Trzech pracowników kolei odśnieżało w Jaszczowie (woj. lubelskie) tory. Jeden w ostatniej chwili zauważył nadjeżdżający szynobus i zdołał odskoczyć. Pozostali dwaj zostali potrąceni. 64-latek zginął na miejscu. Teraz prokuratura poinformowała o śmierci drugiego z mężczyzn.
Do tragedii doszło 3 grudnia rano w Jaszczowie (pow. łęczyński) podczas odśnieżania torów przez trzech mężczyzn, którzy używali do tego tzw. dmuchawy.
Ze wstępnych ustaleń policji wynikało, że jeden z pracowników kolei w ostatniej chwili zauważył nadjeżdżający pociąg i odskoczył. Pozostali dwaj zostali potrąceni.
Jeden zginął na miejscu, drugi trafił do szpitala. Nie udało się go uratować
Jeden z mężczyzn, w wieku 64 lat, dostał się pod szynobus i zginął na miejscu. Drugi został odrzucony od torów i z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.
Jak przekazała w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka, jego życia nie udało się uratować. - Sekcję zwłok zaplanowano w czwartek – dodała.
Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Lublinie.
Pasażerom nic się nie stało
40-letni maszynista pociągu był trzeźwy.
Zarówno jemu, jak i jego pasażerom, nic się nie stało. Wiadomo, że pociągiem relacji Świdnik-Zamość jechało około 40 podróżnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Lublin