Kochać się z nieznajomymi w środku Warszawy? To nie erotyczne fantazje, a nowa moda w stolicy.
Łazienki, park Szczęśliwicki i Skaryszewski to ulubione miejsca doggersów. Umawiają się przez internet, by na oczach przypadkowych przechodniów uprawiać niezobowiązujący seks.
Doggersi spotykają się wieczorami. Wybierają przede wszystkim parki, skwery i parkingi. Miejsca mają być ustronne, ale nie zamknięte. Tak, by mogli zobaczyć ich przechodnie. - Lubię Wisłę. Umówmy się pod mostem Świętokrzyskim albo Poniatowskiego. Będzie ładny widok" – proponuje w odpowiedzi na ogłoszenie dziennikarki "ŻW" na czacie, Robert, student Politechniki Warszawskiej.
Są i tacy doggerzy, którym potrzeba nieco więcej adrenaliny. - Może spotkamy się na pl. Zawiszy? Kiedy jest ciemno, nie ma tam przecież aż tak wielkiego ruchu. Krzysztofowi w umawianiu się na niezobowiązujący seks nie przeszkadza żona ani dwuletnia córeczka. Kar raczej nie będzie. Za uprawianie seksu w miejscu publicznym doggersom praktycznie nic nie grozi - zauważa gazeta.
- W kodeksie wykroczeń taki czyn jest co prawda przewidziany, ale pociągnięcie do odpowiedzialności osób uprawiających seks publicznie jest w praktyce bardzo trudne – mówi Dorota Tietz z Komendy Stołecznej Policji. - Świadkiem zdarzenia musi być bowiem osoba, która poczuje się tym czynem zgorszona – tłumaczy.
Zgłoszenia o osobach kochających się w miejscu publicznym dostaje straż miejska. Od sierpnia strażnicy interweniowali sześć razy.
Dogging przewiduje również spotkania grupowe. Aby ułatwić miłośnikom tej formy kontaktu spotykanie się, powstał klub Doggers.pl. Żeby zostać jego członkiem i być powiadamianym o spotkaniach, trzeba jednak przejść skomplikowaną rekrutację. Ci, którym się to uda, mogą liczyć na comiesięczne mityngi i całkowitą anonimowość. - Nasze spotkania są organizowane na wyznaczonych parkingach samochodowych – informują założyciele klubu na jego internetowej stronie. Zgodnie z brytyjskimi wzorcami doggingu, są to spotkania otwarte dla przypadkowych przechodniów, którzy po przyzwoleniu biorącego udział, mogą się dołączyć.
Źródło: "Życie Warszawy"