uwagę, że "zdrowie to nie jest tylko eliminacja głównego rozpoznania na karcie informacyjnej". - Zdrowie to jest znacznie więcej - dodaje. Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych zaprezentował pracę zespołu rehabilitacyjnego. - Leczenie płuc to jest jedna rzecz, a druga, równie ważna, to jest zachowanie sprawności i profilaktyka przeciwzakrzepowa - podkreśla. Mówi, że częścią zespołu leczącego w intensywnej terapii jest zespół wykwalifikowanych terapeutów. - To są ludzie po wyższych studiach. Fizjoterapia jest zawodem medycznym, podobnie jak lekarz czy pielęgniarka i to jest bardzo ważny element zespołu. Ich wiedza, doświadczenie, wyczucie i ocena stanu pacjenta, jego możliwości i postępów są bardzo ważne dla nas przy planowaniu leczenia - mówi dr Szułdrzyński.
"Najpierw sadzać, później stawiać na nogi"
- U covidowych pacjentów skupiamy się głównie na ćwiczeniach oddechowych, bo tutaj jest największy problem. Gdy mamy już pacjentów przytomnych, staramy się ich jak najszybciej uruchamiać, jak najszybciej pionizować, sadzać - mówi jedna z terapeutek z zespołu rehabilitacyjnego. - Najpierw sadzać, później stawiać na nogi, żeby to było przygotowanie do chodu i żeby mogli wrócić do pełnej sprawności i aktywności - dodaje. Podkreśla, że "pacjenci covidowi mają dosyć niską tolerancję wysiłku fizycznego, więc wszystko musi się odbywać w bardzo kontrolowany sposób pod obserwacją monitora".
- Rehabilitanci pojawiają się codziennie. Mają pod swoją opieką cały oddział, na którym momentami jest ponad 50 pacjentów - zwraca uwagę Konstanty Szułdrzyński. - Oni dla każdego pacjenta mają mniej czasu, niż ten pacjent by wymagał. Natomiast niektóre oddziały mają jednego rehabilitanta lub nie mają żadnego, więc my jesteśmy na wyraźnie uprzywilejowanej pozycji - dodaje Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych.
W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie stosuje się urządzenie wytwarzające wibracje, które przenosząc się na płuca, powodują odrywanie się wydzieliny od oskrzeli i ułatwia usuwanie wydzielin z oskrzeli i tchawicy.
"Maksymalnie jesteśmy w stanie wytrzymać trzy godziny w tym mundurku"
Pracownicy ubrani są w standardowe zabezpieczenia przed zakażeniem koronawirusem - kombinezony, rękawiczki, maski na usta i nos. Zasłaniają oczy goglami narciarskimi - bo te chronią oczy podobnie do gogli stosowanych w budownictwie, ale po długotrwałym ich stosowaniu nie bolą uszy - zwracają uwagę medycy. - Oni w tych warunkach, które są w czasie epidemii, są szczególnie poszkodowani, bo ich praca jest w znacznym stopniu fizyczna i konieczność pracy w kombinezonach, strojach ochronnych, goglach, podwójnych rękawicach, musi dla nich być szczególnie trudna - uważa dr Szułdrzyński.
- Maksymalnie jesteśmy w stanie wytrzymać trzy godziny w tym mundurku. Niestety my też ćwicząc z pacjentami, mocno się eksploatujemy, zagrzewamy - mówi jedna z rehabilitantek. - Po powrocie do domu, tak naprawdę, żeby dojść do normalnego funkcjonowania, ja potrzebuję około czterech godzin - dodaje.
Kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych wspomina, że pięściarze przed walką, żeby zrzucić wagę, biegają w ortalionowym ubraniu. - Przypomina to nieco pracę naszych rehabilitantów u pacjentów z COVID-19 - twierdzi. - To walka pacjentów, lekarzy, pielęgniarek i rehabilitantów. Bez żadnej z tych formacji nie można sobie wyobrazić jakiegokolwiek zwycięstwa na intensywnej terapii - podkreśla.
Dr n. med. Konstanty Szułdrzyński zwraca uwagę, że udaje się wygrywać walkę z COVID-19, a pacjentów "powoli jest coraz mniej". – Nie jest to jakaś przełomowa zmiana, ale jest ich nieco mniej - dodaje.
Źródło: TVN24