Na porodówce nie było ginekologa, Anna nie żyje. Wojewoda wykreślił szpital z rejestru

Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej
Śmierć po porodzie i zarzuty dla lekarzy. "Stwierdzono szereg nieprawidłowości"
Sześć kobiet w tym dniu nie miało w szpitalu opieki ginekologa po cesarskim cięciu, jedna z nich zmarła. Takie są ustalenia prokuratury. Cztery osoby usłyszały zarzuty. W piątek wojewoda wykreślił placówkę z rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Oznacza to, że szpital przestanie istnieć.
Kluczowe fakty:
  • Od śmierci Anny minęło ponad pół roku. Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała Północ postawiła zarzuty dwóm lekarzom i dwóm pielęgniarkom, w tym kierownictwu Esculapa. Instytucje państwowe przeprowadziły dwie kontrole w tym szpitalu.
  • NFZ rozpoczął kontrolę dopiero 4 listopada i będzie ją prowadzić co najmniej do końca roku. Ale już 1 grudnia zerwał umowę z Esculapem. W trybie natychmiastowym. Z powodu zagrożenia życia i zdrowia.
  • Szpital kontrolowali też urzędnicy wojewody. 20 listopada sporządzono wystąpienie pokontrolne z zaleceniami. Na ich wykonanie szpital miał 14 dni. Reakcji nie było.
  • Wojewoda wszczął procedurę administracyjną wykreślenia placówki z rejestru. I tak też się stało w piątek, 12 grudnia. Pojawił się wpis w rubryce: data zakończenia działalności leczniczej zakładu leczniczego.

Prywatny szpital Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej. Tam Anna z Żywiecczyzny rodziła dwójkę swoich dzieci. Za każdym razem przez cięcie cesarskie. Za pierwszym razem wszystko poszło dobrze. Po drugim porodzie, 28 maja tego roku, niestety wystąpiły powikłania.

Szpital na najniższym poziomie referencyjności, jakim jest Esculap, powinien w takiej sytuacji przekazać pacjentkę do lepszej placówki. I Esculap to zrobił, ale dopiero gdy Anna była w stanie agonalnym. Po 12 godzinach od cesarki. 10 godzin po pierwszych niepokojących wynikach badań. Po drugiej, nieudanej operacji. Nikt tam na czas nie rozpoznał powikłań, bo na oddziale ginekologiczno-położniczym nie było lekarza ginekologa. Nie było go nawet wtedy, gdy rozpoczęła się druga operacja Anny.

To była środa, dzień cięć cesarskich w Esculapie. Tego dnia rodziło tam sześć kobiet. Wszystkie wspomnianą metodą. Anna była trzecia. Miała 41 lat, była zdrowa. Nigdy nie wzięła na ręce nowo narodzonego syna. Wykrwawiła się do wewnątrz. W stanie agonalnym wywieziono ją karetką do szpitala w Cieszynie, gdzie stwierdzono śmierć.

Od tragedii minęło ponad pół roku. Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała Północ postawiła zarzuty dwóm lekarzom i dwóm pielęgniarkom, w tym kierownictwu Esculapa. Instytucje państwowe przeprowadziły dwie kontrole w szpitalu. Obie wypadły fatalnie.

Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej
Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej
Źródło: Małgorzata Goślińska/ tvn24.pl

Prokurator "nie śpi po nocach" i zleca kontrole

Prokurator Anna Zarychta, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Anny, już w pierwszej połowie czerwca zleciła kontrolę w Esculapie Narodowemu Funduszowi Zdrowia i wojewodzie śląskiemu.

Funduszowi - bo Esculap od listopada 2023 miał umowę z NFZ na realizację programu "Koordynowana opieka nad kobietą w ciąży" (KOC). "Porody refundowane" - chwali się do dzisiaj na swojej stronie i na banerach, wywieszonych na budynku. Anna miała cesarkę na NFZ.

A wojewodzie, bo to on nadzoruje placówki wykonujące działalność leczniczą. Wpisuje je do rejestru, kontroluje i może wykreślić, a to oznacza, że szpital nie może dalej działać.

Dla Zarychty sprawa była pilna, bo widziała na porodówce w Esculapie kolejne pacjentki.

- Nie mogę przez to spać po nocach - przyznała w rozmowie z nami. Jako prokurator mogła zawiesić podejrzanym prawo do wykonywania zawodu i to zrobiła w przypadku dwóch lekarzy i pielęgniarki. Jednemu z lekarzy, który równocześnie jest prezesem Esculapa, nakazała dodatkowo powstrzymanie się od wszelkich czynności, związanych z funkcjonowaniem tej placówki. Ale zamknąć szpital, czyli wykreślić z rejestru działalność gospodarczą przedsiębiorstwa - to może zrobić tylko wojewoda.

NFZ rozpoczął kontrolę dopiero 4 listopada i będzie ją prowadzić co najmniej do końca roku. Ale już 1 grudnia zerwał umowę z Esculapem. W trybie natychmiastowym. Z powodu zagrożenia życia i zdrowia.

Ludzie wojewody weszli do Esculapa dużo wcześniej, ale nie zadziałali tak szybko, jak NFZ.

Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej
Centrum Medyczne Esculap w Bielsku-Białej
Źródło: Małgorzata Goślińska/ tvn24.pl

Pacjentki nie mają opieki ginekologa, proszę to naprawić

Esculap kontrolowali pracownicy wydziału zdrowia urzędu wojewódzkiego. Zgodnie z poleceniem prokuratury sprawdzali tylko porodówkę. Kto tam pracuje, na jakiej aparaturze.

Stwierdzono, że:

  • kilkadziesiąt sprzętów medycznych nie miało aktualnych przeglądów medycznych;
  • jedna z położnych nie miała prawa do wykonywania zawodu;
  • inna pielęgniarka miała takie prawo, ale nie była zatrudniona w Esculapie, mimo to w dniu porodu Anny była na sali operacyjnej i podawała jej środki znieczulające;
  • trzech lekarzy nie umiało się wykazać dokumentem potwierdzającym prawo do wykonywania zawodu, czwarty - umową o pracę;
  • 21 pracowników nie miało dokumentu potwierdzającego spełnianie wymagań zdrowotnych;
  • dokumentacja medyczna Anny nie miała wersji elektronicznej, była nieczytelna, pełna braków i skreśleń bez adnotacji.

Esculap złamał tym samym Kodeks pracy i szereg rozporządzeń ministra zdrowia. Najpoważniejszym uchybieniem, wskazanym przez wojewodę, które stwierdziła wcześniej prokuratura, był brak ginekologa na porodówce w dniu porodu Anny.

"Podmiot kontrolowany naruszył podstawowe zasady udzielania świadczeń zdrowotnych w zakresie położnictwa i ginekologii, w szczególności nie zabezpieczył obecności i ciągłego nadzoru lekarza położnika nad pacjentkami Oddziału położniczo-ginekologicznego" - czytamy w wystąpieniu pokontrolnym wojewody śląskiego, które zostało upublicznione.

"Podmiot kontrolowany nie zapewnił dyżuru lekarza położnika sprawującego opiekę nad położnicami po zabiegach cięcia cesarskiego przynajmniej w dniu i w czasie nocy po wykonaniu zabiegu. Powyższe naruszyło Rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników: Postępowania w przypadku wystąpienia krwotoków okołoporodowych" - dodano.

Kontrolerzy zbierali dowody w Esculapie siedem dni. Ostatni raz - 24 lipca. Potem czekali na dokumenty, które wcześniej skonfiskowała prokuratora. Czekali na wyjaśnienia Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, inspekcji sanitarnej i farmaceutycznej, bielskiego pogotowia, które przewiozło Annę do szpitala w Cieszynie i tego cieszyńskiego szpitala, gdzie Anna umarła.

Wreszcie gdy wojewoda miał już cały materiał dowodowy, 20 listopada sporządził wystąpienie pokontrolne i tego samego dnia przekazał go Esculapowi. Powołując się na Ustawę o działalności leczniczej, wydał szpitalowi zalecenia, między innymi zapewnienia opieki ginekologa nad pacjentkami porodówki. Na wykonanie zaleceń dał mu 14 dni.

Termin minął 4 grudnia. Co dalej? Pytaliśmy o to wojewodę od 5 grudnia.

Wojewoda zamyka szpital

Szef Esculapa anestezjolog Andrzej W., jeden z dwóch podejrzanych w sprawie śmierci Anny, nie rozmawia ani z dziennikarzami, ani z prokuraturą. Ale w piśmie do NFZ niejako przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nie zapewniał pełnej obsady dyżurowej z powodu "braków kadrowych na rynku usług, małej ilości porodów, braku płynności finansowej".

- W trakcie kontroli NFZ ustalono, że placówka nie spełnia podstawowych warunków udziału w programie KOC (Koordynowana Opieka nad Kobietą w Ciąży), dlatego już na tym etapie kontroli zdecydowaliśmy się na rozwiązanie umowy ze szpitalem w trybie natychmiastowym - wyjaśnił nam Paweł Florek, rzecznik NFZ.

Te warunki określone są w rozporządzeniach ministra zdrowia. - Na oddziale ginekologiczno-położniczym powinien dyżurować lekarz ginekolog 24 godziny na dobę - wymienia jeden z nich Florek.

Oznacza to, że Andrzej W. oszukiwał NFZ. Jak wojewoda zamierzał sprawdzić, czy odtąd ma już na porodówce ginekologa? Uwierzyłby mu na słowo? Wpadał z niezapowiedzianą kontrolą? Ryzykował zdrowiem i życiem kolejnych pacjentek?

Dyrektorka wydziału zdrowia w śląskim urzędzie wojewódzkim Małgorzata Rasała-Tomczyk odpowiedziała nam 12 grudnia.

"Podmiot nie zastosował się do wszystkich zaleceń. Doręczono kopie części dokumentów - potwierdzających wykonanie zaleceń oraz wyjaśnienie odnośnie przyczyny niewykonania pozostałych" - odpisała.

Ponieważ zalecenia nie zostały wykonane, informuje dalej dyrektorka, "organ wszczął procedurę określoną w art. 108 w powiązaniu z art. 109 ustawy, poprzedzoną wydaniem decyzji o zakazie prowadzenia działalności leczniczej w zakładzie leczniczym objętym decyzją. Ustawodawca przewidział w tym zakresie postępowanie administracyjne z wszelkimi skutkami dla stron (możliwość złożenia odwołania)".

Chodzi o zapisy Ustawy o działalności leczniczej, które mówią między innymi o wykreśleniu szpitala z rejestru z urzędu z powodu rażącego naruszenia warunków wymaganych do wykonywania działalności objętej wpisem czy niezastosowania się do zaleceń pokontrolnych. W tych przypadkach, jak czytamy w ustawie, "wykreślenie z rejestru następuje po uprzednim wydaniu decyzji przez organ prowadzący rejestr o zakazie wykonywania działalności objętej wpisem do rejestru. Decyzji nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności".

Jak długo to potrwa?

"Procedura odbywa się w terminach i trybie przewidzianym w Kodeksie Postępowania Administracyjnego. Podmiot nabiera praw strony i może korzystać z przysługujących jej uprawnień włącznie z sądową kontrolą decyzji" - odpowiedziała dyrektorka.

W piątek wieczorem sprawdziliśmy status Esculapa w rejestrze podmiotów wykonujących działalność leczniczą. W rubryce "Data zakończenia działalności leczniczej zakładu leczniczego" odnotowano już datę: 2025-12-12.

Wpis w rejestrze podmiotów wykonujących działalność leczniczą
Wpis w rejestrze podmiotów wykonujących działalność leczniczą
Źródło: Śląski Urząd Wojewódzki

Zarzuty

Według sekcji zwłok, Anna zmarła z powodu niewydolności wielonarządowej, spowodowanej atonią macicy i krwotokiem po cięciu cesarskim. Powołana przez prokuraturę biegła ginekolożka napisała w opinii, że jest związek przyczynowo-skutkowy między śmiercią kobiety a przekazaniem jej do innego szpitala.

Pani Anna zmarła po porodzie
Pani Anna zmarła po porodzie
Źródło: archiwum prywatne

W Esculapie kobieta przeszła dwie operacje: cięcia cesarskiego i usunięcia macicy. W operacjach uczestniczyli: anestezjolog i prezes szpitala Andrzej W., ginekolog Jarosław K. oraz pielęgniarka instrumentariuszka i prokurentka szpitala Alina W. Wszyscy usłyszeli zarzuty. Czwartą osobą podejrzaną jest pielęgniarka Daria D., która pracowała w tragicznym dniu w Esculapie bez umowy o pracę.

Andrzej W. jako prezes szpitala podejrzany jest o to, że nie zapewnił pacjentce po cięciu cesarskim dostępu do ginekologa 24 godziny na dobę, co opóźniło rozpoznanie atonii macicy i wdrożenie prawidłowego leczenia. Jako lekarz anestezjolog podejrzany jest o to, że mimo pogarszającego się stanu zdrowia pacjentki nie przekazał jej we właściwym czasie do szpitala o wyższym poziomie referencji.

Ginekolog Jarosław K. podejrzany jest o to, że po wykonaniu cięcia cesarskiego, a potem po drugiej operacji opuścił oddział ginekologiczno-położniczy i zostawił pacjentkę bez nadzoru ginekologicznego, mimo że jako lekarz ginekolog powinien wiedzieć, że taki nadzór jest konieczny. Podejrzany jest także o to, że błędnie przeprowadził drugą operację i nie podjął żadnych działań, by przekazać pacjentkę do szpitala o wyższym poziomie referencji. Ginekolog ma także zarzut poświadczenia nieprawdy w karcie operacji.

Alina W. podejrzana jest o to, że rozpoczęła operację połogowego usunięcia macicy u pacjentki we wstrząsie bez udziału lekarza. Otworzyła jamę brzuszną pacjentki i odsysała zalegającą tam krew, zanim lekarz ginekolog przystąpił do zabiegu. - Tym samym naraziła panią Annę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - mówiła nam prokurator Anna Zarychta.

Ponadto poświadczyła nieprawdę w dokumentacji medycznej Anny: podała wcześniejszą godzinę rozpoczęcia drugiej operacji i nie podała, że brała w niej udział Daria D.

Ponieważ Daria D. nie wpisała się do protokołu operacyjnego, także stoi pod zarzutem poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej.

Wszyscy podejrzani nie przyznają się do zarzutów i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im do pięciu lat więzienia. Mogą także stracić prawo do wykonywania zawodu.

Rzecznik Praw Pacjenta zareagował na doniesienia medialne i wszczął postępowanie wyjaśniające dotyczące możliwego naruszenia praw pacjentki w Centrum Medycznym Esculap.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: