Granica parku narodowego, tuż za nią rządek myśliwych. Rząd rozważa ograniczenie polowań

Ptaki w Parku Narodowym Ujście Warty
Odgłosy wystrzałów słychać w ptasich ostojach, między innymi w Parku Narodowym Ujście Warty czy w Dolinie Dolnej Odry
Źródło: Piotr Chara

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przymierza się do ograniczenia polowań w otulinach niektórych parków narodowych. Obecnie myśliwi w wielu miejscach mogą bez przeszkód strzelać przy samych granicach chronionych obszarów. Odgłosy wystrzałów od lat słyszane są choćby w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty - raju gęsi i kaczek. Kraina szczęśliwości zamienia się dla ptaków w piekło, gdy tylko wystawią one dziób poza granicę parku.

  • Mimo że parki narodowe tworzone są między innymi dla ochrony zwierząt, te same zwierzęta tuż po przekroczeniu granicy parku są odstrzeliwane przez myśliwych - jeśli tylko znajdują się one na liście łownej. Niektóre parki otoczone są ambonami myśliwskimi. Odgłosy wystrzałów słychać nawet w ciemnościach, gdy prawie nie da się odróżnić gatunków łownych od chronionych.
  • Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi inwentaryzację otulin niektórych parków narodowych i rozważa wprowadzenie w nich stref ochronnych, by skończyć tam z polowaniami. Chodzi m.in. o Park Narodowy Ujście Warty.
  • - W hukach strzałów i panicznej ucieczce cierpi wielogatunkowy zespół ptaków, które wspólnie zajmują te newralgiczne siedliska - mówi przyrodnik i fotograf Piotr Chara, członek zespołu ds. reformy łowiectwa przy MKiŚ. - Polowanie na gęsi przy samej granicy parku jest sprzeczne z naukowymi i prawnymi zasadami ochrony przyrody - uważa wieloletni przewodniczący rady naukowej Parku Narodowego Ujście Warty, prof. Aleksander Winiecki.
  • Środowiska myśliwskie i rolnicze krytykują pomysł tworzenia stref ochronnych. Obawiają się m.in. szkód w uprawach. - Jak trzeba, pojedziemy do Warszawy pod ministerstwo - zapowiadają.

"Pierwsze co do nas dotarło to odgłosy polowania. Ale jak to? Z bronią, do raju?" - tak o polowaniach w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty napisał w swojej książce "Jej wysokość gęś. Opowieści o ptakach" przyrodnik Jacek Karczewski.

Podobizna "jej wysokości", gęsi tundrowej, jest symbolem tego położonego przy Kostrzynie nad Odrą najmłodszego w Polsce parku narodowego. Miejsce to jest "prawdziwym ptasim królestwem" - to cytat z oficjalnej strony parku, w którym żyją przedstawiciele aż 280 skrzydlatych gatunków, różniących się w zależności od pory roku. W PN Ujście Warty znajduje się - jak czytamy na stronie GDOŚ - największe znane w Polsce pierzowisko kaczki krzyżówki. Wśród wielotysięcznych stad znajdziemy też między innymi cyranki, czernice czy głowienki.

Czytaj też: Ministerstwo rolnictwa torpeduje pomysł resortu klimatu. Chodzi o polowania na ptaki

Ptaki w Parku Narodowym Ujście Warty
Ptaki w Parku Narodowym Ujście Warty
Źródło: Piotr Chara

W parku narodowym myśliwi nie mają czego szukać, chyba że uzbroją się w aparaty fotograficzne i lornetki. Strzelanie do zwierząt jest tam kategorycznie zabronione, nie sięgają tam obwody łowieckie.

"Odstrzałowy" park narodowy, "Mekka myśliwych"

Wystarczy jednak głowience, kaczce krzyżówce czy gęsi zbożowej wystawić w sezonie polowań dziób za granicę parku, by ich status zmienił się diametralnie. Ptaki, które w obrębie parku są bezwzględnie chronione, zamieniają się w żywe tarcze. Od ponad 20 lat regularnie myśliwi urządzają więc polowania tuż przy granicy parku. Rządek luf w otulinie pojawia się tam co sezon. Myśliwi zjeżdżają z całej Polski, ale też z zagranicy, nawet z Włoch czy Wielkiej Brytanii.

Park Narodowy Ujście Warty
Park Narodowy Ujście Warty
Źródło: Piotr Chara

- Ptaki, dla których tworzymy obszary chronione są tam wypłaszane, ranione, zabijane. Dotyczy to nawet ptasich ostoi Natura 2000 i rezerwatów przyrody. W wyniku polowań na ptaki ginie wartość przyrodnicza tych miejsc. W hukach strzałów i panicznej ucieczce cierpi wielogatunkowy zespół ptaków, które wspólnie zajmują te newralgiczne siedliska - powiedział nam Piotr Chara, fotograf natury i członek zespołu ds. reformy łowiectwa przy ministerstwie klimatu.

Piotr Chara pokazał nam nagrania i zdjęcia, na których widać dziesiątki martwych i poranionych ptaków, a także myśliwych strzelających do ptaków na terenie ptasich ostoi: w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty i w obszarze Natura 2000 Dolna Odra. To miejsce odpoczynku dla tysięcy przedstawicieli ponad 250 gatunków ptaków. Wiele z tych skrzydlatych stworzeń traktuje te rzadkie siedliska jako swój dom. Wypędzone hukami strzałów nie mają dokąd uciec. Odstrzały odbywają się też w innych cennych przyrodniczo miejscach, na przykład wokół rezerwatu Stawy Milickie. Rezerwat Nietlickie Bagno z kolei jest otoczony szczelnie ponad dwudziestoma myśliwskimi ambonami.

Myśliwy strzela do ptaków w Parku Krajobrazowym Doliny Dolnej Odry
Myśliwy strzela do ptaków w Parku Krajobrazowym Doliny Dolnej Odry
Źródło: Piotr Chara

Na zdjęciach Chary widać m.in. znalezione przez fotografa konające ptaki z ranami po śrucie. Dr Jarosław Krogulec, dyrektor ds. ochrony przyrody w Ogólnopolskim Towarzystwie Ochrony Ptaków (OTOP) nie ma wątpliwości, że są to objęte ochroną gęsi tundrowe. Zwykłemu obserwatorowi łatwo pomylić je z gęsią zbożową, która nie jest chroniona.

Ranna gęś tundrowa
Ranna gęś tundrowa
Źródło: Piotr Chara

- Cechą rozpoznawczą gęsi tundrowej jest dziób z wąską pomarańczową opaską i czarną nasadą żuchwy. Do tego dochodzą szczegóły sylwetki i ubarwienia, nie zawsze możliwe do oceny na fotografiach. Nie ma szans na prawidłowe rozróżnienie gęsi tundrowej od zbożowej w locie w trakcie polowań, o zmierzchu czy o świcie - zaznaczył ornitolog.

Konająca gęś tundrowa
Konająca gęś tundrowa
Źródło: Piotr Chara

Otuliny parków narodowych, podobnie jak otoczenie rezerwatów, nie są wyłączone z obwodów łowieckich. Plany łowieckie opiniują dyrektorzy parków, ale ich opinie nie są wiążące. I tak na przykład obwód nr 50 w województwie lubuskim obejmuje tzw. wał wschodni, bardzo popularne wśród myśliwych miejsc polowań. Ptaki czeka tam śmierć, gdy tylko przekroczą w locie granicę parku narodowego. O problemie wiadomo od dawna. W Internecie można znaleźć na ten temat artykuły już z 2003 roku. Od tamtego czasu pisało się m.in. o "odstrzałowym parku narodowym" i o "Mekce myśliwych".

ZOBACZ: "Myśliwi będą mieć nieograniczoną władzę". Projekt PSL wzbudził kontrowersje

Klub Przyrodników już w 2010 roku pisał do odpowiedzialnego za środowisko ministerstwa, by masowo ginące przy granicy parku narodowego ptaki chronić przed myśliwymi. W ówczesnym planie ochrony dla PNUW - czytamy w opinii przyrodników - "pominięto (...) zagrożenie powodujące (...) straty wśród chronionych w Parku gatunków migrujących, przede wszystkim gęsi, powodowane masowymi polowaniami odbywającymi się regularnie na obrzeżach Parku, praktycznie wzdłuż jego granic". Efektu apeli nie było.

Zakaz strzelania do zwierząt w otulinach parków narodowych

Jak się dowiedzieliśmy, nowe kierownictwo Ministerstwa Klimatu i Środowiska planuje ograniczyć odstrzał dzikich zwierząt w otulinach niektórych parków narodowych. Oprócz Ujścia Warty chodzi najprawdopodobniej o parki narodowe Biebrzański, Poleski, Wigierski i Narwiański.

Mokradła Biebrzańskiego Parku Narodowego
Mokradła Biebrzańskiego Parku Narodowego
Źródło: 264474744/Adobe Stock

Potwierdziliśmy, że polecenie przygotowania projektu rozporządzenia, które tworzyłoby strefę ochronną zwierzyny łownej w otulinie, otrzymał dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego Jarosław Borejszo. - Utworzenie strefy ochronnej ma dla naszego parku skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne. Będziemy mieli zdecydowanie więcej pracy przy szacowaniu szkód i większe koszty z tytułu wypłacania odszkodowań. Możemy natomiast przenieść pewne regulacje, które obowiązują już w granicach parku, jak zakaz polowania na wszelkie ptaki łowne, zakaz polowania na sarny czy wstrzymanie redukcji liczby jeleni w ich okresie godowym. I takie są nasze propozycje w projekcie rozporządzenia - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl dyrektor WPN. Strefa miałaby objąć całą otulinę, czyli ponad 11 tysięcy hektarów.

- Tym, co zawsze budziło kontrowersje, były ambony myśliwskie, które stoją tuż przy granicy parku. Gdyby powstała strefa ochronna, te obiekty musiałyby zniknąć z krajobrazu otuliny - podkreślił Jarosław Borejszo. Zniknęliby też sami myśliwi, bo w granicach strefy ochronnej nie byłoby już obwodu łowieckiego.

Czytaj też: Można otrzymać kilkanaście tysięcy. Ważny komunikat ministerstwa

Rolnicy protestują, ministerstwo mówi o "inwentaryzacji"

Z powodu szkód wywoływanych przez dziką zwierzynę rolnikom odszkodowania wypłacają koła łowieckie. Na terenach parków narodowych i stref ochronnych w otulinach ten obowiązek spada na dyrektora parku, a to oznacza dodatkowe obowiązki i koszty. Na Podlasiu może to potencjalnie dotyczyć oprócz Wigierskiego PN także Narwiańskiego i Biebrzańskiego. W czwartym podlaskim parku narodowym - Białowieskim - już od 2011 roku obowiązuje strefa ochronna zwierząt łownych.

Rolnicy z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych przed siedzibą Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie w styczniu sprzeciwiali się planom "zwiększenia terenu Narwiańskiego Parku Narodowego, jak i strefy chronionej okalającej park".

Dyrektor Narwiańskiego Parku Narodowego Grzegorz Piekarski zapewnił, że nie jest planowane powiększenie otuliny parku, czego obawiają się rolnicy. Z pytaniami o strefę ochronną odesłał nas jednak do ministerstwa, przyznając, że sprawa budzi emocje wśród lokalnej społeczności. To prawda - w styczniu prezes Podlaskiej Izby Rolniczej Grzegorz Leszczyński straszył na konferencji prasowej, że jeśli wprowadzi się zakaz polowań wokół parku, "dziki zryją łąki, nie będzie paszy", a "dzieci będą bały się wyjść poza dom, bo będą chodzić watahy wilków". - Nie damy się oszukać. Jak trzeba, pojedziemy do Warszawy pod ministerstwo - zapowiedział.

Ruch Gospodarstw Rolniczych wystosował też do ministry klimatu "sprzeciw wobec utworzenia stref ochronnych zwierząt łownych w otulinach parków narodowych". Rolnicy pisali, że obawiają się szkód rolniczych stworzonych przez zwiększenie populacji dzikich zwierząt i szerzenie się chorób takich jak afrykański pomór świń. Podkreślali też, że czują się pominięci, bo w tej sprawie nikt nie pytał ich o opinię.

Według Ministerstwa Klimatu i Środowiska oficjalnie żadne prace w kierunku utworzenia stref ochronnych w otulinach podlaskich parków nie są prowadzone. To fragment odpowiedzi, którą otrzymała od resortu Podlaska Izba Rolnicza.

W odpowiedzi na nasze pytania resort poinformował, że "w związku z napływającymi sygnałami o intensywnych polowaniach w strefach bezpośrednio przylegających do parków narodowych MKiŚ podjęło decyzję o przeprowadzeniu inwentaryzacji otulin niektórych parków narodowych i istniejących stref ochronnych pod kątem wypełniania przez nie swoich funkcji ustawowych".

Park Narodowy Ujście Warty to ptasie królestwo
Park Narodowy Ujście Warty to ptasie królestwo
Źródło: Piotr Chara

"Działania podejmowane w toku tego procesu mają charakter analizy. Przed zakończeniem procesu weryfikacji nie można wyrokować, czy i jakie decyzje w tej sprawie będą podejmowane. W przypadku stwierdzenia konieczności zwiększenia stopnia ochrony otulin lub stref ochronnych zwierząt łownych w danej lokalizacji rozważane będą różne możliwości działań w tym zakresie. Będą one podejmowane w porozumieniu z lokalnymi interesariuszami" - zapewniają urzędnicy ministerstwa klimatu.

Wróćmy do woj. lubuskiego i najmłodszego parku narodowego w Polsce. Z jego dyrektorem Remigiuszem Wojterą próbowaliśmy porozmawiać wielokrotnie. Najczęściej nie odbierał naszych telefonów, a gdy odbierał, mówił, że nie ma czasu. Raz umówił się na rozmowę, jednak w dniu wywiadu przez cały dzień jego telefon milczał. Zapewniał w SMS-ach, że zadzwoni. Nie oddzwonił. W końcu wysłaliśmy mu pytania mailem. Po dwóch tygodniach odpisała nam rzeczniczka parku Aleksandra Kugacz. Na zdecydowaną większość pytań nie odpowiedziała, informując tylko, że ministerstwo zleciło "przygotowanie inwentaryzacji otuliny i strefy ochronnej".

Czytaj też: Ten niepozorny ptak "hoduje" swoje ofiary

Od dyrektora chcieliśmy się dowiedzieć między innymi tego, dlaczego przez tyle lat myśliwi stają rządkiem przy granicy parku narodowego i w majestacie prawa strzelają do ptaków, nie spotykając się z żadną wyraźną reakcją kolejnych dyrekcji i rządów.

- To nie tylko park narodowy, to równocześnie Ostoja Ptasia Natura 2000, gdzie przedmiotem międzynarodowej ochrony są ptaki, w tym łowne gatunki gęsi. Polowanie na te gęsi przy samej granicy parku jest sprzeczne z naukowymi i prawnymi zasadami ochrony przyrody - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl prof. Aleksander Winiecki z Zakładu Biologii i Ekologii Ptaków Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, wieloletni przewodniczący rady naukowej Parku Narodowego Ujście Warty.

- Odstrzał gęsi w tym miejscu powodować może również niepokojenie, a nawet zabijanie wielu innych gatunków ptaków ściśle chronionych. W tej sprawie istnieją różnice zdań między dyrekcją parku, naukowcami z dotychczasowej Rady Naukowej PN i myśliwymi - dodał naukowiec.

Plany zakazu polowań na kaczki

Rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego Tobiasz Szczesnowski w odpowiedzi na pytania tvn24.pl przekazał, że związek "nie posiada wiedzy na temat działań Ministerstwa Klimatu i Środowiska podejmowanych w zakresie inwentaryzacji otulin parków narodowych oraz planowanych stref ochronnych zwierzyny łownej", dodając, że nie były one dotąd z PZŁ konsultowane.

Myśliwi nie mają więc swojego oficjalnego stanowiska, choć na popularnym wśród nich portalu wildmen.pl do sprawy odnosił się w uszczypliwy sposób m.in. były polityk SLD Andrzej Brachmański, członek związku. O potencjalnym zakazie polowań w otulinach napisał, że to "wyrzucanie myśliwych z otuliny". W swoich tekstach nazywa wiceministra klimatu Mikołaja Dorożałę idiotą, zielonym bolszewikiem i trenerem pilatesu o "wegańskich ideach".

Brachmański zwraca jednak uwagę, że parki narodowe z tytułu wyrządzonych przez dziką zwierzynę szkód będą zmuszone wypłacać odszkodowania rolnikom. Jego zdaniem koszty mogą być znaczące. Obecnie odszkodowania wypłacają koła łowieckie.

Spytaliśmy rzecznika PZŁ o odszkodowania wypłacane rolnikom za szkody w otulinach parków narodowych: Ujście Warty, Poleskim, Biebrzańskim i Wigierskim. Okazało się, że takich danych nie ma. "Polski Związek Łowiecki dysponuje danymi dotyczącymi odszkodowań dla obwodów łowieckich, których granice nie pokrywają się z otuliną parków narodowych" - odpowiedział Tobiasz Szczesnowski. Nie dowiedzieliśmy się też, ile ptaków zostało zabitych w otulinie PN Ujście Warty. W obwodzie łowieckim nr 50 - jednym z graniczących z parkiem - w sezonie 2023/2024 zastrzelono 24 bażanty, 32 gęsi gęgawy, 50 gęsi zbożowych, 37 gęsi białoczelnych, 25 kaczek krzyżówek i 4 gołębie grzywacze.

Zdjęcie ilustracyjne
Kaczka krzyżowka
Źródło: Shutterstock

Według Szczesnowskiego "odstrzały realizowane są w ramach zrównoważonej i racjonalnej gospodarki łowieckiej, której celem jest zachowanie równowagi populacyjnej oraz kontrola liczebności wybranych gatunków zgodnie z przepisami prawa i zasadami ochrony przyrody".

Zdaniem profesora Winieckiego, "trudno będzie osiągnąć w tej sprawie porozumienie, choć musi być ono wypracowane". - Zamiast strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie można przykładowo ogłosić tam moratorium na odstrzał gęsi i kaczek. Wtedy myśliwi prowadziliby tylko częściową gospodarkę łowiecką. W szczególności polegałoby to na odstrzale redukcyjnym i sanitarnym dużych ssaków, a także inwazyjnych gatunków obcych, takich jak szop pracz, wizon amerykański i jenot - ocenił dotychczasowy szef rady naukowej Parku Narodowego Ujście Warty.

Tymczasem Ministerstwo Klimatu i Środowiska dąży do tego, by do kaczek nie można było strzelać wcale - i to nie tylko w otulinie Parku Narodowego Ujście Warty, a w całej Polsce. W resorcie toczą się prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie zmiany listy gatunków łownych. Urzędnicy chcieliby wykreślić z niej siedem gatunków ptaków:  jarząbka, krzyżówkę, cyraneczkę, głowienkę, czernicę, słonkę i łyskę. Większość z wymienionych zwierząt to kaczki. Tu też jednak o porozumienie niełatwo: przeciwne pomysłowi są środowiska związane z myśliwymi i rolnikami, ale też władze ministerstw: obrony narodowej, rolnictwa oraz infrastruktury.

Co istotne, według ministerstwa klimatu wobec wymienionych ptaków "nie występuje potrzeba realizowania kontroli populacji". Przyrodnicy chcieliby, aby listę chronionych gatunków poszerzyć również o gęsi, ale projekt rozporządzenia tego nie przewiduje.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: