Przekazał, jaką kwotę gmina zamierza przeznaczyć na utwardzenia dna wąwozu w miejscowości Źrebce (woj. lubelskie), co pozwoliło firmie jego żony wygrać przetarg. Takie są ustalenia śledczych. Były wójt Sułowa Leon B. i jego żona Grażyna B. usłyszeli zarzuty m.in. oszustwa. W sprawę mają być zamieszane jeszcze dwie osoby. Do sądu wpłynął akt oskarżenia.
Byłemu wójtowi Sułowa Leonowi B. i jego żonie Grażynie B. śledczy zarzucili m.in. przekroczenie uprawnień, oszustwo i wpływanie na przebieg ogłoszonego przez gminę przetargu. Chodziło o budowę utwardzenia dna wąwozu lessowego w miejscowości Źrebce.
Według ustaleń prokuratury wójt wyłączył się, co prawda, formalnie z podejmowania decyzji w tej sprawie, ale przekazał swojej żonie informacje dotyczące kwoty zaplanowanej przez gminę na tę inwestycję. Chodziło o 215 tys. zł.
Prokuratura: przekazał żonie kluczową informację
"Ta informacja miała kluczowe znaczenie dla oceny i wyboru wykonawcy" – wyjaśnia prokurator Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Należąca do Grażyny B. firma zaproponowała cenę, która okazała się najtańsza spośród wszystkich złożonych ofert. Poza tym jednym z warunków przetargu było wykonanie przez startujące firmy minimum jednej inwestycji drogowej za co najmniej 100 tys. zł.
Fałszywe referencje
"Firma Grażyny B. oprócz braku wymaganego doświadczenia nie posiadała odpowiednich urządzeń ani pracowników do wykonania prac związanych z realizacją inwestycji" – dodaje prokurator.
Jak ustaliła prokuratura, Leon B. załatwił żonie wystawienie fałszywych referencji o wykonaniu robót budowlanych za 120 tys. zł dla firmy należącej do Mirosława R.
Śledczy: prace zostały wykonane wadliwie
W maju 2019 r. gmina Sułów podpisała z żoną wójta umowę na roboty budowlane za niecałe 200 tys. zł. Z ustaleń śledczych wynika, że prace zostały wykonane wadliwie i niezgodnie z przepisami techniczno-budowlanymi. Chodziło m.in. o nieprawidłowe ułożenie płyt, brak sprawnego odwodnienia, co skutkowało przemieszczeniem się płyt i zamuleniem terenu.
Pomimo tego inspektor nadzoru inwestorskiego Stanisław K., który był odpowiedzialnym za sprawowanie nadzoru nad inwestycją, podpisał końcowy odbiór prac, dzięki czemu Grażyna B. mogła otrzymać zapłatę za wykonanie zadania.
Jeden z oskarżonych przyznał się do winy
Małżeństwo nie przyznało się w prokuraturze do zarzucanych czynów. Opuścili areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Grozi im do 10 lat więzienia.
Natomiast pozostałym oskarżonym, którym przedstawiono zarzut pomocnictwa, grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Stanisław K. nie przyznał się do winy. Zrobił to za to Mirosław R. Złożył też wyczerpujące wyjaśnienia.
Do Sądu Rejonowego w Zamościu wpłynął akt oskarżenia w tej sprawie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock