Tempo wzrostu inflacji, drożyzny, miesiąc do miesiąca, jest bardzo niepokojące - powiedział w "Faktach po Faktach" ekonomista, były wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski. W programie zwracał uwagę na to, że inflacja "uderza w Polaków w nierównomierny sposób".
Jacek Rostowski w "Faktach po Faktach" w TVN24 pytany był między innymi o inflację i związaną z nią drożyznę, między innymi o to, czy jego zdaniem inflacja, która w październiku osiągnęła 17,9 procenta rok do roku, zatrzyma się na tym poziomie, czy będzie nadal rosła.
- Ja się obawiam, że (bariera 20 procent - red.) może pęknąć. Tempo wzrostu inflacji, drożyzny, miesiąc do miesiąca, jest bardzo niepokojące - przyznał.
Rostowski w tym kontekście zwrócił uwagę na "drugi element, który może spowodować przyspieszenie", czyli "ostry wzrost rentowności obligacji Skarbu Państwa". - W skrócie: możemy pożyczyć, ale dużo musimy za to zapłacić - wytłumaczył prowadzący rozmowę Grzegorz Kajdanowicz. - Dokładnie. Mniej więcej dwa i pół raza tyle, co z początkiem roku i prawie cztery, pięć razy tyle, ile z początkiem ubiegłego roku - kontynuował tę myśl Rostowski.
- To oznacza, że ci, którzy nam pożyczają pieniądze, nie mają do polskiego rządu zaufania. To może się też odbić, w jakimś momencie, kryzysem finansowo-walutowym, że będzie ucieczka nie tylko od tych obligacji, pożyczania polskiemu rządowi, ale także od złotego, co się przełoży bardzo szybko na inflację - opisał.
Dodał, że w takim wypadku tym ważniejsze jest sięgnięcie przez rząd po unijne środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Nie są one nadal wypłacone ze względu na niespełnienie przez stronę polską tak zwanych kamieni milowych, na które rząd się zgodził. - (KPO - red.) będzie działało jako pewien stabilizator - argumentował Rostowski.
CZYTAJ TAKŻE: Rostowski: Sposób na inflację? To proste: KPO
Na przypomnienie, że środki blokowane są przez polityków rządu, Rostowski odparł: - I to jest coś, co jest przerażające. Mamy bardzo złe wieści, czyli galopującą drożyznę i dobre wieści, bo w zasadzie wszyscy eksperci i wszystkie partie demokratyczne zgadzają się co do tego, co należy zrobić, żeby temu przeciwdziałać. Zła wieść polega na tym, że PiS nie chce tego zrobić i w pewnym sensie nie jest w stanie tego zrobić, bo to byłby dla nich polityczny blamaż - komentował.
Rostowski: PiS może wybrać drogę turecką
W programie Rostowski pytany był, czy dzieli po równo odpowiedzialność za inflację na "PiS-inflację" i "putinflację". - Dane nam pokazują, że 10,5 procent z tych 18 procent to inflacja bazowa, to "PiS-inflacja", a jakieś osiem procent tej inflacji to ta inflacja kosztów żywności, energii. Ona nie cała jest "PiS-inflacją", bo część to żywność produkowana w kraju. Ja bym powiedział: dwie trzecie "PiS-inflacja", jedna trzecia "putinflacja" - odpowiedział.
Rostowski w TVN24 przyznał, że "obawia się tego, że przy nadchodzących wyborach PiS wybierze drogę turecką". - Czyli żadnych wydatków nie będzie ciął, nawet będzie dodawał do nich - tłumaczył.
- Jeżeli to będzie skutkowało kryzysem walutowym i jeszcze szybszą inflacją, to oni sobie powiedzą, że to się przełoży w znacznej części po wyborach i to już nie będzie ich problem w sensie tym, że prawdopodobnie przegrają, a jeśli nie przegrają, to będą już po wyborach - komentował.
>> Więcej o sytuacji gospodarczej w Turcji: Szalejąca inflacja, waluta w tarapatach
Rostowski: inflacja uderza w Polaków w nierównomierny sposób
Rostowski ocenił, że "najgorsze w tym wszystkim jest to, że inflacja uderza w Polaków w nierównomierny sposób". - Wiemy, że najbardziej uderza w najmniej zarabiających - zwracał uwagę. - Dla najmniej zarabiających i dla znaczącej części klasy średniej inflacja nie wynosi 18 procent - zaznaczał.
- Profesor (Marian) Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej, mówił, że według jego obliczeń inflacja odczuwalna w sklepach wynosi 25 procent. A dla biedniejszych ludzi i dla jakiejś części klasy średniej to będzie jeszcze więcej, dobijając do 30 procent. Ale to było w sierpniu, gdy inflacja była na poziomie 15 procent. A dziś już jest na poziomie 18 procent - mówił dalej Rostowski.
Według Rostowskiego "obserwujemy szerzącą się strefę ubóstwa w Polsce". - Coraz więcej ludzi jest biednych, czuje się biednych i obawiają się, że za rok będą znacznie biedniejsi niż dziś - przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24