- Jestem na zjeździe na Rzgów, chyba za chwilę dojdzie do tragedii (...) jadę za nim, jadę na Łódź, do Matki Polki (szpital w Łodzi - red.) - mówił policjantom.
- Niech pan zobaczy, czy pojedzie w Trasę Górną, czy pojedzie dalej na wprost - prosi funkcjonariusz.
- On jedzie na wprost, nie rozróżnia kolorów świateł - odpowiada.
"Ważniejsza żona czy ten tir?"
Będąca w piątym miesiącu żona pana Pawła musiała trafić w poniedziałek wieczorem na szpitalny oddział, bo źle się poczuła. - Ja zaraz skręcam do szpitala - mówił policjantom pan Paweł.
- Ja bym prosił jeszcze, żeby pan pojechał dalej za kierującym - apeluje policjant.
- Ok... tylko nie wiem, czy ważniejsze zdrowie żony, czy drzewa, które zahacza ten pan - zastanawia się 30-latek.
Ostatecznie mężczyzna jechał za tirem aż do momentu, w którym został on przejęty przez policjantów
"Inni nie reagowali"
Nasz rozmówca pracował wcześniej jako kierowca ciężarówki, dlatego - jak mówi - doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak olbrzymim zagrożeniem jest kierowana przez nieodpowiedzialnego kierowcę
- Taki tir sieje większe spustoszenie niż czołg - tłumaczy.
30-latek złapał pijanego kierowcę tira
I dodaje, że na szalone wyczyny pijanego 37-latka inni nie reagowali. - Ciągle uczymy się tego, że w naszych rękach jest życie i zdrowie ludzi, na których może wpaść pijany. Trzeba reagować, nieważne gdzie, z kim i po co jedziemy - kwituje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/r / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź