Prokuratura oskarżyła Oskara K. o to, że działając z zamiarem pozbawienia życia, umyślnie i celowo wjechał samochodem w 34-latka.
Śledczy ustalili, że pojazd kierowany przez 27-latka uderzył pokrzywdzonego w prawy bok i przewrócił go na jezdnię. Następnie oskarżony dwukrotnie przejechał po mężczyźnie, najpierw do przodu, a później cofając.
W wyniku zdarzenia mężczyzna doznał między innymi złamania kości prawej nogi i kości biodrowej. Obrażenia spowodowały u 34-latka rozstrój zdrowia na czas dłuższy niż siedem dni.
Oskar K. został doprowadzony do sądu z aresztu. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
Potrącił znajomego i odjechał
W nocy z 2 na 3 stycznia 2025 roku policja otrzymała zgłoszenie o potrąceniu mężczyzny na ulicy Podchorążych w Dęblinie. Na miejscu funkcjonariusze zastali pogotowie, które udzielało pomocy poszkodowanemu 34-latkowi. Mężczyzna doznał poważnych obrażeń i trafił do szpitala. Policja ustaliła wówczas, że kierowca nie udzielił mu pomocy i odjechał.
Dzień po wypadku 27-letni Oskar K. został zatrzymany. Prokuratura przedstawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa, a sąd zadecydował o tymczasowym areszcie.
"Nie miałem zamiaru zrobić mu krzywdy"
Z wyjaśnień składanych przez K. podczas śledztwa wynika, że znał pokrzywdzonego od kilku lat. W dniu zdarzenia mężczyźni mieli spotkać się w mieszkaniu 34-latka. Następnie 27-latek wyszedł z budynku i chciał odjechać, ale znajomy pobiegł za nim.
Według oskarżonego do wypadku doszło z winy pokrzywdzonego, który podczas próby jego ominięcia miał rzucić się pod pojazd.
- Nigdy nie miałem żadnego powodu, aby chcieć go zabić. Nie miałem zamiaru zrobić mu krzywdy - mówił K. podczas śledztwa.
Oskarżony przyznał, że był wcześniej karany za kradzieże. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu nawet dożywotnie więzienie.
Autorka/Autor: ms/ tam
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KPP Ryki