W sobotę, 19 października, na teren finansowanego z pieniędzy publicznych łódzkiego aquaparku będą mogli wejść tylko dorośli. Pełnomocnik zarządu basenu, Marcin Masłowski, najpierw deklaruje, że jest zaskoczony falą kontrowersji w sieci po ogłoszeniu akcji, ale zaraz potem przyznaje, że "dyskusji, emocji i kontrowersji się spodziewał". Akcję i sposób jej przeprowadzenia krytykują eksperci. Masłowski na to reaguje krótkim "bez przesady".
Fala tylko dla dorosłych - czytamy na grafice, która w poniedziałek pojawiła się na oficjalnym profilu łódzkiego aquaparku w mediach społecznościowych. Poniżej jest zapłakane dziecko, które jest przekreślone czerwoną kreską na wzór znaków zakazu. Poniżej coś, co może przypominać tablicę informacyjną - również znaną z dróg: "Dzieciom wstęp wzbroniony".
Pod wpisem zaroiło się od komentarzy. "Polityka prorodzinna w wykonaniu Urzędu Miasta Łodzi na całego, szczególnie z plakatem i opisem, który utożsamia dzieci z płaczącym i piskliwym 'problemem' którego trzeba się pozbyć" - napisała jedna z internautek. Na jej wpis zareagowało ponad dwa tysiące osób. Nie zawsze to reakcje pozytywne - zdecydowana większość zareagowała rozbawieniem. Dzieci nie będą wpuszczane na teren aquaparku w sobotę, przez cały dzień. O tym, skąd ten pomysł, rozmawiamy z pełnomocnikiem zarządu "Fali", Marcinem Masłowskim. Zaznacza, że w ten sposób obiekt zareagował na "liczne prośby" o to, żeby zorganizować jeden dzień bez dzieci na terenie obiektu. - Nie wiem, skąd to zamieszenie. Po raz pierwszy w 16-letniej historii zdecydowaliśmy się na ten krok. Zrobiła się straszna kontrowersja, której nie rozumiem - mówi.
Trendy
Masłowski zaznacza, że obecnie nikt nie planuje wykluczania z grona klientów basenu innych grup.
- To nie jest tak, że zaraz wykluczymy rudych czy osoby starsze. Tu chodzi tylko o dzieci. Jest to jednodniowe przetestowanie trendu, który istnieje od wielu lat w przypadku restauracji i hoteli tylko dla dorosłych - mówi pełnomocnik zarządu.
- Umacniacie go państwo. Wskazujecie, że dzieci są grupą, którą można wyłączyć, bo jest taka prośba. Skąd pomysł, żeby podpinać się pod ten negatywny trend? - pytamy.
- Czy negatywny to inna kwestia. Podobno hotele czy restauracje, które przyjmują tylko dorosłych, świetnie sobie radzą. My jednak nie podpinamy się pod trend. Robimy jeden dzień próby tylko dla dorosłych - mówi Masłowski.
Zaznacza, że jego "znajomi, którzy pojechali w miejsca, w których można być bez dzieci, twierdzą, że będą jeździć już tylko tam".
- Oczywiście wiem, że zyski liczą się tylko dla biznesu. My robimy dzień próby i tyle - zaznacza.
Jeżeli frekwencja dopisze, to - jak mówi - dni bez dzieci na "Fali" może być więcej.
To, co szkodliwe
Profesor Kazimierz Pospiszyl jest autorem ponad czterystu prac z dziedziny psychologii społecznej, psychopatologii i resocjalizacji. W rozmowie z tvn24.pl akcję łódzkiego aquaparku komentuje krótko: trudno wymyślić coś bardziej szkodliwego społecznie.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że są prywatne podmioty, takie jak hotele czy restauracje, które nie obsługują dzieci. I chociaż uważam, że każda selekcja społeczna jest zjawiskiem negatywnym, to jestem w stanie zaakceptować i starać się zrozumieć takie działanie. Nie mogę jednak zrozumieć, skąd potrzeba umacniania podziałów społecznych u zarządców podmiotów finansowanych z publicznych pieniędzy - komentuje prof. Pospiszyl. Zaznacza, że w miejscach, które są stworzone do relaksu i odpoczynku, należy próbować zmniejszaść przepaści międzypokoleniowe. Akcja pod tytułem "dzieciom wstęp wzbroniony" tylko te przepaści pogłębia. - To nasza brzydka przywara, jako ludzi. Ktoś musi być w opozycji, od kogoś musimy poczuć się lepsi, mądrzejsi, bardziej cywilizowani. Obecnie żyjemy w świecie, gdzie ludzie muszą być rozważni w okazywaniu takich emocji wobec cudzoziemców, wyznawców innych religii. Niechęć zatem jest kierowana w stronę innej grupy - coraz częściej pada na dzieci - przekazuje ekspert. Wskazuje, że w przestrzeni publicznej można dzisiaj otwarcie podkreślać niechęć do dzieci. - To, niestety, obecnie bezpieczna przystań dla osób, które chcą pielęgnować w sobie frustrację. Można mówić o "bachorach" i "kaszojadach" i nikogo za to nie spotka ostracyzm społeczny. Smutne, ale coraz bardziej zauważalne - zaznacza prof. Kazimierz Pospiszyl. W tym kontekście warto wrócić do wypowiedzi Marcina Masłowskiego, pełnomocnika zarządu "Fali". - Załóżmy, że pojawią się wnioski ze strony klientów, żeby zorganizować dzień bez osób starszych. Albo bez rudych. Zgodzicie się? - pytamy. - Jeżeli chodzi o osoby starsze, to nie wiem, nie analizowałem tego. Ale co do tego, że będziemy wykluczać inne grupy: doskonale pan wie, że nie o to chodzi. Chodzi tylko o dzieci. Jest to takie jednodniowe przetestowanie trendu - mówił Masłowski. Kiedy poprosiliśmy go o to, żeby odniósł się do argumentów podnoszonych przez prof. Kazimierza Pospiszyla, przedstawiciel zarządu "Fali" stwierdził, że to "zbyt poważna analiza socjologiczna". - Mówienie o polaryzacji, podziałach i rozdźwiękach społecznych w kontekście dwunastu godzin tylko dla dorosłych na basenie w kontekście faktu, że w tym czasie otwarte będą w mieście inne dla dzieci? Bez przesady.
Ciężko, brzydko i bez pomysłu
Iwo Zaniewski jest ekspertem w zakresie reklamy i wizerunku. Odpowiadał za największe kampanie reklamowe w Polsce w ostatnich latach. Kiedy poprosiliśmy go o ocenę pomysłu łódzkiego aquaparku, zwrócił przede wszystkim uwagę na formę, w jakiej poinformowano o dniu dla dorosłych.
- Podejrzewam, że sprawa nie budziłaby tylu kontrowersji, gdyby nie ten ohydny plakat. Gdyby komunikacja była taka: "dorośli dajcie odpocząć od siebie dzieciom, przyjdźcie do aquaparku sami!" Ale zamiast tego dostaliśmy komunikat obliczony na rozłam i kontrowersję. Mamy zapłakane dziecko, przekreślone czerwoną kreską. Całość jest obrzydliwa graficznie i świadczy o braku kultury plastycznej i wizualnej - komentuje.
Podkreśla, że w reklamie można zdecydować się na przekraczanie ogólnie przyjętych norm, jeśli robi się to umiejętnie i z finezją.
- Była kiedyś reklama, gdzie pokazano Stalina, Hitlera i innych zbrodniarzy. Hasło było takie: świat byłby lepszy, gdyby rodzice używali prezerwatyw marki X. Problem łódzkiego aquaparku jest taki, że zdecydowano się na zabieg nieprzyjemny, nieśmieszny i antagonizujący. Całość ma tyle wdzięku i lekkości, co kłótnia po stłuczce dwóch wracających z grilla obywateli - komentuje Iwo Zaniewski.
Co na to Marcin Masłowski? Twierdzi, że plakat jest taki, jaki powinien być.
- Forma była taka, jaka była. Dzieci płaczą, dzieci według klientów, którzy się do nas zgłaszają przeszkadzają. Taki plakat w założeniu miał to, żeby było płaczące dziecko. Żeby wzbudzał emocje i kontrowersje. Żeby zobaczyć, jaka dyskusja się z tego urodzi. I proszę, rozmawiamy, a więc potoczyła się.
***
Aquapark FALA to jeden z największych parków wodnych w kraju. Obiekt należy do miasta Łodź.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: aquapark.lodz.pl/Facebook