Działka miała być "otulona" skrzyżowaniem. GDDKiA zapowiada zmiany

Rodzina mieszka między drogą krajową numer 60 i drogą gminną prowadzącą do wsi Piwki
Część działki należącej do małżeństwa ma zostać wywłaszczona
Źródło: TVN24 Łódź
Posesja państwa Donakowskich z Leszczynka pod Kutnem (woj. łódzkie) miała zostać rozparcelowana bez ich zgody w związku z planowaną rozbudową skrzyżowania. Sprawę nagłośniliśmy pod koniec maja, teraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przekazuje, że przedstawione przez projektanta rozwiązania "nie znalazły aprobaty" i mają być zmodyfikowane. Szczegółów jednak nie chce na razie podawać.

Państwo Donakowscy jeszcze niedawno byli przerażeni tym, co miało się stać z ich ziemią. Podkreślali, że - zgodnie z przedstawioną im dokumentacją - będą z trzech stron osaczeni drogą. Znaczna część ich działki miała zostać wywłaszczona w związku z planami przebudowy skrzyżowania drogi krajowej numer 60 (przy której leży posesja państwa Donakowskich) z drogą gminną biegnącą w kierunku wsi Piwki. Małżeństwo miało stracić fragment działki idący po łuku: przez kompostownik, trawnik, skalniak i kwiatki aż przez podjazd pod dom.

Czytaj więcej w reportażu na tvn24.pl: To państwa ziemia? Już nie. Mieli "idyllę", będzie skrzyżowanie

Będą zmiany

Po publikacji naszego artykułu, państwo Donakowscy otrzymali informację z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, że plan przebudowy skrzyżowania będzie zmieniony. Irena Smolewska z biura kontroli i audytu GDDKiA przekazuje w piśmie z 1 lipca, że "przedstawione przez projektanta rozwiązania nie uzyskały aprobaty". Dlatego też został on zobowiązany, do przedstawienia nowego rozwiązania z "uwzględnieniem oczekiwanych przez Państwa (Donakowskich - red.) zmian".

Fragment, który miał zostać wywłaszczony
Fragment, który miał zostać wywłaszczony
Źródło: TVN24 Łódź

To zresztą, jak wynika z pisma, zostało już zrobione. Dyrektor Smolewska przekazuje bowiem, że odbyło się już posiedzenie Zespołu Oceny Projektów Inwestycyjnych, gdzie przedstawione zostały przez projektanta dwa "alternatywne rozwiązania z przesunięciem skrzyżowania w kierunku południowym". Zamawiający, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, zdecydował się na jedną z alternatyw, ale jeszcze nie przekazuje zainteresowanym żadnych szczegółów. Dlaczego? Bo projekt "wymaga korekty linii rozgraniczającej, aby zajętość działki (…) była jak najmniejsza". 

GDDKiA przekazuje, że korekta ma nastąpić jeszcze w tym miesiącu. Dopiero wtedy Donakowscy mają być poinformowani, jakie plany (i czy w ogóle) mają urzędnicy wobec ich posesji.

- Z pisma wynika, że coś się zmieniło, ale nie do końca wiemy co - komentuje Katarzyna Donakowska.

Tak pierwotnie miała wyglądać inwestycja:

Projekt przebudowy skrzyżowania. Na zielono - działka Donakowskich. Na pomarańczowo - przebieg nowej trasy
Projekt przebudowy skrzyżowania. Na zielono - działka Donakowskich. Na pomarańczowo - przebieg nowej trasy
Źródło: GDDKiA

Potrzeba kompromisu

Dlaczego zatem urzędnicy najpierw przekazali, że znaczna część działki zostanie poddana rozbiorom, a potem przyznali zainteresowanym rację, że skala zmian jest zbyt daleko idąca? O to pytamy Macieja Zalewskiego, rzecznika GDDKiA w Łodzi. 

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

- W każdej tego typu sytuacji mamy do czynienia z ważeniem interesów. Z jednej strony są to interesy użytkowników drogi, w tym pieszych i rowerzystów. To w ich interesie jest, żeby przebudowa drogi sprawiała, by standard był dostosowany do zwiększonego ruchu - mówi Zalewski.

Stąd też - jak mówi rzecznik - potrzeba rozbudowy skrzyżowań i budowy infrastruktury, która wcześniej nie była konieczna.

- Droga, którą chcemy przebudowywać, powstała kilkadziesiąt lat temu. Ruch wtedy był znikomy w porównaniu z dzisiejszym natężeniem. My musimy patrzeć perspektywicznie i tworzyć infrastrukturę, która będzie się sprawdzać również za kilkadziesiąt lat - dodaje Zalewski.

Skala przedsięwzięcia musi jednak być - jak zaznacza rozmówca tvn24.pl - dostosowana do interesów właścicieli okolicznych posesji.

- Wiemy, że nikt nie chce tracić swojej własności, to oczywiste. Musimy zatem dostosowywać nasze plany do okolicznych mieszkańców. Każdorazowo zatem szukamy konsensusu i nie inaczej jest w tym wypadku - podkreśla Zalewski.

Czytaj też: Pozwali Polskę za hałas po otwarciu autostrady. Mają dostać 40 tysięcy euro

Czytaj także: