Skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego samochodem osobowym na drodze ekspresowej S14 koło Łodzi. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać kierowcę jadącego srebrnym bmw, który podjeżdżał bardzo blisko innych pojazdów i w sposób niebezpieczny wykonywał manewry wyprzedzania. - Ten kierujący mógł doprowadzić do ogromnej tragedii - komentuje były biegły z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych.
Do zdarzenia doszło 20 września na drodze ekspresowej S14 koło Łodzi. Serwis Stop Cham opublikował nagranie, na którym widać kierującego srebrnym bmw wykonującego niebezpieczne manewry na drodze. Kierowca podjeżdżał bardzo blisko pod samochód nagrywającego, w pewnym momencie gwałtownie go wyprzedził, przejechał przed jego samochód, o mało nie zahaczając o pobocze drogi, zmusił do zmiany pasa innego kierującego i pomknął dalej.
"Skrajna nieodpowiedzialność"
O komentarz do nagrania poprosiliśmy byłego naczelnika pabianickiej drogówki i zarazem byłego biegłego z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych. - Ten kierujący mógł doprowadzić do ogromnej tragedii na drodze. Widać, że mógł "złapać" pobocze, do tego podjeżdżał bardzo blisko do innych samochodów. Wykonywał gwałtowne ruchy. Jak widać na nagraniu, jeden z kierujących - prawdopodonie na skutek zachowania tego kierowcy - zaczął nagle zjeżdżać na prawy pas ruchu. To jest naprawdę skrajna nieodpowiedzialność - skomentował Janicki. - Tutaj doszło do stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym. Mam nadzieję, że organy uprawnione do dyscyplinowania takich kierujących jak najbardziej się tym zajmą - dodał.
Policyjne postępowanie
Rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Łodzi przekazała, że policjanci wszczęli w sprawie zachowania kierującego postępowanie. - Nie mamy oficjalnego zgłoszenia na temat tej sytuacji. Ale mimo to policjanci z Wydziału Przestępstw i Wykroczeń w Ruchu Drogowym prowadzą postępowanie, trwają czynności wyjaśniające. Kluczowe będzie zgłoszenie się do nas osoby, która poczuła się zagrożona tą brawurową jazdą - przekazała aspirant Kamila Sowińska. - Jeśli taka osoba się zgłosi, to będziemy mogli mówić o spowodowaniu zagrożenia w ruchu drogowym. Za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości od 1200 do pięciu tysięcy złotych i 10 punktów karnych - dodała policjantka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stop Cham