Dwa polskie tytuły - "Zabić bobra" Jana Jakuba Kolskiego oraz czesko-polska koprodukcja "Polski film" Marka Najbrta - znalazły się w głównym konkursie startującego dziś 47. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. W sumie do konkursowych sekcji zakwalifikowało się aż siedem rodzimych tytułów. Laureatów poznamy 7 lipca. Gośćmi specjalnymi festiwalu będą Hellen Mirren i Susan Sarandon.
"Zabić bobra", to według słów samego Kolskiego: "film o miłosnym zamroczeniu, o namiętności i paranoi, o wąskiej granicy oddzielającej pożądanie od… moralności". Główną rolę gra Eryk Lubos, laureat Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rolę w "Mojej krwi" Marcina Wrony. Aktor wciela się w postać komandosa, uczestnika misji wojskowych w Iraku i Afganistanie. W opuszczonym domu bohater przygotowuje się do kolejnej akcji - ma odbić zakładnika z rejonu ogarniętego konfliktem. Podczas przygotowań zakochuje się w siedemnastoletniej dziewczynie, co zmienia jego życie.
W "Zabić bobra", Kolski - jak jego bohater - wraca do miejsc swojego dzieciństwa. Zdjęcia zostały zrealizowane we wsi Popielawy, która pojawiała się często w jego filmach. Film ma w Karlowych Warach światową prapremierę.
Z kolei drugi z tytułów "Film polski" (wbrew tytułowi będący obrazem polsko-czeskim i to głównie z czeskimi aktorami) to opowieść o przyjaźni i życiu na granicy, o rzeczywistości i fikcji. Reżysera filmu (również Czecha) Marka Najbrta kinomani kojarzą z trzeciej edycji festiwalu OFF Camera, której został zwycięzcą. Siedem razy Polska
W Karlowych Warach filmy - w sumie 12 tytułów - powalczą o Kryształowy Glob, przyznawany przez międzynarodowe jury.
Czeski festiwal zawsze był łaskawy dla Polaków, tym razem jednak naszej obecności w Karlowych Warach, nie przeoczy żaden kinoman. Dwóch rodzimych produkcji w konkursie głównym nie nie mieliśmy, bodaj, na żadnym z ważnych, międzynarodowych festiwali.
Ale na tym nie koniec, bo nasi filmowcy są obecni również w innych sekcjach konkursowych. W sumie znalazło się w nich aż 7 polskich lub współprodukowanych przez nasz kraj tytułów.
I tak, w sekcji "East of the West" prezentującej debiuty i drugie filmy reżyserów z Europy Środkowej i Wschodniej, znalazły się dwie polskie fabuły: "Yuma" w reżyserii Piotra Mularuka i "Bez wstydu" Filipa Marczewskiego, którą polscy widzowie oglądali w br. w Gdyni.
Do kolejnej konkursowej sekcji Forum Niezależnych trafił fabularny debiut Tomasza Wasilewskiego "W sypialni", ze znakomitą kreacją Katarzyny Herman nagrodzonej Jantarem za główną rolę kobiecą na 30. Festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie.
Mamy też swoich przedstawicieli w konkursie filmów dokumentalnych, gdzie zakwalifikowała się krótkometrażowa etiuda "Kichot" Jagody Szelc, studentki łódzkiej "filmówki" i pełnometrażowa polsko-niemiecko-duńsko-francuska koprodukcja "Polish Illusions" w reżyserii Jacoba Dammasa i Helge Renner.
Sarandon za całokształt
Pracom jury konkursu głównego przewodniczy w br. w Richard Pena, dyrektor programowy Towarzystwa Filmowego w Lincoln Center w Nowym Jorku oraz New York Film Festival.
Kryształowy Glob za wybitne osiągnięcia artystyczne w światowym kinie odbierze amerykańska aktorka Susan Sarandon. Gościem honorowym tegorocznej edycji festiwalu będzie z kolei brytyjska gwiazda kina i teatru Helen Mirren. Karlowe Wary wczoraj i dziś Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Karlowych Warach – w światowej sławy uzdrowisku założonym w XIV wieku, odbywa się od 1946 roku. W rankingu FIAPF (International Federation of Film Producers Associations) wymieniany jest wśród 10 najbardziej prestiżowych festiwali filmowych na świecie i jako najważniejszy w Europie Środkowej i Wschodniej.
W historii tej imprezy sztuka bywała podporządkowana polityce. Pomysł na festiwal filmowy w Czechosłowacji zrodził się jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Po jej zakończeniu powrócił. Mimo, że władzę przejmowali komuniści, w 1946 podczas pierwszej edycji imprezy, pokazano filmy ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwecji. W 1948 roku komuniści mieli już pełnię władzy i ogłosili "koniec promowania kapitalistycznej zgnilizny", a na ekranach zagościły socrealistyczne obrazki. Tak było do 1956 roku, gdy nadeszła odwilż i do Karlowych Warów zaczęto ściągać mistrzów kina: Luisa Bunuela, Elię Kazana, Henry'ego Fondę, itp.
W 1958 postanowiono, że impreza odbywać się ma co dwa lata, na zmianę z nowo powstałym festiwalem w Moskwie. Mimo to chwalono festiwal za opieranie się politycznym naciskom, a 10 lat później nadeszła Praska Wiosna. Marzenia o wolności rozwiała interwencja Układu Warszawskiego - znów nagradzano radzieckie filmy, wychwalające socjalizm. Organizatorzy mieli jednak szczęście, bo do Karlowych Warów chętnie przyjeżdżali lewicujący zachodni filmowcy i to ci z najwyższej półki, jak Ken Loach, Bernardo Bertolucci czy Peter Fonda. Dopiero w 1994 roku po przemianach we Wschodniej Europie, Karlowe Wary uniezależniły się od Moskwy.
Festiwal ponownie organizowany jest co roku, z typowym dla międzynarodowych imprez podziałem na konkurs główny i liczne sekcje tematyczne.
Laury dla Polaków
Polskie filmy do tej pory dwukrotnie otrzymały główną nagrodę festiwalu - w 1948 roku "Ostatni etap" Wandy Jakubowskiej oraz ponad pół wieku później, w 2005 roku "Mój Nikifor" Krzysztofa Krauzego, który zgarnął niemal wszystko (nagrodę na za najlepszy film, reżyserię oraz główną rolę kobiecą dla Krystyny Feldman.) W 2001 film "Cześć Tereska" Roberta Glińskiego zdobył Nagrodę Specjalną Jury, którą rok wcześniej uhonorowano też "Duże zwierzę" Jerzego Stuhra. W ub.r. za najlepszy film dokumentalny nagrodzono "Deklarację nieśmiertelności" Marcina Koszałki.
Liczba nagród przyznanych naszym produkcjom w ciągu ostatnich lat jest zresztą o wiele dłuższa. Jan Jakub Kolski, który od lat tworzy kino autorskie i osobiste, idealnie wpisuje się w preferencje czeskiej imprezy. Trzymamy więc kciuki za kolejne laury dla Polaków.
Autor: Justyna Kobus//kdj/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: zabicbobra.pl