Trzy dni na pomoc czekał ranny bocian, który chodził po terenie jednej z firm w Kutnie (woj. łódzkie). O pomoc w odłowieniu ptaka poproszono urząd miasta, ale ten nie mógł znaleźć transportu do przewiezienia bociana. Kiedy trafił do jednego ze stowarzyszeń był oblepiony czarną mazią i miał złamane skrzydło, które trzeba było amputować.
Zgłoszenie o rannym bocianie, który znajduje się na terenie jednej z firm, wpłynęło do urzędu miasta w Kutnie i Stowarzyszenia "Pomagam Bocianom" spod Żychlina w poniedziałek (18 września). - Zadzwonili do naszego stowarzyszenia pracownicy jednej z firm w Kutnie, informując, że na ich obiekcie znajduje się bocian, który prawdopodobnie nie lata i jest osłabiony - informuje Artur Paul ze Stowarzyszenia "Pomagam Bocianom" z Pasieki pod Żychlinem.
Czekał trzy dni na pomoc, bo nie było transportu
Społecznik podpowiedział pracownikom, żeby zadzwonić do urzędu gminy lub miasta i poprosić o pomoc. Tak też zrobili. Jak się okazało, urzędnicy o pomoc w odłowieniu bociana poprosili właśnie Paula. - Ja powiedziałem, że możemy pomóc, ale w tamtym czasie mieliśmy ograniczone możliwości, więc poprosiłem urząd o wysłanie na miejsce lekarza weterynarii, żeby ocenił stan bociana i potem, żeby go do nas przetransportować. Niestety trwało to trzy dni i bocian kiedy został przywieziony, był cały oblepiony jakąś mazią czy klejem i był bardzo wycieńczony, do tego miał złamane skrzydło - opisuje społecznik. Ptak przeszedł operację amputacji skrzydła i trafił do ośrodka, gdzie spędzi resztę życia.
Kamil Klimaszewski z biura prasowego urzędu miasta w Kutnie w rozmowie z tvn24.pl, potwierdził, że zgłoszenie dotyczące bociana wpłynęło w poniedziałek, ale były problemy ze znalezieniem firmy, która przetransportowałaby ptaka do odpowiedniego ośrodka. - Nie mieliśmy transportu dla tego bociana, okazuje się, że nie jest wcale tak łatwo taką firmę znaleźć - mówi Klimaszewski.
Pracowity wrzesień. Uratowanych 17 bocianów
Od ubiegłego roku w Pasiece pod Żychlinem działa pierwszy w województwie łódzkim ośrodek rehabilitacji bociana białego i czarnego. Przebywa w nim kilkanaście bocianów, które zostały ranne i nie dałyby sobie rady na wolności. - Okres lęgowy bocianów był w tym roku w miarę spokojny, ale kiedy młode bociany i starsze przystąpiły do migracji, zamienił się w bardzo pracowity czas. Tylko we wrześniu pomogliśmy 17 ptakom - są to ptaki z różnymi urazami, mają złamania, rany po kolizjach z liniami energetycznymi - wylicza Paul.
- Można powiedzieć, że ratowany był jeden bocian dziennie. Nie liczę też tych telefonów, które są z całej Polski, że jest ranny bocian i czy możemy mu pomoc. Takich telefonów odbieramy, kilka, kilkanaście dziennie - podsumowuje społecznik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie "Pomagam Bocianom"