W poniedziałek łódzki aquapark zapowiedział dzień, podczas którego dzieci mają "wstęp wzbroniony" na teren obiektu. Akcję promowano wizerunkiem zapłakanego bobasa przekreślonego czerwoną kreską. Na łódzki pomysł zareagowała Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, która podkreśla swój "niepokój i konsternację" oraz krytykuje tworzenie "stref wolnych od dzieci".
We wtorek na tvn24.pl informowaliśmy o tym, że w sobotę 19 października na teren łódzkiego aquaparku będą mogły wchodzić tylko osoby dorosłe. Do sprawy w środę odniosła się Rzecznik Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, która opublikowała krytyczny wpis w mediach społecznościowych. Zaznaczyła, że wydarzenie wzbudziło jej "duży niepokój i konsternację". Plakat promujący wydarzenie również wzbudził jej sprzeciw, bo - jak wskazała Monika Horna-Cieślak - "kształtuje pejoratywny obraz funkcjonowania dziecka w przestrzeni publicznej".
"Z prośbą o natychmiastowe wyjaśnienie zwróciłam się do Aquaparku oraz Prezydent Miasta Łodzi Hanny Zdanowskiej. Jako Rzeczniczka Praw Dziecka w kontekście 'stref wolnych od dzieci' stoję na stanowisku, iż tego rodzaju oferty nie służą dobru ogółu, jakim jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego opartego na szacunku dla praw wszystkich, niezależnie od wieku, płci, wyznania, niepełnosprawności, orientacji i bliskiej mi idei partycypacji młodych ludzi w życiu społecznym, obywatelskim" - zaznacza we wpisie Rzecznik Praw Dziecka (pisownia oryginalna).
Wykluczanie i dyskryminacja
Horna-Cieślak dodaje, że w analogiczny sposób można by wyodrębnić strefy dostępne tylko dla kobiet lub mężczyzn, tylko dla osób bez niepełnosprawności lub tylko do określonego roku życia.
"Każda z takich ofert budziłaby równy niepokój w budowaniu i trwaniu demokratycznego państwie. Wykluczenie danej grupy osób tylko dlatego, że nie spełnia ustalonego odgórnie przez kryterium - w tym przypadku wieku - może rodzić obawy związane z nierównym ich traktowaniem" - czytamy we wpisie w mediach społecznościowych.
Rzecznik Praw Dziecka krytykuje też używanie "języka wykluczającego dzieci z przestrzeni publicznej, życia społecznego":
"Nasza wrażliwość powinna skłaniać nas do eliminowania z dyskursu publicznego i języka określeń i środków wyrazów, które w konsekwencji uruchamiają negatywne odczucia względem najmłodszych. Działania takie jak tworzenie 'stref wolnych od dzieci prowadzą do negatywnego postrzegania udziału małoletnich w życiu publicznym i społecznym" - podkreśliła.
Tak aquapark reklamuje wydarzenie, podczas którego dzieci nie będą wpuszczane:
"Bez przesady"
Bardzo podobnych argumentów używał profesor Kazimierz Pospiszyl, socjolog i psycholog, którego poprosiliśmy o komentarz. - To nasza brzydka przywara, jako ludzi. Ktoś musi być w opozycji, od kogoś musimy poczuć się lepsi, mądrzejsi, bardziej cywilizowani. Obecnie żyjemy w świecie, gdzie ludzie muszą być rozważni w okazywaniu takich emocji wobec cudzoziemców, wyznawców innych religii. Niechęć zatem jest kierowana w stronę innej grupy - coraz częściej pada na dzieci - mówił ekspert.
W tym kontekście warto wrócić do wtorkowej wypowiedzi Marcina Masłowskiego, pełnomocnika zarządu "Fali". - Załóżmy, że pojawią się wnioski ze strony klientów, żeby zorganizować dzień bez osób starszych. Albo bez rudych. Zgodzicie się? - pytamy. - Jeżeli chodzi o osoby starsze, to nie wiem, nie analizowałem tego. Ale co do tego, że będziemy wykluczać inne grupy: doskonale pan wie, że nie o to chodzi. Chodzi tylko o dzieci. Jest to takie jednodniowe przetestowanie trendu - mówił Masłowski. Kiedy poprosiliśmy go o to, żeby odniósł się do argumentów podnoszonych przez prof. Kazimierza Pospiszyla, przedstawiciel zarządu "Fali" stwierdził, że to "zbyt poważna analiza socjologiczna". - Mówienie o polaryzacji, podziałach i rozdźwiękach społecznych w kontekście dwunastu godzin tylko dla dorosłych na basenie w kontekście faktu, że w tym czasie otwarte będą w mieście inne dla dzieci? Bez przesady - mówił Marcin Masłowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: aquapark.lodz.pl/Facebook