33-letni mężczyzna odpowie za zabójstwo 72-letniego sąsiada i jego 48-letniej znajomej w Łodzi. Podejrzanemu - który początkowo podawał się za świadka, sam powiadomił policję i miał zacierać ślady - grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. Łódzki sąd w sobotę aresztował go na trzy miesiące.
W poniedziałek 25 kwietnia około godziny 8.00 na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna. Poinformował, że w mieszkaniu sąsiada, w kamienicy przy 1 Maja w Łodzi, znalazł dwie zakrwawione osoby - przekazała młodsza aspirant Kamila Sowińska z łódzkiej policji. Jak opowiadała, natychmiast został wysłany patrol. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon dwóch osób, 48-letniej kobiety i 72-letniego mężczyzny. - W mieszkaniu oraz na klatce schodowej widoczne były obfite ślady krwi - relacjonowała policjantka.
Pierwsza wersja: słyszał libację, próbował interweniować
Pierwszą wersję zdarzenia opowiedział policjantom zgłaszający. Twierdził, że po powrocie z pracy słyszał zza drzwi sąsiada odgłosy libacji. Chciał mu zwrócić uwagę, ale drzwi były zamknięte i nikt z obecnych w mieszkaniu nie reagował na pukanie. Gdy hałasy nie ustępowały, mężczyzna - jak mówił - postanowił ponownie interweniować. Oświadczył, że drzwi tym razem nie były zamknięte, a w mieszkaniu zobaczył dwie zakrwawione osoby. Natychmiast zadzwonił na numer alarmowy, aby poinformować o zaistniałej sytuacji.
Ta wersja w toku dochodzenia została jednak obalona.
Druga wersja: doszło do kłótni i ataku nożem
Policjanci z wydziałów kryminalnych komend wojewódzkiej i miejskiej w Łodzi pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie wykonali oględziny, zabezpieczyli ślady oraz przesłuchali świadków. Analiza dowodów pozwoliła na postawienie zarzutów 33-letniemu mężczyźnie, który zgłosił zdarzenie.
Według wersji, jaką ustalili śledczy, tego dnia 33-latek rzeczywiście był dwukrotnie w mieszkaniu 72-letniego sąsiada. Pierwsza wizyta zakończyła się kłótnią, po pewnym czasie przyszedł jeszcze raz, z nożem w dłoni. - Z premedytacją kilkakrotnie zadawał ciosy mężczyźnie i obecnej w mieszkaniu kobiecie, po czym wrócił do domu. Aby odwrócić podejrzenia od siebie, zacierał ślady i sam zawiadomił służby - przekazała młodsza aspirant Kamila Sowińska.
Prokurator podaje szczegóły
Więcej szczegółów podał w sobotę rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Relacjonował, że w zajmowanym przez 72-letniego mężczyznę lokalu bardzo często dochodziło do alkoholowych imprez i hałasów. Na tym tle zrodził się konflikt z mieszkającymi piętro wyżej 33-latkiem i jego ojcem.
W niedzielę 24 kwietnia, przed godziną 21, 33-latek pojechał na nocną zmianę do pracy. - Wrócił do domu przed godziną 7. Słyszał hałasy dobiegające z mieszkania sąsiada. Po drodze do swojego mieszkania zajrzał do 72-latka. Zastał tam jego i towarzyszącą mu niejednokrotnie kobietę, która ze sobą przyprowadzała psa. Zażądał zaprzestania zakłócania spokoju, po czym udał się do siebie – relacjonował prokurator w rozmowie z PAP.
Żądania podejrzanego, który chciał odpocząć po pracy, nie przyniosły rezultatu. - W pewnym momencie zabrał ze sobą nóż taktyczny i zdenerwowany pobiegł ponownie do sąsiada. Niemal natychmiast zaatakował leżącego mężczyznę, a następnie siedzącą na łóżku 48-letnią kobietę. Każdą z ofiar kilkukrotnie z dużą siłą ugodził ostrzem noża między innymi w głowę i szyję, powodując głębokie rany – przekazał prok. Kopania.
Jak wykazała sekcja zwłok, to właśnie one doprowadziły do śmierci pokrzywdzonych.
Podejrzany się przyznał
Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się i szczegółowo opisał przebieg zdarzenia. Z jego udziałem przeprowadzona została też wizja lokalna. Usłyszał prokuratorskie zarzuty zabójstwa dwóch osób, za co grozi kara dożywocia.
Prokurator skierował do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec podejrzanego. W sobotę sąd przychylił się do wniosku i aresztował na trzy miesiące 33-letniego mężczyznę.
Źródło: Łódzka Policja, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Łódzka