W programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 specjaliści odpowiadają na wasze pytania dotyczące rozprzestrzeniającego się patogenu SARS-CoV-2. W środę gośćmi byli kardiolog i internista Piotr Gryglas oraz profesor Iwona Paradowska-Stankiewicz z Zakładu Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - PZH i krajowa konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Do środowego wieczora w Polsce potwierdzono 31 przypadków koronawirusa. Premier Mateusz Morawiecki i ministrowie poinformowali rano o decyzji dotyczącej zamknięcia szkół, przedszkoli i żłobków w Polsce. Dzień wcześniej rząd postanowił odwołać wszystkie imprezy masowe. Na granicach przeprowadzane się kontrole sanitarne.
Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Na wątpliwości internautów dotyczące koronawirusa odpowiadali w środę w programie "Koronawirus. Raport" Piotr Gryglas - kardiolog, internista oraz profesor Iwona Paradowska-Stankiewicz z Zakładu Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH i krajowa konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Jak wygląda modelowa droga pacjenta z podejrzeniem koronoawirusa do miejsca lekarza i dalej? Lukas
Paradowska-Stankiewicz: Po pierwsze taka osoba powinna zostać w domu i wykorzystać telefon. Z domu zadzwonić do inspekcji sanitarnej bądź pod telefon, który uruchomił Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli 800 190 590. Tam uzyska dalsze informacje. Na ogół w przypadku nieco pogłębionych informacji, czyli że ta osoba przebywała w krajach, gdzie jest utrwalona transmisja, wróciła i prezentuje objawy, jest to bardzo wyraźny komunikat, że można podejrzewać u niej zakażenie. Służby sanitarne w porozumieniu z innymi służbami zdecydują się na przysłanie karetki pogotowia, która jest przeznaczona dla osób z podejrzeniami koronawirusa. Są to karetki przeznaczone tylko do przewozu takich pacjentów. Odpowiednio zabezpieczone, również zabezpieczony jest personel medyczny. Pacjent jest przewożony na specjalnym materacu, który nie pozwala na dalsze rozprzestrzenianie się zakażenia. Taki pacjent przekazywany jest do szpitala chorób zakaźnych.
Co powinien zrobić kierowca ciężarówki, który wrócił z Mediolanu. Czuje się dobrze, ale jechał przez Niemcy. Co on ma zrobić?
Gryglas: Był w środowisku, gdzie dochodziło do transmisji, czyli rozprzestrzeniania wirusa w aktywnym środowisku. Absolutnie nie ma pewności, czy nie miał styczności – na stacji paliw, w kawiarni, po drodze - z osobami chorymi. Taka osoba, jeśli przyjeżdża do Polski, powinna poddać się kwarantannie, ograniczyć kontakt z innymi osobami i obserwować się. Dwa tygodnie wystarczą.
Jakie są konsekwencje, jeśli ktoś z kwarantanny pójdzie po bułki? Lukas
Gryglas: Już wiemy, że mogą to być nawet konsekwencje karne. Taka osoba może być ukarana mandatem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że należy zachowywać się niezwykle rozsądnie w tej trudnej sytuacji. Taka osoba w kwarantannie może zarażać, nawet jeśli jest osobą bezobjawową. Pójście do sklepu, komunikowanie się z innymi osobami, jest niezwykle ryzykowne dla wszystkich osób, które są zdrowe.
Czy służby wojewody przywożą takim osobom jedzenie?
Paradowska-Stankiewicz: Mam nadzieję, że to działa albo zacznie działać. Tych osób przybywa, na pewno pomoc rodzinna, sąsiedzka jest nie bez znaczenia. W sytuacji, gdy osoba jest samotna i nie ma możliwości przyniesienia zakupów, to tutaj wchodzi pomoc społeczna.
Jak szybko osoba, która miała kontakt z osobą zarażającą "bezobjawową", sama może stać się nosicielem zarażającym, czy to kwestia godzin czy dni oraz jak szybko można być już chorym z objawami po takim kontakcie? ALIWA
Gryglas: Cały czas uczymy się wirusa i choroby. Za średni czas wylęgania i największy czas zarażania uważano dotychczas, że był to 4-6 dni, dziś już wiemy, że w pierwszym dniu rozwój wirusa może być na tyle aktywny, że osoba może zarażać.
Czy spirytus może zastąpić środek odkażający, jeśli chcemy zdezynfekować klamki i inne powierzchnie w domu? Bartek
Paradowska-Stankiewicz: Jeśli mówimy o tak zwanym czystym spirytysie – 96-procentowym – wiemy, że jest to za wysoka moc. Ten spirytus nie będzie działał. Są podawane pewne proporcje i przepisy. Najlepszy i skuteczny to dolanie wody.
Gryglas: Siedem porcji spirytusu i trzy porcje wody.
Paradowska: W takiej proporcji będzie działał dezynfekcyjnie.
Czy koronawirus jest niebezpieczny dla noworodków w okresie "luki odpornościowej" oraz dla NIE karmionych mlekiem matki? KEJT
Gryglas: Chodzi o pierwsze cztery tygodnie życia noworodka. Niewątpliwie zagrożenie istnieje przy bliskim kontakcie z chorą matką.
Paradowska-Stankiewicz: Niewiele jest badań ze świata. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jeżeli matka jest zakażona, chora i przebywa z takim maluszkiem, dziecko może być zakażone. Takie przypadki zdarzały się w Chinach. Ale były też optymistyczne relacje. Część noworodków wyzdrowiała. Dobrze jest zachować odpowiedzialność, dawno temu postępowały tak nasze bacie i prababcie. Do pierwszego miesiąca nikt nie odwiedzał noworodka. Nikt poza rodzicami. Nie całujemy też dziecka w buźkę i usta. To były naturalne zachowania.
Gryglas: Jeśli zdażyłoby się, że matka i noworodek są zakażeni, matka absolutnie nie powinna przestawać go karmić. Produkuje przeciwciała, mimo choroby karmienie piersią ma kluczowe znaczenie.
Co w sytuacji, gdy osoba która trafia na kwarantannę ma psa? Czy zwierzak przenosi chorobę, co z nim zrobić? Justyna
Gryglas: Jest jedno doniesienie, że w wydzielinach z nosa psa ujawniono niską aktywność koronawirusa. Nie ma danych, że nasze zwierzęta domowe mogą się zarażać.
Paradowska-Stankiewicz: Jeśli sami nie możemy wyjść z pupilem, ktoś musi się nim zaopiekować. Racjonalne zachowanie to przekazanie komuś zwierzęcia.
Czy z uwagi na koronawirusa można chodzić na msze do kościoła? MARIA
Gryglas: To jest trudny temat, aczkolwiek z medycznego punktu widzenia nie rekomendowałbym takich skupisk ludzkich, jak na mszy.
Paradowska-Stankiewicz: Sami powinniśmy dokonać oceny ryzyka. Na przykład jestem osobą starszą, choruję na cukrzycę, chorobę wieńcową lub nadciśnienie. Wtedy zachowuję się odpowiedzialnie i zostaję w domu. Mamy możliwość posłuchania transmisji mszy przez telewizję lub radio.
Czy wirus może przenosić się przez jedzenie na przykład paczkowane wędliny lub mielone mięso, wędliny krojone lub przez sprzedawcę w sklepie? GRAŻYNA
Paradowska-Stankiewicz: Możemy kupować wędliny niekrojone. Jeżeli przyrządzamy potrawę z mięsa i na przykład dziecko prosi nas o kanapkę, pamiętajmy, żeby odłożyć tę deskę, na której krojone jest mięso i nóż. Ręce należy umyć wodą i mydłem, potem wziąć drugą deskę do zrobienia kanapki. Mięso należy przygotowywać gotowane lub pieczone. Poddane prawidłowej obróbce termicznej. Nie jemy surowych potraw.
Gryglas: Mamy okres, gdy rozprzestrzeniają się choroby przenoszone drogą kropelkową, również grypa. Ważne jest utrzymanie odpowiednich środków ostrożności i na przykład kupowanie zapakowanych wędlin w całości. Opakowanie możemy po przyniesieniu do domu zdezynfekować.
Czy na zaleconą kwarantannę domową można dostać zwolnienie z pracy? ADAM
Gryglas: Jeśli znam pacjenta i pacjent przejawia objawy grypopodobne lub jest pod moją opieką, wydaje mi się, że lekarz orzecznik nie miałby do mnie pretensji, gdybym sporządził notatkę służbową na podstawie rozmowy telefonicznej i wydałbym zwolnienie. Zwolnienie byłoby w systemie. Nie trzeba go osobiście dostarczać.
Paradowska-Stankiewicz: Jest też druga opcja, gdy kontaktujemy się ze służbami sanitarnymi. Gdy otrzymają informację od pacjenta i zdecydują, że powinien zostać w domu przez dwa tygodnie, sanepid ma możliwość wydania decyzji o kwarantannie domowej. Jest ona równoznaczna z informacją o płatnym zwolnieniu lekarskim.
Proszę o informację, czy pracując w sklepie spożywczym lub na poczcie, czyli nie mając możliwości izolacji i ochrony przed chorymi, powinniśmy stosować maski ochronne? AGA
Gryglas: To bardzo trudna kwestia, pod wieloma względami. Dlaczego lekarza, który bada pacjenta maseczka ma chronić przed zakażeniem, a pani kasjerki nie? To wynika z rekomendacji WHO, że maseczki nie chronią osób zdrowych i na ulicach nie powinni ich nosić, bo zbierają dużo drobnoustrojów, nieumiejętnie się z nimi obchodzą. I przynoszą więcej szkody, bo są nieumiejętnie wyrzucane. Po zdjęciu maseczki osoby zapominają umyć ręce i zutylizować maseczkę. Kasjer mógłby mieć taką maseczkę, bo jest osobą bardzo narażoną.
Paradowska-Stankiewicz: Jeśli nie ma odpowiedniego miejsca do wyrzucenia maseczki, należy schować ją do torby foliowej i wyrzucić do pojemnika, który jest zamykany. Można zorganizować na terenie hipermarketu kilka takich miejsc. Ta sytuacja ma chronić personel. Mówimy nie tylko o koronawirusie, ale na przykład o grypie. Pracownicy kas spotykają się z dużą liczbą osób, często odległość między nimi jest poniżej metra. To ryzykowne.
Gryglas: Cały czas uczymy się tej choroby, dotychczas uważano, że bezpieczna odległość to metr. Teraz mówi się, że to 4,5 metra. A wirus utrzymuje się w powietrzu do 30 minut.
Paradowska-Stankiewicz: A na twardych powierzchniach, suchych, są doniesienia, że może bytować nawet do dziewięciu dni.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24