W okolicach Bełchatowa (woj. łódzkie) ktoś strzela z wiatrówki do kotów i psów. Rannych zostało już kilka zwierząt. Z jednego kota lekarze weterynarii wydobyli siedem kulek śrutu.
Jednego z rannych kotów znaleziono przy drodze w miejscowości Kielchinów na początku czerwca. Początkowo wydawało się, że został potrącony przez samochód. Jednak po przeprowadzonych badaniach okazało się, że kot został postrzelony w okolice kręgosłupa.
- Zwierzę przeszło skomplikowany zabieg usunięcia śrutu - przekazuje prezes fundacji "Kocia Klitka" Marta Matuszewska. I dodaje, że półroczna kotka jedzie na kolejną operację, tym razem amputacji ogona, bo nie ma w nim czucia.
To nie był pierwszy przypadek w okolicach Bełchatowa, kiedy ktoś strzela do zwierząt z wiatrówki. - Mamy postrzelonego w kręgosłup psa Śrutka z gminy Wolbórz. Jest u nas kotka, która nadal ma w sobie śrut, ale nie zagraża on jej organom wewnętrznym. Miałam też kota, który miał aż siedem kulek śrutu. Ktoś sobie robi z nich tarcze strzelnicze - opisuje prezes fundacji.
Sprawę ostatniego postrzelenia kota zgłosiła na policję.
Policja: zabezpieczyliśmy wiatrówkę, na razie nikt nie usłyszał zarzutów
Policjanci przyjęli od kobiety zawiadomienie i pojechali pod wskazany adres. Jak przekazała nadkomisarz Iwona Kaszewska z bełchatowskiej jednostki, przesłuchany został mężczyzna. - Zabezpieczyliśmy też wiatrówkę, jaką posiadał. Teraz będą trwały badania, czy faktycznie strzelano z tej broni. Ta osoba została przesłuchana w charakterze świadka, ponieważ materiał dowodowy, na tym etapie, nie pozwolił na przedstawienie zarzutów - zakończyła nadkomisarz Kaszewska.
Policjanci proszą wszystkie osoby, które mają informacje na temat sytuacji z początku czerwca o kontakt z komendą w Bełchatowie. Za znęcanie się nad zwierzętami może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja "Kocia Klitka"