Statuetka Złotego Niedźwiedzia, którą otrzymał zwycięzca festiwalu w Berlinie Gianfranco Rosi za film "Fuocoammare" o migrantach płynących na Lampedusę, zostanie zawieziona na tę wyspę - zapowiedział w niedzielę jeden z bohaterów filmu, lekarz Pietro Bartolo.
Doktor Bartolo od ponad ćwierć wieku bada uchodźców, przybywających na wyspę w Cieśninie Sycylijskiej. Rosi, który przedstawił jego pracę w swym filmie dokumentalnym, w czasie sobotniej ceremonii wręczenia głównej nagrody na Berlinale zaprosił lekarza na scenę. Dzień po tej uroczystości Bartolo zapowiedział w stolicy Niemiec: - Pojutrze zawiozę Złotego Niedźwiedzia mieszkańcom Lampedusy, bo zasłużyli na to.
W ten sposób odniósł się do pomocy, jaką miejscowa ludność niesie od lat przybyszom z Afryki, przypływającym łodziami i pontonami.
Na Lampedusie nie ma kin
- Niestety na Lampedusie nie ma kina, ale zostanie zorganizowana specjalna projekcja, by mieszkańcy mogli zobaczyć ten przepiękny filmu - podkreślił lekarz, cytowany przez agencję Ansa. Dodał, że od proboszcza parafii na Lampedusie dowiedział się, że nagrodzony w Berlinie film był tematem jego kazania podczas niedzielnej mszy. - Razem z księdzem zorganizujemy na wyspie uroczystość z okazji przyznania nagrody - dodał Pietro Bartolo, który w ciągu ponad 25 lat przebadał na wyspie 300 tysięcy migrantów i uchodźców, ale również widział ciała setek ofiar katastrof łodzi i statków.
"Nie jestem bohaterem"
W październiku zeszłego roku lekarz otrzymał w Krakowie nagrodę imienia Sergio Vieiry de Mello, brazylijskiego dyplomaty z ONZ, który zginął w zamachu terrorystycznym w Iraku w 2003 r. Nagroda ta przyznawana jest w uznaniu dla działalności na rzecz pokojowej koegzystencji i współpracy między społeczeństwami, religiami i kulturami. Kandydaturę doktora Bartolo zgłosiła ambasada RP we Włoszech. W wywiadzie udzielonym wtedy PAP w Rzymie doktor z Lampedusy powiedział: - Nie jestem żadnym bohaterem, lecz lekarzem niosącym pomoc ludziom. Widziałem straszliwe rzeczy, setki ciał imigrantów, ale też uśmiech na twarzach rodzących kobiet.
Autor: dln//rzw / Źródło: PAP