Być może swoją renomą i naturalnym wdziękiem nie dorównają starszemu koledze usytuowanemu na rzece Niagara, ale i tak cztery nowojorskie wodospady - dzieło dwuletniej pracy islandzkiego artysty Olafuna Eliassona - mają szansę podbić serca przyjezdnych. Wcześniej podbiją też ich kieszeń.
Są cztery, mają po kilkadziesiąt metrów wysokości, a do ich budowy wykorzystano ponad 220 ton rusztowań... Przez najbliższe cztery miesiące Nowy Jork ma przyciągać nawet tych najbardziej wybrednych turystów nową atrakcją - sztucznymi wodospadami usytuowanymi wzdłuż rzeki East River.
W nocy będą podświetlane
Pierwsza z nietypowych budowli stoi u nabrzeża Manhattanu, druga znajduje się u wybrzeża Brooklynu, trzecia cieszy oko nieopodal Wyspy Gubernatora, a czwarta pod kultowym brooklyńskim mostem. "Miejsce spoczynku" tego ostatniego dzieli jednak mieszkańców miasta, bo wielu z nich uważa, że most jest na tyle piękną budowlą, że żaden "upiękniacz" w postaci wodospadu nie jest mu już potrzebny.
Autorzy projektu na czele z islandzkim artystą Olafurem Eliassonem liczą, że nowojorczycy szybko przekonają się jednak do nowych budowli, które mają być zresztą uciechą nie tylko dla oka, ale i ducha. Wodospady, w zamyśle autorów, symbolizują bowiem sam Nowy Jork - z jednej strony piękny, monumentalny i żywiołowy, z drugiej zaś będący jednym wielkim placem budowy. Stąd właśnie wodospady wsparte na gigantycznych i odsłoniętych rusztowaniach.
Co 70 głów, to nie jedna
Realizacja projektu trwała dwa lata i kosztowała ponad 15 milionów dolarów. Przy wodospadach pracowało ponad 70 projektantów i inżynierów. Według ekspertów - tym razem nie tych "od sztuki", ale "od finansów" - ich praca nie pójdzie jednak na marne. Budowle przyciągną jeszcze więcej turystów, a ci jak zwykle zostawią w mieście sporo zielonych banknotów - do czerwca nawet 50 milionów dolarów.
Dzień pracy wszystkich wodospadów trwać będzie 15 godzin dziennie - przez siedem dni w tygodniu. W tych godzinach każdy chętny będzie mógł z bliska zachwycić się sztucznie wytworzoną "naturą". Na razie zachwycony jest burmistrz miasta Michael Bloomberg, który ocenia, że dzieło Eliassona z pewnością zainspiruje młodych artystów... Byle nie za bardzo...
Źródło: Reuters