Nie ma dnia, żeby w gabinetach weterynaryjnych nie pojawiła się osoba z czworonogiem, w którego wbił się kleszcz. Pajęczaki były też przynoszone do domu na choinkach w okresie świąt. Specjaliści zgodnie podkreślają, że powodem ich obecności w zimowych miesiącach jest brak prawdziwej zimy. Nadleśnictwo Grotniki w poście w mediach społecznościowych przypomniało, żeby "uważać na siebie i swoich czworonożnych milusińskich".
Jeszcze nie tak dawno, obecność kleszczy w styczniu czy w lutym w Polsce była czymś niecodziennym. Obecnie ciepłe zimy spowodowały jednak, że pajęczaki cały czas żerują, a do domów przynoszą je nasze czworonogi. "Wystarczył jeden słoneczny i ciepły (jak na styczeń) dzień , żeby obudziły się kleszcze - o ile w ogóle zasnęły. Uważajcie na siebie i swoich czworonożnych milusińskich" - napisało w mediach społecznościowych Nadleśnictwo Grotniki. Opublikowało też zdjęcie pajęczaka.
Kleszcze ze świątecznymi choinkami
O post pytamy nadleśniczego Nadleśnictwa Grotniki. - Potwierdzam, przy tych temperaturach, które są, można "złapać" kleszcza - mówi Wojciech Cabaj. Dodał, że częstotliwość "ich ataku" jest o wiele niższa, niż na przykład wiosną, czy latem. - Tydzień temu było 12 stopni, uruchomiła się im aktywność, ktoś ostatnio mi mówił, że kupił przed świętami choinkę z plantacji, to chodziły po nim dwa kleszcze - przekazał Cabaj. Słowa nadleśniczego potwierdza lekarz weterynarii, który prowadzi gabinet w Zgierzu. - Nie ma dnia, żeby nie przychodził do nas właściciel czworonoga i prosił o wyciągnięcie kleszcza. Kupowane są też specjalne preparaty czy obroże przeciwko tym pajęczakom. W okresie świątecznym też mieliśmy osoby, które do nas przychodziły, bo przyniosły do domów kleszcze z choinkami - przyznaje lekarz.
"Kleszcze aktywne cały czas"
W pobliskim lesie spotykamy kilka osób, które wyszły ze swoimi pupilami na spacer. One też potwierdzają, że kleszcze są aktywne cały czas. - Już, dwa, albo trzy razy wyjmowałam w tym roku kleszcza swojemu psu, teraz ma specjalną obrożę, ale wiem, że one są. Była tylko tak krótka przerwa, jak spadł śnieg w styczniu, wtedy ich nie było - mówi nam jedna ze spacerujących po lesie z czworonogiem kobieta. - Ja jeszcze nie widziałam, ale moi znajomi, którzy mieszkają koło Strykowa, mówili, że ich koty, które wychodzą z domu, przynoszą regularnie kleszcze. Nie ma mrozu, porządnej zimy i one chyba dlatego cały czas są - dodała inna kobieta.
Winny brak prawdziwej zimy
Specjalista z Uniwersytetu Łódzkiego, mówi nam, że kleszcze zimą funkcjonują, ale rzadko i zazwyczaj żywią się krwią małych gryzoni. Kiedy przychodzi śnieg czy siarczysty mróz, tego zjawiska nie ma. - Przede wszystkim to jest kwestia temperatury, nie mamy praktycznie normalnej zimy - nie ma śniegu, nie ma niskich temperatur. W momencie kiedy nie ma przymrozków, a temperatura jest, jaka jest - można powiedzieć takie przedwiośnie - to im to zupełnie w niczym nie przeszkadza, mogą normalnie funkcjonować - powiedział doktor Radomir Jaskuła z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego. Kleszcze mogą - nie wszystkie - przenosić groźne dla człowieka choroby - boleriozę i odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. Zwierzęta mogą zachorować na tak zwaną babeszjozę. - W takim przypadku, jeśli wiemy, że wbił się w naszą skórę i mamy, chociaż odrobinę niepewności czy jest nosicielem boleriozy, to warto udać się do lekarza, żeby sam go wyciągnął i oddać go do badania. W przypadku jakiegokolwiek rumienia w miejscu, gdzie był wbity ten kleszcz, trzeba zdecydowanie skontaktować się z lekarzem i on przepisze bardzo silny antybiotyk, który pozwala zahamować ewentualny rozwój boleriozy. Nieleczona bolerioza może przynieść opłakane skutki - przekazał. Podpowiedział też, że do lasu powinno chodzić się w jaśniejszym ubraniu, bo wtedy lepiej widać chodzącego po nas kleszcza. Zaradził też, żeby po powrocie z lasu czy łąki, dokładnie się obejrzeć, czy gdzieś te pajęczaki nie chodzą po częściach naszego ciała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Grotniki