Adenekan Adedamola, Nigeryjczyk, który gra w klubie KS Grom Kąkolewnica, pojechał ze swoją drużyną do Terespola (woj. lubelskie) w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Gdy szedł do sklepu, zauważył go patrol straży granicznej. Mężczyzna nie miał przy sobie wymaganych dokumentów, został więc zabrany do placówki SG, żeby wyjaśnić sprawę. Koledzy musieli grać bez niego. Wygrali.
- Nikt się nie spodziewał, że dojdzie do takiej sytuacji. Gdyby miał przy sobie wymagane dokumenty trwałoby to pewnie jakieś dwie minuty, a tak trzeba było zastąpić go rezerwowym - mówi Maciej Hukaluk, sekretarz zarządu KS Grom Kąkolewnica.
Piłkarze tego klubu przyjechali w środę (13 września) do Terespola, który leży niedaleko polsko-białoruskiej granicy. Mieli - w ramach Pucharu Polski - zagrać mecz z tamtejszą drużyną, Granicą Terespol.
Jest w Polsce od 2021 roku
Wśród piłkarzy drużyny gości był, grający z numerem 13, 29-letni skrzydłowy Adenekan Adedamola - Nigeryjczyk, który jest w Polsce od 2021 roku i gra w różnych klubach piłkarskich. Na początku obecnego sezonu dołączył do ekipy z Kąkolewnicy.
Czytaj też: "Siedem, osiem, ... dalej nie pamiętam. Dziewięć?". Piłkarze uczą się liczyć... po polsku
Jak czytamy na portalu lublin24.pl, który opisał sprawę, mężczyzna godzinę przed meczem (a ten zaplanowano na godz. 16.30) udał się do sklepu.
Poszedł do sklepu. Na boisko nie wrócił
"Chciałem kupić sobie napój i coś do zjedzenia przed wyjściem na boisko. Przed sklepem bardzo szybko pojawili się strażnicy. Poprosili o dokumenty" - powiedział Adedamola portalowi lublin24.pl.
Z uwagi na położenie Terespola, patrole straży granicznej nie są niczym nadzwyczajnym.
Czytaj też: Premier obiecał 40 milionów na rozbudowę stadionu. Ministerstwo poleciło miastu wystartować w konkursie
- Zauważyli go, gdy przy boisku przechodził na drugą stronę ulicy. Mówił później, że miał przy sobie nieaktualną kartę pobytu, ale nie miał pieczątki, że wystąpił o przedłużenie karty. Stwierdził też, że choć nie miał paszportu miał jego kopię elektroniczną w telefonie. To jak widać nie wystarczyło, został więc zabrany do placówki straży granicznej - opisuje Hukaluk.
Siłą rzeczy mecz musiał odbyć się bez Adedamola. Grom pokonał rywala w rzutach karnych. Było 9 do 8.
- Po meczu część naszej ekipy czekała na Adiego, aż opuści placówkę. Procedura przeciągnęła się do godziny 23 - relacjonuje przedstawiciel klubu.
"Byłem po prostu zdumiony i zdezorientowany, dlaczego jestem przetrzymywany tak długo, doskonale wiedząc, że mogę mieszkać w Polsce. Zapłaciłem karę za to, że nie miałem przy sobie wszystkich dokumentów" - przekazał piłkarz lokalnemu portalowi.
Straż graniczna: trzeba było potwierdzić tożsamość w bazach danych
Rzecznik Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej kapitan Dariusz Sienicki przypomina, że obcokrajowcy, którzy wybierają się w rejon granicy państwowej powinni zabrać ze sobą paszport i kartę pobytu.
- Należy też mieć te dokumenty w wersji papierowej. Zaoszczędzi to czasu. W tym przypadku trzeba było potwierdzić tożsamość mężczyzny w teleinformatycznych bazach danych - informuje.
Przedstawiciel klubu podkreśla, że choć cała sytuacja kosztowała piłkarza nieco stresu, to przyjął to, co się stało ze spokojem.
Źródło: tvn24.pl, lublin24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KS GROM Kąkolewnica