- Pomyślałem sobie, że przez tę sprawę mógłbym opowiedzieć o PRL-u - opowiada w "Xięgarni" Cezary Łazarewicz, autor książki "Żeby nie było śladów", która uhonorowana została Literacką Nagrodą Nike 2017. - To jest sprawa, gdy władza chce ją zatuszować kontra społeczeństwo, które domaga się sprawiedliwości - wyjaśnia.
Cezary Łazarewicz to dziennikarz prasowy, publicysta, autor kilku publikacji książkowych. Jeszcze w latach PRL-u zajmował się dystrybucją pism drugiego obiegu, redagował prasę podziemną. Od 1991 roku związany był z "Gazetą Wyborczą". Później pisał kolejno dla "Przekroju", "Polityki", "Newsweeka" i "Wprost".
Kulisy działań władz
Żeby nie było śladów" to opowieść o cynizmie autorytarnej władzy, od samej góry po pionki ze szczebla komendy milicji. Władzy, która dla dobrego samopoczucia oraz potrzeby, by lepiej wyglądać w oczach podwładnych, nie cofała się przed żadnym świństwem. To również książka o konfrontacji niezależnych duchów z mechanizmem autorytarnego państwa. O niewyobrażalnej krzywdzie. I o rodzicielskiej miłości, choć trudno nazwać dom Grzegorza Przemyka i Barbary Sadowskiej typową polską rodziną.
"Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości" - to słowa Barbary Sadowskiej matki Grzegorza Przemyka, świeżo upieczonego maturzysty, który w maju 1983 roku został śmiertelnie pobity przez milicję. W czasie śledztwa i rozprawy władze PRL za wszelką ceną starały się odwrócić uwagę od milicjantów, próbując przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy i lekarzy.
Mentalność kury i odkurzacza
Cezary Łazarewicz szczegółowo opisuje historię Grzegorza Przemyka - od zatrzymania na placu Zamkowym w Warszawie po wydarzenia, które nastąpiły później. Pokazuje cynizm władz komunistycznych, zacierających ślady zbrodni, a także bezsilność władz III RP, którym nie udało się znaleźć i ukarać winnych. W opowieść o Przemyku autor wplata historie jego rodziców - poetki Barbary Sadowskiej i ojca Leopolda, przyjaciół, świadków jego pobicia czy sanitariuszy, niesłusznie oskarżanych o zabójstwo. Jednocześnie odkrywa kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban.
- Mam mentalność kury i odkurzacza. Wciągam wszystko - opowiada autor uhonorowanej Literacką Nagrodą Nike 2017 książki "Żeby nie było śladów" o tym, skąd czerpał informacje w trakcie swojego śledztwa i przygotowania do napisania książki. Wymienił między innymi akta sprawy, teczki w IPN, czy - ważne jego zdaniem źródło - dzienniki Wiktora Woroszylskiego.
- Zawsze mnie interesowało kłamstwo jako takie i pomyślałem sobie, że przez tę sprawę mógłbym opowiedzieć o PRL-u - mów Łazarewicz. - To jest sprawa, gdy władza chce ją zatuszować kontra społeczeństwo, które domaga się sprawiedliwości - wyjaśnia.
- Mnie się przypomniały tamte emocje - najpierw bezsilność i takie poczucie, że w tym wypadku władza na pewno musi zapłacić za to, co robi - są świadkowie, są relacje, wszyscy to widzieli. I przecieramy oczy po kilkunastu miesiącach, kiedy udaje się odwrócić kota ogonem, że to nie milicjanci, chociaż to oni chłopaka pobili - mówi pisarz, dodając, że właśnie o tych mechanizmach pisał.
Gdyby żył, byłby wybitny
- Gdyby rodzice się wyprowadzili z Warszawy, byli kimś innym, to pewnie Grzegorz Przemyk by żył, ale to w stanie wojennym taką dyskusję władza próbowała narzucić: "proszę, zobaczcie jaki to jest dom - otwarty, ludzie tam wchodzą, nie wiadomo kiedy wychodzą, piją wino, chłopcy palą papierosy - czy to jest normalny dom?".
- Ten chłopak byłby kimś wybitnym - mówi o Przemyku Łazarewicz, wskazując, że w jego domu zbierała się nie tylko "cała elita warszawska", ale przyjeżdżali również goście z zagranicy, którzy pierwsze kroki kierowali do Sadowskiej. - A przecież ten chłopak przy tym był. Nie wiem kim byłby dzisiaj, na pewno kimś ważnym, wybitnym. Jego wiersze też były poruszające - opowiadał pisarz.
W drugiej części programu reżyserka Joanna Kos-Krauze opowiedziała o swoich ulubionych lekturach.
Program "Xięgarnia" na antenie TVN24 w każdą sobotę o godzinie 18.00 oraz w niedzielę o godzinie 02.30.
ZOBACZ CAŁY ODCINEK "XIEGARNIA" W TVN24
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24