Podczas lekcji na uczniów Zespołu Szkół Energetycznych w Lublinie runął tynk z sufitu. - Oderwany fragment spadł między innymi tam, gdzie siedziało dwóch uczniów klasy czwartej. Jeden z nich został uderzony w głowę i plecy - przekazuje Anna Smolińska, dyrektorka placówki. Kontrolę w szkole ma przeprowadzić przedstawiciel urzędu miasta. Zdjęcia z miejsca zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 26 lutego, około godziny 14. - Podczas lekcji języka polskiego oberwał się fragment tynku o rozmiarach metr na półtora. Część runęła na ławkę i krzesła, na których siedzieli uczniowie - przekazuje Anna Smolińska, dyrektorka Zespołu Szkół Energetycznych w Lublinie.
- Jeden z nich zdążył odskoczyć, drugi niestety nie. Poszkodowany uczeń miał guza na głowie i zadrapane plecy. Został zaopatrzony przez pielęgniarkę. Dwukrotnie proponowaliśmy mu wezwanie karetki pogotowia, dwukrotnie odmówił. Mówimy o uczniu, który jest już pełnoletni - zaznacza dyrektorka.
Czytaj też: Radioaktywny radon, uczniowie przeniesieni do innej szkoły i sprzeciw rodziców. Chcą powtórzenia badań
Podkreśla, że szkoła mimo to jest w kontakcie z rodzicami poszkodowanego. - Wiemy, że we wtorek był u lekarza rodzinnego, nie stwierdził on żadnych poważnych obrażeń - zaznacza. Dodaje, że sala, w której doszło do zdarzenia jest obecnie wyłączona z użytku.
- Budynek naszej szkoły powstał w latach 60. ubiegłego wieku. Wszystkie sale były od tego czasu remontowane. Ta konkretna, nie była w ostatnich latach odnawiana - mówi dyrektorka.
Uczniowie mówią o nieprawidłowościach
O zdarzeniu dowiedzieliśmy się dzięki sygnałowi od jednego z uczniów, który napisał na Kontakt 24. Przekazał, że do zdarzenia doszło nagle.
- Nauczycielka była w szoku. Powiedziała, że pół roku temu zgłaszała sprawę lampy, która wisiała na samym kablu. Dyrektorka kazała wszystkim wyjść z sali. Jeden z uczniów musiał pójść do pielęgniarki. Chciała wezwać pogotowie, żeby sprawdzić stan zdrowia ucznia, ale dyrektorka jej to odradziła - przekazał nasz informator.
Dodawał, że dyrektorka nie wykazywała zainteresowania stanem zdrowia ucznia. Twierdził, że miała "przejmować się zdjęciami, które krążyły w internecie".
- Poszkodowany uczeń poszedł do lekarza na własną rękę, bo po tej sytuacji bolały go plecy. Jeszcze nie podjął decyzji, czy będzie to gdzieś zgłaszać. Dyrektorka nie pytała dzisiaj o jego stan zdrowia. Rozmawiała z nami tylko o zdjęciach, które krążą już w sieci. Powiedziała, żeby je usunąć, bo przecież nikomu się nic nie stało i wszyscy żyją - dodał informator.
Dyrekcja: sytuacja wyglądała inaczej
Dyrektorka szkoły, odnosząc się do stawianych zarzutów, twierdzi, że część uczniów próbuje wykorzystać wypadek, żeby uderzyć w dobre imię szkoły. - Przekazują nieprawdziwe informacje. Jestem zszokowana ich narracją - zaznacza.
Anna Smolińska odnosząc się do informacji wskazujących na to, że nauczycielka już wcześniej miała alarmować o złym stanie technicznym sali. - To nie są prawdziwe doniesienia. Faktycznie, nauczycielka zwróciła uwagę na problem z lampą, ale została ona wymieniona przez kierownika gospodarczego - przekazuje rozmówczyni tvn24.pl.
Dodaje, że cały budynek szkoły był w listopadzie 2023 roku kontrolowany przez inspektora ds. budowlanych z Wydziału Remontów i Inwestycji w lubelskim urzędzie miasta. - Kontrola nie wykazała wtedy żadnych nieprawidłowości. Teraz, już po zdarzeniu, przeprowadzona zostanie kolejna - zapowiada dyrektorka.
Źródło: Kontakt24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24