Dziennikarze "Super Expressu" bez problemu kupili dwie kury w strefie zagrożenia, w której hodowcy mają kategoryczny zakaz handlu drobiem.
"Dokonaliśmy wstrząsającego odkrycia! Wszelkie zakazy sprzedaży i wywozu drobiu ze strefy bezpośredniego zagrożenia ptasią grypą to jedna wielka mistyfikacja" - alarmuje gazeta.
Śmiercionośny wirus H5N1 może się rozprzestrzeniać, bo ludzie za nic mają urzędnicze obostrzenia - sprzedają kury, choć te mogą być zarażone ptasią grypą. Reporterom "SE" bez problemu udało się przedrzeć do strefy zagrożenia ptasią chorobą. Co więcej, we wsi Robertowo (gm. Brudzeń Duży, powiat płocki) kupili dwie żywe kury. I gdyby tylko chcieli, z łatwością wywieźliby je stamtąd, bo nikt nie raczył ich skontrolować.
W promieniu kilku kilometrów od Uniejewa (powiat płocki), pierwszego zlokalizowanego ogniska ptasiej grypy, wciąż roi się od policjantów i weterynarzy ubranych w białe kombinezony. Okazuje się jednak, że już w kilkanaście dni po znalezieniu w Uniejewie i Myśliborzycach ognisk groźnego wirusa H5N1 ludzie zapomnieli, z jak bardzo niebezpieczną dla ich życia chorobą mają do czynienia - wytyka gazeta.
"Obowiązuje absolutny zakaz sprzedaży, wywożenia i wwożenia żywego drobiu do strefy zagrożenia (w promieniu 10 km od ogniska choroby) i strefy zapowietrzonej (3 km). Na terenie obu stref nie można także +obracać drobiem+" - mówi "SE" Marek Gołębiowski, miejscowy lekarz weterynarii.
Źródło: Super Express