Jest zabezpieczona, ale na razie nie wiadomo w czyje ręce trafi. Egipska maska mumii leżała przez kilka ostatnich lat w łódzkim mieszkaniu, skąd zabrali ją w ubiegłym tygodniu policjanci. Śledztwo w sprawie ewenetualnej kradzieży zabytku prowadzi egipska prokuratura. Polscy śledczy chcą za to sprawdzić, jak to się stało, że przedmiot trafił do Łodzi.
Kobieca maska mumii powstała między 1086 a 664 rokiem przed naszą erą. Od sześciu lat była w Polsce, w mieszkaniu małżeństwa, które pasjonuje się zabytkami. Problemy zaczęły się, kiedy para postanowiła maskę sprzedać. O „podejrzanym” obiekcie stronę egipską poinformował Interpol.
- Egipska prokuratura wszczęła śledztwo, które wykazało, że przedmiotem sprzedaży może być przedmiot pochodzący z czasów starożytnej cywilizacji egipskiej, który nie powinien był opuścić Republiki Arabskiej Egiptu – tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Strona egipska wystąpiła do prokuratora generalnego w Polsce i poprosiła o pomoc prawną na podstawie umów międzynarodowych pomiędzy Polską a Egiptem, m.in. konwencję UNESCO o ochronie światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego i Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji (z 2005 roku).
- Na tej podstawie łódzka prokuratura wydała policji zgodę na przeszukanie mieszkania, w której miała znajdować się maska – wyjaśnia Kopania.
„Przecież to jest nasze”
Przeszukanie jednak nie było konieczne. Kiedy do drzwi jednego z mieszkań w centrum Łodzi zapukali policjanci, zaskoczeni właściciele maski bez problemu oddali zabytek. Nie kryli przy tym zaskoczenia, bo – jak podkreślali – maskę kupili już dawno przez Internet.
- Właścicielka maski zeznała, że obiekt był wystawiony na stronie jednego z nowojorskich domów aukcyjnych. Para z Łodzi zapłaciła przelewem i niedługo potem maska z Egiptu pojawiła się w Polsce – informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Co ciekawe – para podkreśla, że zrobiła wszystko, żeby załatwić wszystkie wymagane prawem formalności.
- Według relacji właścicielki, para zwróciła się do Izby Celnej i zapłaciła należne opłaty związane ze sprowadzeniem maski – relacjonuje Kopania.
Para z Łodzi podkreśla, że wszystkie czynności związane z zakupem maski robiła „w dobrej wierze”.
Jaka była droga maski?
Kobieca maska mumii jest przechowywana obecnie w Muzeum Archeologicznym w Łodzi. Dyrektor muzeum mówi nam, że przekazanie egipskiego zabytku nie było dla niego radosną wiadomością.
- Tak naprawdę to niewiele wiemy o tej masce. Zabezpieczyliśmy ją i czuwamy, żeby nic się jej nie stało. Nie będziemy mieć jednak nic przeciwko, żeby trafiła już gdzie indziej – mówi tvn24.pl Ryszard Grygiel, dyrektor muzeum.
Maska w najbliższym czasie ma zostać przekazana Egipcjanom.
- Niezależnie od śledztwa prowadzonego przez śledczych z Republiki Arabskiej Egiptu chcemy rozpocząć niezależne postępowanie, w którym wyjaśnimy, jak to się stało, że egipski zabytek znalazł się w Polsce – mówi prokurator Kopania.
„Lepiej odpuścić takie zabytki"
Na razie trudno obiektywnie stwierdzić, kto był właścicielem maski przed łódzkim małżeństwem. Portal, na którym – według relacji właścicieli – dokonano zakupu oferuje, m.in. rzeźby, dzieła sztuki i biżuterię. Za kilka tysięcy złotych można kupić tam m.in. komplet naczyń z XVIII w. Japonii czy figurkę z brązu sprzed tysiąca lat.
Czy łodzianie mogli na tej stronie kupić zabytek? Komentarza w tej konkretnej sprawie odmawia na razie Izba Celna.
- Nie prowadzimy żadnych działań w tej sprawie i nie będziemy do niej się odnosić. Możemy jedynie podkreślić, że na przywóz zabytków nie trzeba mieć żadnego pozwolenia – mówi tvn24.pl Marta Zbaliszyn z Izby Celnej w Łodzi.
Zbaliszyn dodaje jednak, że przywożąc antyki z krajów spoza Unii Europejskiej trzeba dochować odpowiedniej procedury.
- Należy przywóz zgłosić w urzędzie celnym, który obejmie dany przedmiot procedurą dopuszczenia do obrotu – informuje Marta Zbaliszyn.
Czy tak było w przypadku egipskiej maski? Na razie nie wiadomo. Wiadomo za to, że sprawa egipskiego zabytku jest bardzo skomplikowana.
- Tak naprawdę sprawa jest nierozwiązywalna. Swoje argumenty ma zarówno strona egipska, jak i właściciele z Polski. Kto ma rację? Trudno powiedzieć – komentuje dr Krzysztof Tunia z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN.
Tunia dodaje, że w przypadku kupowania antyków trzeba być niezwykle ostrożnym.
- Nawet w przypadku dochowania staranności mogą pojawić się problemy, takie jak w Łodzi – kwituje dr Tunia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź