Na 25 lat więzienia skazał łódzki sąd Bartosza K., któremu prokuratura postawiła zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał zaatakować 50-latka nożem i butelką, dusić, a na koniec oblać łatwopalną cieczą i podpalić. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Bartosza K. na 25 lat więzienia za zabójstwo i znieważenie zwłok, decydując, że karę będzie odbywał w warunkach terapeutycznych. Oskarżony został też pozbawiony praw publicznych na 10 lat. - Był brutalny i konsekwentny. Zaczął dusić ofiarę, dźgać nożem, później skakać mu po klatce piersiowej i - jak sam opisał - opierając się o ścianę wpychać piętę w klatkę piersiową do momentu, aż usłyszał chrupnięcie charakterystyczne dla łamania kości. Była to brutalność związana z chęcią pozbawienia życia. Dlatego sąd przyjął, że działał z motywacji zasługującej na szczególne potępienie - uzasadniał sędzia Adam Karowicz.
Wyrok nie jest prawomocny. Reprezentujący oskarżonego mecenas Igor Retecki powiedział po ogłoszeniu wyroku, że wystąpi do sądu o jego pisemne uzasadnienie i dopiero wtedy zdecyduje, czy wnosić apelację.
To miał być pożar. Odnaleziono ciało z ranami szyi
Do zdarzenia doszło w niedzielę (1 stycznia) po godzinie 19. Strażacy zostali wezwani do pożaru mieszkania w kamienicy przy ulicy Wojska Polskiego w Łodzi. W lokalu odnaleźli zwęglone zwłoki 50-letniego mężczyzny. Jak ustalił wówczas nasz dziennikarz i co potwierdziła później prokuratura, w okolicach szyi zmarłego ujawniono rany, prawdopodobnie zadane nożem. Jeszcze tego samego wieczora policjanci zatrzymali 29-letniego mężczyznę, który mógł mieć związek z tą sprawą.
Zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem
- 29-latek usłyszał zarzut zabójstwa 50-letniego mężczyzny ze szczególnym okrucieństwem. Przyznał się do winy, szczegółowo i na chłodno opisał, co wydarzyło się feralnej nocy - zarówno podczas przesłuchania, jak i wizji lokalnej przeprowadzonej na miejscu zdarzenia - informował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Relacje podejrzanego są bardzo drastyczne i jak mówił Krzysztof Kopania "nie sposób mówić o nich szczegółowo". - Mężczyzna mówił śledczym między innymi, że zaatakował 50-latka, kiedy ten siedział spokojnie na łóżku, dusił go, zadawał ciosy nożem i butelką, skakał po klatce piersiowej. Spędził przy ofierze kilka godzin i na koniec oblał ciało łatwopalną substancją i podpalił - opisywał prokurator. Potem 29-latek miał uciec z mieszkania pokrzywdzonego i schować się w pustostanie. - Wielogodzinna sekcja zwłok potwierdziła stosowanie przez mężczyznę drastycznej przemocy. Choćby w obrębie tułowia stwierdzono ponad 30 ran - dodał Kopania.
Chciał mu pomóc, bo był bezdomny
29-latek, jak informowała prokuratura, był już wcześniej karany między innymi za napad na kontrolera MPK. Z 50-letnim mężczyzną zamieszkiwał od około dwóch tygodni. - Z relacji, jakie do nas docierają, mężczyzna przygarnął 50-latka, ponieważ ten był bezdomny i chciał mu pomóc na święta - przekazywał w styczniu 2023 roku Kopania.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP w Łodzi