- W wyniku katastrofy samolotu boeing 787-8 Dreamliner w czerwcu zginęło 260 osób.
- Na pokładzie samolotu były 242 osoby. Vishwash Kumar Ramesh jako jedyny przeżył katastrofę.
- Brytyjczyk indyjskiego pochodzenia wyznał mediom, z czym obecnie się mierzy.
Po katastrofie boeinga 787-8 Dreamliner w Ahmedabadzie, Vishwash Kumar Ramesh zdołał wydostać się z samolotu o własnych siłach. 40-latek zajmował miejsce 11A przy wyjściu ewakuacyjnym. Do Londynu wracał z młodszym bratem, Ajaykumarem, który siedział w innym rzędzie. Mężczyzna nie przeżył katastrofy.
- Rozmowa o samolocie jest bardzo bolesna - przyznał Ramesh w programie "Mornings with Ridge and Frost" telewizji Sky News, wyemitowanym na początku listopada. Brytyjczyk przerywał swoje odpowiedzi długimi pauzami. Gdy został zapytany przez dziennikarkę Sophy Ridge, czy może opowiedzieć, co wydarzyło się po katastrofie, zamilkł.
Jedyny ocalały załamany śmiercią brata
Na pytanie, jak wygląda obecnie jego życie odpowiedział, że jest "bardzo załamany". Dodał, że podobnie jest w przypadku jego bliskich. - Myślę tylko o moim bracie - powiedział 40-latek. - Dla mnie był wszystkim - podkreślił, dodając, iż nadal nie może uwierzyć, że Ajaykumar nie żyje. Nie był jednak w stanie więcej powiedzieć o bracie.
O swoich przeżyciach opowiadał w ostatnich dniach również w innych wywiadach. Choć wie, że jest "największym szczęściarzem na świecie" (jakim okrzyknęła go prasa), to cierpi. - Jestem jedynym ocalałym. Wciąż nie mogę uwierzyć. To cud - podkreślił w BBC. "Bóg dał mi życie, ale zabrał całe moje szczęście, mojej rodzinie również" - powiedział w innej rozmowie z agencją PA, cytowanej przez "The Standard".
Ramesh przyznał w Sky News, że wciąż cierpi także z powodu dolegliwości fizycznych, borykając się z bólem kolan, ramion, pleców i oparzeniami lewego ramienia. Mówiąc o czteroletnim synu 40-latek stwierdził, że chłopiec ma się "dobrze", po czym spuścił wzrok dodając: - Nie rozmawiam z synem tak, jak powinienem. W BBC dodał, że stratę jego brata ciężko przeżyła ich matka. - Moja mama przez ostatnie cztery miesiące całymi dniami siedziała za drzwiami, z nikim nie rozmawiała, nic nie robiła - powiedział 40-latek.
Stracił źródło dochodów - apel do linii lotniczych
Ramesh opowiada o tym, co przeżył, próbując "odzyskać kontrolę nad swoim życiem i wywrzeć presję na Air India, aby zajęła się katastrofalnymi skutkami wypadku dla niego i jego rodziny" - zauważa portal Sky News. W trakcie wywiadu dla stacji pochodzącemu z Indii Brytyjczykowi towarzyszył jego doradca Radd Seiger oraz mentor i coach Sanjiv Patel. Obaj stwierdzili, że ocalały 40-latek potrzebuje wsparcia finansowego. Ramesh, wraz z tragicznie zmarłym bratem, mieli prowadzić firmę rybacką w Indiach, która przestała prosperować po katastrofie. Seiger stwierdził w Sky News, że kwota, którą poszkodowany otrzymał od Air India "nie pokrywa nawet części" jego potrzeb, gdyż nie jest on w stanie pracować. Dlatego chce, by dyrektor generalny Air India Campbell Wilson spotkał się z nim, jego rodziną i rodzinami ofiar katastrofy, wysłuchał, z czym się zmagają i "porozmawiał jak człowiek z człowiekiem".
Boeing 787-8 Dreamliner rozbił się 12 czerwca tuż po starcie w mieście Ahmedabad w zachodnich Indiach. Na pokładzie samolotu znajdowały się 242 osoby. Upadek maszyny spowodował śmierć 19 osób, które znajdowały się na ziemi. Maszyna uderzyła między innymi w hostel dla lekarzy. W wyniku katastrofy zginęło łącznie 260 osób.
Dyrektor generalny Air India po raz pierwszy zabrał publicznie głos na temat katastrofy zaledwie kilka dni przed emisją wywiadu z jedynym pasażerem samolotu, który przeżył. - Nieustannie szukamy sposobów na dalszą poprawę - powiedział Campbell Wilson podczas wydarzenia Aviation India, zorganizowanego w Nowym Delhi 29 października. Campbell dodał, że przewoźnik współpracuje ze śledczymi, a 2025 rok "będzie dość trudny z biznesowego punktu widzenia".
Autorka/Autor: Maciej Wacławik // am
Źródło: Sky News, BBC News, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jacob King/PA Images via Getty Images