Do policjantów z Włodawy w sobotę (15 listopada) około 21 wpłynęło zgłoszenie od zaniepokojonej rodziny 53-latka, który nie powrócił z polowania. Mężczyzna brał w nim udział jako "naganiacz". Z relacji zgłaszającej mieszkanki gminy Wyryki wynikało, że od godziny 13 nie miała kontaktu z bratem. Na miejsce skierowano policjantów.
- 53-latek z gminy Wyryki brał udział w polowaniu zbiorowym, na którym pełnił funkcję "naganiacza". W pewnym momencie podczas trwającego już polowania oświadczył, że rezygnuje. Zostawił kamizelkę odblaskową i miał udać się w kierunku miejsca zamieszkania - podała podkomisarz Elwira Tadyniewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
Jak dodała, "sytuacja wyglądała poważnie". - Od momentu zaginięcia minęło ponad sześć godzin. Mężczyzna miał rozładowany telefon i nie posiadał żadnych elementów odblaskowych. W nocy panowały niskie temperatury - opisała policjantka.
Szukali policjanci, strażacy i myśliwi
Do poszukiwań przyłączyli się włodawscy strażacy ze sprzętem specjalistycznym, strażacy ochotnicy z Wyryk oraz myśliwi. Wszyscy przeszukiwali kompleksy leśne pomiędzy Zahajkami a Kaplonosami, gdzie odbyło się polowanie.
- Przed godziną 23 zaginiony został odnaleziony przez myśliwych. Mężczyzna znajdował się w gęstym kompleksie leśnym. Cały czas próbował z niego wyjść - dodała policjantka.
Autorka/Autor: mm/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tadeas-P/Shutterstock