Strażacy walczyli ze skutkami nawałnicy, usłyszeli krzyk. Mężczyzna z zalanego garażu nie przeżył

W Zgierzu woda zalała szpital
63-letniego mieszkańca Zgierza nie udało się uratować
Źródło: TVN24 Łódź

W czwartek po południu w województwie łódzkim nastąpiło prawdziwe oberwanie chmury. Strażacy w Zgierzu i w północnej części Łodzi mieli ręce pełne roboty. Zalało izbę przyjęć szpitala zakaźnego i łódzki Instytut Medycyny Pracy, oraz budynki mieszkalne w całym mieście. Z zalanego garażu strażacy ewakuowali nieprzytomnego mężczyznę. Nie udało się go uratować.

Po godzinie 14 przez województwo przeszła potężna nawałnica. Najintensywniej padało nad północną częścią Łodzi i sąsiadującym z nią Zgierzem.

- Jednym z zadań, które realizowali strażacy, było wypompowywanie wody z piwnicy zgierskiej szkoły. Podczas akcji strażacy usłyszeli krzyk o pomoc. Wzywała ich kobieta, która po powrocie do domu znalazła nieprzytomnego męża w podpiwniczonym garażu - informuje mł. bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy łódzkiej straży pożarnej.

Strażacy natychmiast wyciągnęli 63-letniego mężczyznę z podtopionego pomieszczenia i rozpoczęli jego reanimację.

- Czynności prowadzili najpierw strażacy z OSP, a potem z Państwowej Straży Pożarnej. Następnie na miejsce przybyło pogotowie ratunkowe i przejęło poszkodowanego. Mężczyzny nie udało się uratować - dodaje mł. bryg. Pawlak.

Podkreśla, że na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Wyjaśniać będzie to prokuratura.

Zalany szpital zakaźny

kaleta live1
W Zgierzu zalało między innymi szpital jednoimienny
Źródło: TVN24 Łódź

Najwięcej zgłoszeń - 63 - odnotowano w Łodzi, a jak precyzuje Pawlak, głównie w jej północnej części. W powiecie zgierskim odnotowano 53 zgłoszenia.

- Tam zalało między innymi piwnice w szpitalu specjalistycznym, obecnie jednoimiennym, gdzie leczeni są chorzy na COVID-19. Woda sięgała nawet do wysokości jednego metra. Zalało izbę przyjęć, częściowo też aptekę. Strażacy udali się na miejsce z większą pompą - informuje rzecznik straży pożarnej.

Oprócz tego, jak dodaje, woda dostała się do urzędu pracy czy do archiwum jednego z budynków użyteczności publicznej. Na miejscu był reporter TVN24, który na antenie relacjonował sytuację w Zgierzu.

- Nawałnica trwała mniej więcej pół godziny, ale było dosłownie wszystko: ulewa, potężne oberwanie chmury, grad, błyskało się przez moment, były też naprawdę silne porywy wiatru - mówił Przemysław Kaleta.

W trakcie wejścia na żywo dziennikarz rozmawiał z kierowcą samochodu, któremu udało się zjechać na trawnik nad poziomem wody rozlanej po całej ulicy.

- Auto pracuje nierówno, nie wiem, co z tego będzie. Próbowałem się przebić chodnikiem i zgasł. Wody się nalało przez drzwi, było na oko sześć litrów pod fotelem. Samochód jakimś cudem odpalił, ale czy będzie jeździł? Nie wiem. Połowa elektroniki już siadła - przyznał mężczyzna.

kaleta live 2
Ulewa sprawiła sporo kłopotów kierowcom samochodów
Źródło: TVN24 Łódź

Utrudnienia na drogach

Oprócz Zgierza uliczne rozlewiska powstały też w północnej części Łodzi i w Brzezinach. Duże utrudnienia były w Łodzi m.in. na ul. Drewnowskiej, al. Włókniarzy, ul. Legionów, ul. Traktorowej i ul. Konstantynowskiej pod wiaduktem kolejowym. Występowały bardzo poważne utrudnienia w podróżowaniu samochodem oraz opóźnienia w kursowaniu komunikacji miejskiej.

- W pierwszej kolejności jednostki były wysyłane tam, gdzie było zagrożenie zdrowia i życia. Później budynki użyteczności publicznej, domy, a na końcu drogi - mówił Jędrzej Pawlak, rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej.

W czwartek w całym kraju obowiązywały alerty przed burzami z gradem. W woj. łódzkim IMGW wydał ostrzeżenie drugiego stopnia.

Czytaj także: